Chodzenie jest formą nauki
Rozmowa z Hamzą Aqrabawi z palestyńskiej grupy Tijwal Safar
W czasie mojego pobytu w Palestynie w sierpniu 2022 roku, rozmawiałam o znaczeniu wędrówek z Hamzą Aqrabawi, członkiem grupy Tijwal Safar. Wśród wielu grup wędrownych działających w Zachodnim Brzegu, Tijwal Safar zajmowało szczególną pozycję. Mimo braku stabilności politycznej, grupa ta działała od 13 lat, przyciągając setki osób biorących udział w wycieczkach i spotkaniach organizowanych w różnych częściach Palestyny. Jednak dzisiaj wspólne wędrówki są niemożliwe. Izraelscy osadnicy na Zachodnim Brzegu i w Jerozolimie prześladują grupy wędrowne z taką intensywnością, że prawie cała działalność Tijwal Safar i innych grup wędrownych została z tego powodu wstrzymana. Niniejsza rozmowa przywołuje pewną rzeczywistość, która wydaje się teraz bardzo odległa – pisze Krystyna Jędrzejewska-Szmek.
Jesteś palestyńskim opowiadaczem (storyteller) i badaczem. Zbierasz archiwa, interesujesz się historią pisaną i mówioną. Od wielu lat jesteś związany z grupą Tijwal Safar i chodzicie na wspólne wędrówki. Na czym polega wasza działalność?
Hamzą Aqrabawi: Tijwal Safar jest jednym ze zgromadzeń czy też grup, działających w ramach stowarzyszenia Arabskie Forum Edukacyjne. Filozofią Tijwal Safar jest nauka poprzez podróżowanie. Klasyczne arabskie przysłowie mówi, że podróżując wyrażasz swoją moralność i etykę. Dlatego nie podróżujemy w sposób komercyjny. Nasza podróż zaczyna się zanim dotrzemy tam, dokąd zmierzamy – już w drodze, w autobusie, osoby uczestniczące mają przygotowane informacje o miastach i miejscach, które mijamy. Kiedy dojedziemy, zbieramy się w dużym kręgu i zapoznajemy się z ludźmi, którzy nas będą gościć. Spotkanie z miejscowymi jest kluczową częścią naszej podróży. Opowiadając swoje historie, przekazując doświadczenia, pokazując ważne dla lokalnej społeczności miejsca są naszymi przewodnikami. Następnie możemy wspólnie wykonać zaproponowane przez nich działania, które są dla nich pomocne, jako rodzaj pracy wolontariackiej na rzecz społeczności. Cała wycieczka kończy się dwiema aktywnościami – zgromadzeniem, podczas którego śpiewamy tradycyjne pieśni oraz ceremonialną wymianą darów. Może to być książka, ołówek, pierścionek, najróżniejsze drobiazgi. Wszystkie nasze spotkania zawierają jeszcze jedną, bardzo istotną część – wspólne jedzenie. Każdy z uczestników przynosi jedzenie, które zrobił lub kupił, ale najlepiej przygotowane przez siebie, i wszyscy dzielimy się nim przy wspólnym stole. Oczywiście „stole” rozumianym symbolicznie, ponieważ najczęściej jest to tkanina położona na ziemi. Dzielenie się jedzeniem jest dla nas bardzo ważne. Pomiędzy tymi punktami odbywa się wędrówka, dzięki której poznajemy topografię, dziedzictwo i historię danego miejsca.
Jesteście bardzo świadomi tych wszystkich małych rzeczy, które budują przestrzeń wspólną, solidarność oraz poczucie bezpieczeństwa w czasie wędrówek. Czy te elementy wynieśliście z tradycyjnej kultury arabskiej, czy zostały wypracowane przez te wszystkie lata od kiedy działacie jako Tijwal Safar? A może jest to połączenie tych dwóch obszarów?
