Partnerstwo
OTWARTY JAZDÓW
OPIS PROJEKTU
Największe oddolne centrum kultury, otwarte dla wszystkich. Zaczynali jako kolektyw aktywistyczny Otwarty Jazdów, teraz Partnerstwo to społeczność 25 organizacji i grup nieformalnych oraz mieszkańców Osiedla, która posiada również swoją organizację pozarządową. Głównym celem działania Otwartego Jazdowa jest zachowanie osiedla fińskich domków oraz dbanie o jego dziedzictwo historyczne, przyrodnicze i społeczne. Partnerstwo lokalne zmierza do wypracowania społecznego systemu zarządzania tym miejscem wprowadzając nowe, innowacyjne mechanizmy współdecydowania i współdziałania wszystkich podmiotów związanych z osiedlem Jazdów.
MOTYWACJE (na naszą ankietę odpowiada Wojtek Matejko, sekretarz Partnerstwa Otwarty Jazdów)
Na początku było to poczucie złości na bezduszność urzędników wobec ważnego historycznie skrawku miasta oraz na losy jego mieszkańców. Później owładnęła mną obsesja olbrzymiego potencjału tego miejsca, jako bezpiecznej przystani dla wielu progresywnych inicjatyw oraz miejsca wykluwania się innowacji mających potencjał zmiany rzeczywistości wokół nas.
ZNACZENIE DLA ORGANIZACJI
Gdyby nie było Osiedla Jazdów, nie byłoby Partnerstwa Otwarty Jazdów, gdyby nie było Otwartego Jazdowa nie byłoby Osiedla Jazdów. Jest to zarówno przedmiot, cel, jak i proces wszystkich naszych działań.
ZNACZENIE DLA MIASTA
Osiedle Otwarty Jazdów to jedyne w swoim rodzaju laboratorium miasta. To tutaj odbyła się pierwsza inicjatywa lokalna w Warszawie i pierwsze konsultacje na wniosek mieszkańców. To tutaj siane były pierwsze łąki kwietne w Warszawie, dom znalazły pierwsze miejskie pszczoły, czy prowadzona była pierwsza w Polsce szkoła ogrodników miejskich. Otwarty Jazdów pokazuje, jak wielką rolę w mieście pełnią miejsca, w których, społeczność ma prawo do decydowania o przestrzeni wokół. Gdzie nie jest się tylko obywatelem, ale też gospodarzem. Gdzie wolność i swoboda działania powodują, że otwierają się serca i umysły.
ZASKOCZENIA
Zaczynali jako grupa aktywistów. Rozwijają się w stronę coraz większej profesjonalizacji, aby stworzyć stabilną nie-instytucję stwarzającą przestrzeń do działania innym.
DOFINANSOWANIE Z MIASTA
Dopiero od trzech lat korzystają z funduszy miejskich do realizacji dorocznego, letniego Festiwalu Otwarty Jazdów.
WIĘCEJ O ORGANIZACJI
Partnerstwo Otwarty Jazdów to partnerstwo lokalne oraz związek stowarzyszeń. W ramach Partnerstwa Lokalnego, raz w miesiącu spotykają się (mieszkańcy i organizacje Osiedla) i podejmują najważniejsze decyzje dla całego Jazdowa – to ich parlament. Związek Stowarzyszeń to ich rząd, który w ramach działań sekretariatu wykonuje podjęte przez całą społeczność decyzje – promuje dziedzictwo i aktualne działania na Jazdowie, dba o przepływ informacji, zajmuje się kontaktami z przedstawicielami m.st. Warszawy oraz koordynuje duże wydarzenia, czy festiwale angażujące więcej domków. Prowadzą również Kulturalne Centrum Samopomocy, które wspiera powstawanie i rozwój grup samopomocowych i kręgów wsparcia na Jazdowie i poza nim.
