menu
data
2013
miejsce
Osiedle Rakowiec, Warszawa
organizacja
Stowarzyszenie OdBlokuj

O PROJEKCIE
M4 Rakowiec to cykl działań przestrzennych i artystycznych w środowisku mieszkalnym, które miały sprzyjać refleksji nad sposobem i jakością życia we współczesnym mieście. W programie znalazły się: wystawy, warsztaty, spotkania, instalacje artystyczne, spacery architektoniczne i wydarzenia kulturalne. Podstawowym elementem projektu była instalacja w przestrzeni publicznej osiedla Rakowiec inspirowana teorią Formy Otwartej i Linearnego Systemu Ciągłego Oskara Hansena (proj. H2 Architekci: Marlena Happach i Marek Happach).

Jak się zaczął wasz projekt na osiedlach?
Marlena Happach, współzałożycielka Stowarzyszenia OdBlokuj:
– Ciekawił nas wizerunek osiedli warszawskich, które zwykle są kojarzone ze złą przestrzenią, trochę nawet patologiczną. Przynajmniej tak się kojarzyły blokowiska PRL-u. Zaczynaliśmy od projektu M3 na Służewiu nad Dolinką. Sama tam wówczas mieszkałam, więc dobrze znałam jego dobre i złe strony. To jest takie osiedle „pomiędzy”. Ma swoje dobre elementy, ale na przykład dzisiaj ma bardzo mało punktów usługowych. Projektowane było w ścisłej relacji z parkiem, która z biegiem czasu została przerwana. Nasz projekt miał pokazać to połączenie – zaprojektowany przez nas pawilon M3 wyglądał jak makieta typowego mieszkania postawiona w parku.

A dlaczego na M4 wybraliście Rakowiec?
– Bo spełniał wizje architektów o modelowym miejscu do życia. Bardzo ciekawy przypadek osiedla, które kształtowało się przez dziesięciolecia. Mamy tam przedwojenne idee osiedla spółdzielczego, w wykonaniu Heleny i Szymona Syrkusów; dwa budynki zrealizowane przez Zofię i Oskara Hansenów. Uczyliśmy się o tym z podręczników o architekturze.
Pośrodku osiedla jest rewelacyjny park z oczkiem wodnym, które było swego czasu używane jako kąpielisko. Rakowiec po prostu działa. Nie znam wielu takich osiedli, może Sady Żoliborskie są też takim przykładem, że sąsiedzi się znają, są aktywni, interesują się swoim otoczeniem.

Przypomnij, jakie były elementy tego projektu?
– Chcieliśmy pokazać w jakich okolicznościach powstawał ten projekt, dlaczego osiedle wygląda tak, a nie inaczej. Była wystawa; mapa po której można było chodzić i zaznaczać swoje punkty; spacery odkrywające walory architektoniczne i przyrodnicze tego miejsca. Jednym z elementów naszych działań był projekt filmowy, nawiązujący do filmu robionego dokładnie na tym osiedlu, który pokazywał jak działa podwórko. Identyczny kadr, a w nim ta sama kałuża, piaskownica przerobiona na kwietnik. Na tym współczesnym podwórku nie dzieje się praktycznie nic. Film nakręciła Jodie Baltazar, która już wtedy zajmowała się też roślinami jadalnymi w mieście. Zrobiła warsztaty kulinarne, podczas których zbierała lokalne przepisy, zaczynając od raków – bo w końcu Rakowiec. Były drobne interwencje w przestrzeń osiedla. Jedną z nich odnieśliśmy się do banerów reklamowych, które zaczęły zalewać Rakowiec. Obok naszego pawilonu stanęła taka nibytablica reklamowa, wypełniona zielenią. Powstał żywy obraz.

A sam pawilon?
– Był nawiązaniem do idei Formy Otwartej Hansenów, dawał wiele możliwości do działania, dalszego rozbudowywania i przebudowywania. Jeden z muzyków zamontował w nim struny i zamienił w dynamiczny instrument muzyczny, na którym każdy mógł grać.
Maciej Czeredys analizował otoczenie pod względem urbanistycznym. Studenci architektury pomagali mieszkańcom w rozwiązywaniu problemów projektowych w ich mieszkaniach. Historią osiedla zajmowaliśmy się również po to, żeby projekty termoizolacji nie niszczyły walorów rysunku elewacji. Tematem zainteresowała się grupa Centrala i to był początek ich współpracy ze spółdzielnią w tej kwestii.