To jest zdecydowanie połączenie tradycji i nowych doświadczeń. Te „małe rzeczy”, o które pytasz to zwyczaje, które wypracowaliśmy podróżując. Nie są to zasady, przepisy czy prawa, ale właśnie zwyczaje. One się rozwijały z czasem, organicznie, ale teraz stosujemy je konsekwentnie i regularnie. Są bardzo ważne, ponieważ pozwalają nam stworzyć jedno wspólne ciało. Są ważne dla zachowania idei, które przyświecają naszym spotkaniom. Przykładem jest to, że niezwykle rzadko korzystamy z usług profesjonalnych przewodników. Lubimy opierać się na strukturze wymiany pomiędzy gośćmi i gospodarzami. I to właśnie jest zakorzenione w cywilizacji arabskiej – określone zasady i zwyczaje, które obowiązują w czasie odwiedzin. Jako grupa gości towarzyszymy naszym gospodarzom. Oni są tymi, którzy organizują program naszego spotkania. Dajemy im nasze podarunki, a ani częstują nas czym chcą – to może być kubek herbaty albo cały posiłek, w zależności od tego, co uznają za odpowiednie. Bardzo ważną rzeczą jest to, że nigdy nie ingerujemy w proponowany przez nich program. Więc jeśli chcą, abyśmy pomogli w konkretnym obszarze lub miejscu, zrobimy to, jeśli nie, nie zrobimy tego. Oni nas prowadzą. Przykładem innej naszej zasady jest to, że w czasie wędrówki nie używamy nargili, fajki wodnej. To odciąga nas od miejsca i podróży, którą odbywamy i odłącza nas.
W czasie wcześniejszej rozmowy wspominałeś, że ważny jest dla was również koncept mujawary. Z tego co czytałam oznaczało to pierwotnie praktykę podróżników osiedlających się w pobliżu świętych miejsc, takich jak Mekka i Medyna. Celem było rozwijanie pobożnego życia pełnego kontemplacji. Praktyka ta skutkowała tworzeniem się kręgów edukacyjnych, które z czasem przekształciły się w regularne nauczanie.
Mujawara to pośrednie narzędzie do nauki. To nie jest uniwersytet, to nie jest konwencjonalna forma uczenia się, jej inspiracją jest tradycyjna arabska metoda nauki. Jest to coś opartego na relacjach międzyludzkich. Nauka odbywa się poprzez obserwację i interakcję. Gdzie każdy ma coś do dania innym i coś do wzięcia dla siebie. Mamy takie powiedzenie – „ktoś kto przebywa z osobą szczęśliwą, sam będzie szczęśliwy”. To samo życie. Jeśli chcesz zostać rolnikiem, idź zamieszkać z rolnikiem. Ale wyniesiesz z tego więcej niż tylko zasady wykonywania zawodu. Tym właśnie mujawara różni się od konwencjonalnego nauczania.
Chcesz powiedzieć, że konwencjonalne nauczanie kładzie nacisk na hierarchiczność i technikalia?
Tak, to też, ale chodzi mi przede wszystkim o to, że konwencjonalna nauka stara się wszystko obiektywizować. Natomiast mujawara przekazuje nie tylko technikę, ale także duszę, idee, sposób życia, które stoją za danym zawodem lub sposobem robienia czegoś. Mujawara nie dostarczy dyplomu, nie zapewni pozycji społecznej, ale da ci wiedzę, której możesz używać w życiu i w swojej społeczności, pomagając innym. Jest to więc wartość, która nie jest namacalna, nie jest transakcją, a raczej pewną ideą, sensem.
Czy wycieczki zawsze mają ten sam schemat?
Tijwal to specyficzne słowo, trudno je przetłumaczyć. Dla uproszczenia używamy tutaj słowa „podróż” lub „wędrówka”, ale charakter spotkań może być bardzo różny. Nasze wędrówki są elastyczne, żadna nie jest identyczna z inną. W ten sposób podróże dostosowują się do charakteru miejsca, które odwiedzamy – środowiska i ludzi, interakcji między gościem a gospodarzem. Dostrojenie do przestrzeni rozumianej jako coś holistycznego, nie tylko w sensie geograficznym, ale także społecznym. W ostatnim czasie rozwijamy nowy typ wędrówki, który jest skupiony na określonym wątku tematycznym, np. I Wojnie Światowej. Impulsem były szeroko zakrojone badania grupy uczonych zafascynowanych tym tematem. Idziemy w teren i śledzimy relacje z wydarzeń, które miały tam miejsce w 1917 roku. Próbujemy odszukać ślady, które pozostały po tych zdarzeniach. Pomaga to wyobrazić sobie historię w kontekście miejsca. Inny rodzaj tijwalu to wspólne wykonywanie pracy, np. w czasie zbioru oliwek. Jest to z jednej strony pomoc dla jakiejś społeczności, z drugiej także forma nauki dla osób uczestniczących. Kolejnym typem to Hakawati tijwal – wędrówka opowiadaczy (storyteller), która jest specyficzna dla okresu ramadanu. Są to wycieczki, które się odbywają w miastach, gdzie w letnie noce są spotkania z opowiadaczami. Tak więc wędrówki mogą się bardzo różnić od siebie.