Z Andrzejem Górzem, współtwórcą Otwartego Jazdowa, oddolnego centrum innowacji miejskich, które od dekady działa w sercu Warszawy, rozmawia dla Archiwum Agnieszka Kowalska (wywiad ukazał się w NN6T, nr. 150, listopad 2023)
Agnieszka Kowalska: Wychowałeś się na Jazdowie i od samego początku tworzyłeś Otwarty Jazdów. Dziesięć lat temu byłeś jedną z osób inicjujących powstanie kolektywu aktywistycznego, który do dziś walczy o zachowanie i społeczno-kulturalny rozwój Osiedla. Zaczęło się od obrony Jazdowa przed zburzeniem domków, które stanęły tu, w warszawskim śródmieściu w 1945 roku. Były darem Związku Radzieckiego dla odbudowującego się miasta i służyły pracownikom Biura Odbudowy Stolicy. Budując społeczne poparcie dla obrony Osiedla Jazdów powołaliście formalne Partnerstwo Otwarty Jazdów – społeczność kilkudziesięciu organizacji i grup nieformalnych oraz mieszkańców Osiedla. Wypracowany został własny system społecznego zarządzania tym miejscem, który wprowadził innowacyjne mechanizmy współdecydowania i współdziałania. Jak tę bogatą historię waszych dokonań streścić w paru zdaniach?
ANDRZEJ GÓRZ: – Gdy oprowadzam wycieczki po Jazdowie, to często zaczynam opowieść od lądolodu.
Nieźle!
– To bardzo ciekawe, bo kiedy lądolód wkraczał na nasze tereny od północy, zatrzymał się właśnie tutaj. I tu mamy tak zwaną morenę czołową, czyli całą tę materię, którą pchał przed sobą. W ten sposób powstało najwyższe wzniesienie na Skarpie Wiślanej. Ponieważ to miejsce miało walory obronne, właśnie tu powstał gród Jazdów. Ciekawostką jest mapa Europy z 1200 roku, na której jest Jazdów, a nie ma jeszcze na niej Warszawy. Są też źródła mówiące o tym, że wieś, nazwana później Warszawą, początkowo pełniła funkcje służebne względem Jazdowa. Opiekujemy się więc miejscem starszym niż urbanistyczna struktura, która później rozwijała się jako Warszawa.
Pamiętam, jak wybitny, nieżyjący już varsavianista i biolog dr Marek Ostrowski podczas konsultacji społecznych mówił o Jazdowie w znacznie szerszym kontekście – jako o ważnym miejscu na szlaku solnym i o „Wolnym Mieście Jazdów”. Można wyobrazić sobie, że Jazdów jest wyłączony w ramach Śródmieścia jako osobna enklawa (jakby mini-dzielnica), samostanowiąca o swoim dziedzictwie i przyszłości, a nie uwikłana w miejskie, polityczne przepychanki.
Autonomia w stylu kopenhaskiej Christianii?
– To skojarzenie nasuwa się od razu i może być zbyt radykalne, ale jest więcej tego typu miejsc – nie tylko w Europie. Christiania była kontrowersyjna, kiedyś źle kojarzona, a teraz jest w każdym przewodniku turystycznym po Kopenhadze. Jej społeczność robiła rzeczy poza schematami i status quo. Kształtując nowe wzorce, stała się awangardą zmiany społecznej – laboratoryjną przestrzenią inkubowania innowacji. Przykład? Kiedyś skateparki były w Danii zakazane. Ludzie jeździli na deskorolkach, więc Christiania zaprosiła najlepszych skejterów, którzy zaprojektowali tu przeszkody. Duński rząd wreszcie przyznał: „mamy problem, bo dzieciaki jeżdżą na deskach, łamią sobie nogi, rozbijają głowy, zaprojektujcie nam skateparki”. I oni zrobili taki modelowy, dający się powielać projekt.
Twoim zdaniem od razu trzeba było na Jazdowie zacząć od zhakowania systemu?
– Już raz to zrobiliśmy. Musieliśmy udowodnić mieszkańcom Warszawy, urzędnikom, politykom, światu i, w pewnym sensie, samym sobie, że istnienie Osiedla Jazdów ma sens. Ze strachu przed rozbiórką domków zaczęło się zapraszanie do korzystania z nich i organizowanie tu tysięcy wydarzeń rocznie. Czasem to były działania na skalę, której kameralne Osiedle nie było w stanie pomieścić.