Co mieszkańcy mówili wam o Rakowcu?
– Dokładnie to, że przestał działać jako przestrzeń wspólna; że jest tam wiele zbyt małych mieszkań, które nie odpowiadają na współczesne potrzeby. Ale generalnie ludzie lubią i cenią to osiedle. Uważają, że jest to dobry adres do mieszkania i godzą się na to, że zamiast dodatkowego pokoju mają widok z okna na zieleń. Lubią swój dom kultury, ale nie podoba im się, że został ogrodzony. Wiele funkcji osiedla było projektowanych dla najmłodszych, a ono bardzo się teraz zestarzało. Mieszkańcy pytali o zieleń, jak mogliby ją w sposób bardziej aktywny współtworzyć. Rozdawaliśmy nasiona do wysiania jednego metra kwadratowego łąki kwietnej. Wtedy nie było to jeszcze tak popularne i rozgorzała dyskusja, czy na osiedlu lepsza jest zieleń bardziej planowana, czy bardziej spontaniczna. Rozmawialiśmy też o tym, na ile dogęszczać osiedle kosztem terenów zielonych.

Opowiedz mi jeszcze o stowarzyszeniu OdBlokuj. Jakie stawialiście sobie cele?
–  To było stowarzyszenie na rzecz poprawy środowiska mieszkalnego. Chodziło o to, żeby podnosić jakość życia w tej przestrzeni, która nas otacza. Wiele podejmowanych przez nas wówczas kwestii nie straciło na aktualności – projektowanie w duchu zrównoważonego rozwoju, zero waste, wykorzystywania istniejących zasobów. To był czas, kiedy wszyscy marzyli o domku z ogródkiem na przedmieściach, a my pokazywaliśmy, że możliwa jest lepsza jakość życia na osiedlach, które już są. Projekty „M” robiliśmy na Służewiu, Rakowcu i Muranowie.
Pracowaliśmy też na praskich podwórkach i to była ważna lekcja. Nauczyliśmy się, że kiedy wchodzimy w jakąś społeczność, to nie wystarczy, że wytłumaczymy, jak dana przestrzeń powinna działać, wprowadzimy jakieś konkrety i będziemy liczyć na to, że inżyniera społeczna zacznie zadziałać. To musi wychodzić od mieszkańców, oni muszą poczuć, że to jest dla nich. To był plasterek na ranę. Te projekty były bardzo tanie, a paździerzem świata nie uratujesz. Tam potrzebne były działania systemowe, ogrzewanie, kanalizacja. Malowanie muralu na podwórku tego nie zastąpi.

Ciekawa jest twoja droga – od projektowania pawilonów na podwórku po projektowanie całego miasta.
– Myślę, że te same idee przyświecają mi teraz na stanowisku naczelnej architektki miasta. Edukacja architektoniczna dzieciaków też zawsze była dla nas ważna. W M4 mieliśmy super warsztaty. Na przykład profesor Ignatowicz, entomolog, przyniósł ze sobą siatki na motyle i dzieci dowiadywały się, jakie owady żyją na ich podwórkach. Kolejny warsztat to był absolutny hit. Nazywał się Sublokatorzy i opowiadał o tym, jakie owady żyją z nami w mieszkaniach – rybiki, muszki owocówki, pająki, ale też prusaki, pluskwy, mole. Były też wyścigi karaluchów. Każde dziecko marzyło o tym, żeby przez chwilę potrzymać takiego karalucha w ręku, nadać mu imię. Robiliśmy miniogródki w donicach, las w słojach. Uśmiecham się, jak to wspominam. To był fajny czas w naszym życiu. Lubię interakcje z ludźmi, zawsze się czegoś od nich uczę.

O ORGANIZACJI
Stowarzyszenie na rzecz poprawy środowiska mieszkalnego „Odblokuj” to grupa architektów, projektantów, grafików, artystów, socjologów, która tworzyła interdyscyplinarne projekty miejskie. Działali od 2005 roku (jako kolektyw), a w latach 2010-2018 jako stowarzyszenie. Współtworzyli je m.in: Marlena Happach, Marek Happach, Monika Komorowska, Magda Wrzesień, Paweł Kłudkiewicz i Ludwika Ignatowicz.

WYBRANA BIBLIOGRAFIA
Marlena Happach, Monika Komorowska, Promocja architektury w mieście blokowisk, w: Chwała Miasta, wyd. Fundacja Bęc Zmiana, Warszawa 2012
Rehabilitujemy blokowiska – Marlena Happach w rozmowie z Magdaleną Mosiewicz. „Zielone Wiadomości”, wrzesień 2012
Agnieszka Kowalska, Blokowisko jest OK! Marlena Happach odblokowuje Warszawę, „Wysokie Obcasy”, 7.02.2013

Ten serwis korzysta z cookies Polityka prywatności