Powiedz proszę więcej o samym chodzeniu. Jakie niesie ono znaczenia?
Chodzenie jest dla nas przede wszystkim formą nauki. Mamy takie powiedzenie: aby posiąść Ziemię, wędruj po niej. Zwykle zaczynamy chodzenie od intonacji takiej przyśpiewki:
Kochaj Ziemię i śpiewaj dla niej
W ten sposób ją wzbogacisz
Najpiękniejszą ziemią na całym świecie
Jest ta, po której wędrujemy.
W długiej perspektywie chodzenie jest nauką, ale oczywiście ma ono też znaczenie sportowe, psychologiczne i fizyczne.
Jaką rolę pełni w tym wszystkim sytuacja polityczna Palestyny, jej wojskowa okupacja przez Izrael?
Okupacja wielokrotnie stawała na przeszkodzie naszym wędrówkom, zabraniając nam kontynuowania konkretnych podróży, dotarcia do miejsc lub odcinając nam drogę. Byliśmy napadani przez izraelskich osadników, którzy fizycznie atakowali naszych wędrowców. Byliśmy zatrzymywani i aresztowani przez wojsko izraelskie. Mimo to wierzymy w to, co robimy. Nie jest to zdecydowany akt polityczny, ale raczej naleganie czy może czerpanie radości z jednego z naszych najbardziej podstawowych praw człowieka, jakim jest prawo do przemieszczania się.
Po wojnie sześciodniowej w 1967 r. i rozszerzeniu okupacji, społeczności palestyńskiej narzucono wojskowe regulacje, które stworzyły kulturę ograniczonej mobilności. Wprowadzano godzinę policyjną. Wojsko najeżdżało miasta i zakazywało ludziom wychodzenia z domów i wędrowania po okolicy. Trwało to przez jeden, dwa lub nawet pięć tygodni. Z czasem okupacja utrwaliła się poprzez bardzo systematyczną metodę stawiania barier drogowych i kontroli oraz zabraniania ludziom korzystania z określonych dróg lub odwiedzania niektórych miejsc. Jest to forma systemowego apartheidu. Ponad 100 połączeń drogowych jest dostępnych tylko dla izraelskich osadników. To dzieli Zachodni Brzeg na kantony i getta, poważnie ograniczając mobilność ludzi i komunikację między różnymi regionami. Osadnictwo i bazy wojskowe są również narzędziami fizycznego podziału i segmentacji regionów. W ten sposób zostają przerwane funkcjonujące szlaki komunikacji. Ponadto polityka okupacyjna w zakresie gospodarki odepchnęła Palestyńczyków od ich ziemi i od wieloletniej tradycji rolnictwa. To kulturowo oddzieliło nas od wiedzy o ziemi gromadzonej przez kolejne uprawiające ją pokolenia. Według mnie właśnie w tym tkwi wartość Tijwal Safar, że przywracamy naturalne połączenia między człowiekiem a ziemią. Sprawiamy, że ludzie na nowo odkrywają swoją tradycję i wiedzę, które zostały utracone przez lata okupacji.
Na spotkaniu zauważyłam, że uczestnicy waszych działań są bardzo zróżnicowani. W środowisku artystycznym, w ramach którego pracuję, powraca temat dyskusji wokół inkluzywności działań dla osób spoza artystycznej bańki. Z tego, co się zorientowałam, jest to również ważny temat w Palestynie. Funkcjonują tradycyjne sposoby uprawiania sztuki, które mają większe grono odbiorców, ale nie są uznawane przez współczesną scenę artystyczną. Wasz model organizacji jest progresywny, a jednocześnie macie bardzo szeroki przekrój uczestników.