Od Christianii różni nas też to, że oni zajęli przestrzeń bardziej odseparowaną od miasta, otoczony wodą dawny teren wojskowy.
W Warszawie byłoby trudno, to w końcu jest miejski teren.
– Miejski, czyli czyj? Urzędników, polityków? Nie. Miejski, czyli wszystkich tych ludzi, którzy tu mieszkają, ale i tych, którzy przyszli tutaj i powiedzieli, że to miejsce jest dla nas ważne i że jeżeli ktoś chce je zniszczyć, to my się na to nie zgadzamy. To skomplikowane, przez co rozmowy z władzami dzielnicy i miasta na temat Jazdowa trwają już 12 lat.
Jesteś wściekły? Zmęczony?
– Ten pierwszy etap batalii sądowych o domki był dla wielu mieszkańców traumatyczny. Jedna z sąsiadek, która całe życie mieszkała na Jazdowie, w wieku prawie 90 lat musiała wyprowadzić się stąd w rejon placu Na Rozdrożu i po kilku miesiącach zmarła. Inny sąsiad odszedł na krótko przed wyprowadzką i lekarze powiedzieli, że stres był czynnikiem przyspieszającym u niego przebieg choroby. To wszystko odcisnęło na nas trwałe piętno. Żyjąc w stanie permanentnego zawieszenia, mamy tu coś, co możemy nazwać „jazdowskim zespołem stresu pourazowego”.
Remont domków jest niezbędny, inwestycje w teren Osiedla również. Niestety niosą one ze sobą również zagrożenia związane z gentryfikacją. Jeśli udział społeczności w tych procesach będzie jedynie pozorny, to może niedługo się okazać, że nie będzie tu już miejsca na oddolne, wolnościowe inicjatywy, bo np. czynsz będzie zbyt wysoki. Jeśli z kolei nie zadbamy o funkcje mieszkalne, to żywe osiedle przekształci się w park, albo skansen zaadaptowany dla organizacji pozarządowych, które będą tu miały swoje biura.
Jaka dla ciebie byłaby wymarzona przyszłość Jazdowa?
– Zatrzymanie się i zbadanie tego, co się wydarzyło przez ostatnie lata istnienia Otwartego Jazdowa. Docenienie czasu, w którym działał największy w Polsce dom kultury i edukacji. Zwrot ku pracy wewnętrznej – działania badawcze, etnograficzne, zbieranie historii, zdjęć, materiałów źródłowych. Praca z genius loci, nazywaniem dziedzictwa niematerialnego tego miejsca. Jasne określenie w jakim kierunku idziemy. Częściowy powrót dawnych mieszkańców, ponowne zasiedlanie domków.
Dużym zasobem może być historia oddziału dziennego psychiatrycznego mieszczącego się w budynku dawnego Szpitala Ujazdowskiego. Budynek niszczeje, podobnie jak dawna łaźnia przeznaczona na zakład przyrodolecznictwa. Dlaczego nie moglibyśmy nawiązać do terapeutycznej, prozdrowotnej historii Jazdowa i stworzyć kliniki zdrowia psychicznego? Światowa Organizacja Zdrowia przewiduje, że lada moment 2/3 ludzkości będzie miało problemy ze zdrowiem psychicznym.
Drugie światełko to działający już projekt Kulturalnego Centrum Samopomocy. Polega on na otwieraniu instytucji kultury dla grup wrażliwych, wsparcie grup samopomocowych i dostępności uczestnictwa w kulturze. To kolejne „dziecko” Jazdowa, które ma potencjał zmieniać rzeczywistość społeczną i instytucje w szerszym ujęciu, a nie w samym Jazdowie.
Są też bardzo silne wątki ekologiczne. Uczycie już permakultury, kompostowania, recyklingu, zbieracie deszczówkę, hodujecie kury i miejskie pszczoły. To może być jakiś kierunek?
– Marzy nam się Osiedle Jazdów zasilane zieloną energią. Za chwilę powstanie spółdzielnia, która, dzięki wsparciu CoopTech Hub oraz prawników z ClientEarth, będzie miała potencjał stania się pierwszą miejską spółdzielnią energetyczną w Polsce. Taka forma organizacyjna wspiera rozwój energetyki obywatelskiej, angażuje społeczność i promuje przedsiębiorczość.