Wszyscy pochodzimy z różnych środowisk. Ja pochodzę ze środowiska chrześcijańskiego, nasz tłumacz Fouad z muzułmańskiego. Wspólna dla nas jest natomiast chłopska tożsamość, w przeciwieństwie do innych członków, którzy pochodzą z bardzo zurbanizowanej kultury. Po prostu każdy z nas daje to, na czym się zna. Dajemy to, co nas pasjonuje, co umiemy najlepiej. Jednocześnie jesteśmy otwarci na to, aby wysłuchać tego, co inni mają do powiedzenia. Powodem, dla którego udało nam się zachować ponad dziesięcioletnią ciągłość działalności jest to, że jesteśmy po prostu zgromadzeniem ludzi. Nie jesteśmy powiązani ideologicznie, politycznie ani religijnie. Nie ma jednego koloru ani typu. Wyprawy sprzyjają różnym grupom społeczeństwa na ujawnienie ich tożsamości, takiej jaka ona jest. Pozwala nam to na interakcję niezależnie od różnych podziałów czy napięć, które zwykle wynikają z podejścia obcego, zrzuconego na spadochronie, narzucającego coś społeczności. Myślę, że właśnie dlatego największe instytucje artystyczne w Zachodnim Brzegu chcą z nami współpracować. Przynosimy ze sobą tę różnorodną publiczność, ale zakorzenioną lokalnie. Wydaje mi się, że nasza praca jest komplementarna do instytucji kulturalnych. Jednak nasz model działania często trudno dopasować do modeli pracy i finansowania instytucjonalnego.
Zadam teraz pytanie bardziej zwyczajne, praktyczne. W waszych wydarzeniach uczestniczą dziesiątki osób. Powiedz proszę więcej o tym jak wygląda ich organizacja? Ciekawi mnie to również dlatego, że czasami zdarza się, że kulisy organizacyjne nie są spójne z założeniami ideowymi danego projektu czy wydarzenia. A czasami trzeba nagiąć się do wymogów sytuacji politycznej lub finansowania.
Przez lata naszej pracy nigdy nie mieliśmy dodatkowych funduszy na wyjazdy. Ludzie zrzucają się na transport, a my dodajemy 3 szekle jako rezerwę czy na wypadek nagłej potrzeby. Chronimy nasze wędrówki przed wszelkiego rodzaju zewnętrznymi funduszami. Dołożymy wszelkich starań, aby tego nie zmieniać. Organizowanie rozwija się więc organicznie, nie jesteśmy uwikłani. Jest to jeden z przepisów, na które wszyscy się zgodziliśmy. Wyjątkiem są jedynie fundusze na dodatkowe wydarzenia – warsztaty czy kursy, ale tylko pod jednym warunkiem – że nie są one uwarunkowane. Również siedziba główna, w której organizujemy wydarzenia z budżetem zero, zawsze jest finansowana przez samych członków. Od papieru toaletowego po organizację bankietu. Wszyscy angażują się wolontariacko, nikt nie otrzymuje żadnego wynagrodzenia za organizację czy koordynację działań.
Ogłaszamy nasze wycieczki na wiele dni przed. Organizujemy liczne autobusy, które odjeżdżają z różnych części Zachodniego Brzegu. Zawsze jest wiele osób z różnych regionów. Mieliśmy 70-100 uczestników średnio osób uczestniczących w wycieczkach, ale to dlatego, że ustaliliśmy limity. Zauważyliśmy, że jeśli liczba uczestników przekracza 100, jakość nauki spada. Chcemy, aby spotkania się udały, więc jesteśmy lojalni wobec idei, które za nimi stoją. Wartość takiej metody działania jest znacznie większa niż pieniądze. Jeśli to działa, to dlatego, że ludzie w to wierzą. Nasze założenia dobrze podsumowuje stwierdzenie Ali ibn Abi Taaliba (jest to ważna postać w Islamie, kalif, który poślubił córkę proroka). Mówi, on, że wartością człowieka jest to co potrafi najlepiej. Oznacza to, że o człowieku nie stanowi jego społeczny, ekonomiczny czy zawodowy status, ale to co robi w życiu, co lubi, czym się pasjonuje. To jest wskazówka, za którą podążamy.
Krystyna Jędrzejewska-Szmek – artystka wizualna i biolożka. Osią jej zainteresowań są wzajemne powiązania i napięcia w relacjach międzygatunkowych. Jej praktyka jest oparta na badaniach, inspiruje się nauką, jednocześnie z nią polemizując. Członkini Grupy ZAKOLE, która skupia się na poszukiwaniu sposobów opowiadania i doświadczania terenów takich jak bagna oraz przybliżania perspektywy zamieszkujących je istot. www.krystynaszmek.cargo.site
Tłumaczenie z języka arabskiego na angielski: Fouad Muaddi.
Tłumaczenie z języka angielskiego na polski: Krystyna Jędrzejewska-Szmek
Materiał promocyjny / Codzienne formy oporu – cykl realizowany przez program rezydencyjny CSW Zamek Ujazdowski w Warszawie oraz Urząd Miasta Ramallah