Jak chcesz pójść w Warszawie na imprezę, to masz setki takich miejsc. A tu możemy docenić ptasie koncerty. Przyjdź tutaj kiedyś o świcie, usiądź sobie na leżaku i posłuchaj jak ptaki śpiewają. Ludzie ciągle pytają, co się dzieje na Jazdowie? Na Jazdowie dzieje się Jazdów. Po prostu przyjdź, być może trafisz na próbę jakiegoś artysty, który przed chwilą odebrał Fryderyka, może będzie jakiś fajny wernisaż, a może będzie „nic”. Wtedy zrób sobie herbatę w jednym z domków, usiądź w ogrodzie społecznościowym i obserwuj jak rośnie dynia. I to też jest super, że tu się zagubić, przyjść i nie mieć celu, otworzyć się na przypadkowe spotkania.
Całkiem sporo takich ludzi spotykam na Jazdowie. Którzy chodzą wolniej.
– Miejsce przyciąga bardzo dużo neuroróżnorodnych, atypowych osób. One nie tylko chodzą wolniej, ale też patrzą, słuchają, czują. Asia z Pokoju Ciała, która organizuje w Solatorium koncerty mis i gongów zwróciła uwagę, że często pojawiają się na nich osoby w czasie zmiany, transformacji, poszukiwania siebie, bądź straty kogoś bliskiego. One się otwierają, mówią o przestrzeni dobroci, magii miejsca, które sprawia, że mogą odzyskać energię i równowagę. Może Jazdów – tylko się nie śmiej – to miejsce mocy?
Wracamy do tego, dlaczego właśnie tutaj ludzie się osiedlili. I do lądolodu. Te masy ziemi które pchał lądolód, to też masy skumulowanej energii, które się tu odłożyły. Ludzie od wieków wyczuwali miejsca, które są w jakiś sposób wartościowe i wspierające do tego, żeby się osiedlać.
Podobnie było na Jazdowie – moje przedszkole do dzisiaj nosi nazwę Raj na Skarpie. Dla mnie to był rajski ogród, Eden, miejsce w zasadzie samowystarczalne. Tu wszystko było pod ręką: maliny, agrest, porzeczki, śliwki, jabłka, gruszki, koperek, szczypiorek, ziemniaki i pomidory, kury, gołębie, króliki, pszczoły, a nawet świnie. W domkach fińskich mieszkała wielopokoleniowa społeczność mieszkańców Jazdowa, których można nazwać rdzennymi.
Dobre porównanie, rdzenni mieszkańcy potrafią się wsłuchać w potrzeby swojej ziemi. Ale czy we współczesnym mieście jest miejsce na takie myślenie?
– Moim zdaniem powinno się znaleźć. Kluczowe jest teraz odkrywanie subtelnych warstw miejsc i otaczających nas przestrzeni. Gdy projektujemy jakiś teren, to pytamy o zdanie urbanistów, architektów i urzędników. Dlaczego nie nawiązujemy kontaktu z genius loci, czyli duchem miejsca? Dlaczego miejsce nie może zabrać głosu w debacie planistycznej, a jego interesy nie są zaopiekowane. Ponieważ nie ma przyznanej z urzędu swojej wyjątkowej osobowości prawnej? Poszerzenie percepcji miejsca to narzędzie placemakingu.
W Nowej Zelandii udało się nadać osobowość prawną rzece Whanganui. Ma ona swojego pełnomocnika, dbającego o jej interesy. Maorysi wierzą, że rzeka to jest mój brat, moja siostra, mój przodek, mój potomek. Walczyli o uznanie takiego stanu przez wiele lat. Śmiali się z nich, pluli im w twarz, ale oni dopięli swego. Przykładów jest więcej, w Polsce Plemię Odry stara się nadać osobowość prawną Odrze.
Szukamy maszyn do wychwytywania dwutlenku węgla z atmosfery, wierząc, że to uratuje nas przed katastrofą klimatyczną. Paradoks polega na tym, że my już mamy taką maszynę. Znamy ją od tysięcy lat i jest nią drzewo. Nie trzeba nic wymyślać, tworzyć kolejnych, technokratycznych świętych Graali – urządzeń zasilanych prądem, do produkcji których zużywane są kolejne zasoby, metale ziem rzadkich itp. Mamy przyrodę, która jest w stanie nam pomóc. W Amazonii w sposób rytualny powstawał czarnoziem, który gromadził i sekwencjonował bardzo duże ilości dwutlenku węgla. My dopiero zaczynamy odkrywać rdzenną mądrość, które może okazać się niezbędna do nawigowania w czasach polikryzysu.
W korzystaniu z racjonalnego aparatu poznawczego brakuje mi uważności, zadawania pytań i słuchania, czego potrzebuje otaczająca nas przestrzeń. Dlatego szukam narzędzi umożliwiających wchodzenie w relację z genius loci, badanie niematerialnego dziedzictwa i uświęcenie przestrzeni. W jaki sposób możemy poszukiwać czegoś, co nazywamy roboczo „boską cząstką J”, czyli tego, co sprawia, że Osiedle Jazdów jest wyjątkowe? Jak możemy rozwijać miejsca takie jak Osiedle Jazdów, a jednocześnie chronić ich unikatowość, piękno, subtelne wartości?
2023 rok jest dla nas wyjątkowy. W drugi grudniowy weekend odbędzie się celebracja z okazji naszych 10. urodzin. Na Jazdowie będzie dział się Jazdów.
W PRASIE:
„Na początku nie było pomysłu, żeby domek był dostępny codziennie. Doszliśmy do tego organicznie i przez półtora roku zbierze się może ze 20 dni, kiedy tu było zamknięte. Gdy startowaliśmy w konkursie, na osiedlu Jazdów działało 5 czy 6 domków organizacji pozarządowych, 15 było pustych, 8 zamieszkałych – całkowicie inne proporcje niż teraz. Jazdów, chociaż już znany z wydarzeń plenerowych, był w fazie organizacyjnej i działał od akcji do akcji. Udało się stworzyć Pracownię, która jest nie tylko dla architektów, ale jest jedynym czynnym codziennie miejscem. Każdy może tu przyjść i włączyć się w życie domku […]
Kiedy pisałem projekt Otwartej Pracowni nie znałem dobrze specyfiki Jazdowa, ale starałem się połączyć doświadczenia bycia studentem wydziału architektury i żeglarzem. Kiedy czarterujesz jacht to jest jak samochód czy rower z wypożyczalni – nie ma żadnej relacji, bierzesz, oddajesz. A jeśli musisz jacht wyremontować, robisz w nim rzeczy, które są twoje, poznajesz ludzi, z którymi go remontujesz, inaczej się na takim jachcie pływa. Otwarta Pracownia w mojej głowie miała być takim połączeniem – przestrzenią do wyrażania się, pracy, samorealizacji. Nie przestrzenią usługową, tylko miejscem, które razem tworzymy, w takiej spółdzielczości. Niby nic nowego, ale nie zawsze się udaje […] Mam nadzieję, że Jazdów buduje ten kapitał społeczny, że przez przebywanie tutaj i obcowanie z naszymi wartościami ludzie będą się zmieniać.”
Mateusz Potempski z Otwartej Pracowni w rozmowie z Misią Furtak dla Warszawawarsaw.com, 17.04.2018
W RADIU:
Otwarty Jazdów, audycja Krzysztofa Olendra i Wojtka Matejki w Radiu Kapitał
WYBRANA BIBLIOGRAFIA
Aleksandra Litorowicz, Czas Lokalnych Gospodarzy – rozmowa z Arturem Jerzym Filipem, NN6T, 11.2018
Artur Jerzy Filip, Wielkie plany w rękach obywateli. Na koalicyjnym szlaku, wyd. Bęc Zmiana, Warszawa 2018
Magda Koźluk, Mateusz Potempski, Dariusz Śmiechowski, Przewodnik Architektoniczny Osiedla Jazdów, 2019