Uprawianie miejskiego ekosystemu
Nie wystarczy sympatyzować z ideą zielonego dachu, trzeba wiedzieć, jak go wykonać i utrzymać, jaka ma być grubość warstwy gleby, jej ciężar i skład, umieć dobrać rośliny i właściwie je nawadniać – mówi Frédéric Chartier z uznanej paryskiej pracowni Chartier/Dalix w rozmowie z Bogną Świątkowską
Swoją filozofię działania opisujecie tak: „Wierzymy, że sposobem na zaszczepienie poczucia wspólnoty w przestrzeni miejskiej, na ponowne przemyślenie pojęć równości i dzielenia się, jest zieleń. Wprowadzenie natury jako elementu składowego architektury wymaga zaakceptowania pewnych niewiadomych związanych z rozwojem środowiska naturalnego. W naszych projektach staramy się zapewnić nową równowagę dla miast jutra, by rezonowały z pierwotnymi potrzebami budowania wspólnot i powrotu do korzeni”. Czy definicja komfortu miejskiego zmieniła się na przestrzeni ostatnich lat? Jak rozumiecie tę kategorię w waszej pracowni?
Budynek biurowy musi być wyposażony w klimatyzację, chłodzenie i ogrzewanie, to jest pożądany standard. W biurowcu, w którym zimą i latem każdego dnia, bez względu na porę roku jest dokładnie 22°C, nikt nie chce czekać na windę dłużej niż 20 sekund. Obecnie konieczność zapewnienia komfortu generuje wiele potrzeb, przez co zużywa się dużo energii elektrycznej. To jest model, który będziemy musieli zmienić. Zgodnie z nową ideą komfortu może będzie trochę więcej ciepła lub trochę więcej chłodu, może będą konieczne ciepłe ubrania, może trzeba będzie dłużej czekać na windę. Mieliśmy kiedyś klienta, z którym rozmawialiśmy na temat technologii – nie low tech, nie high tech, ale takiej, która jest czymś pośrednim. Bo nie chodzi o to, żeby za wszelką cenę tworzyć budynki, które według dzisiejszych standardów są komfortowe, ale na dłuższą metę kosztowne. Lepiej jest znaleźć coś, co jest już wybudowane, jest w dobrym stanie i może być zgodne z nową ideą komfortu. Obecnie budynki są produktem i dlatego uważamy, że wszystko musi być dokładnie tak, jak chcemy. Tymczasem wystarczy zmienić myślenie, że sam budynek może rozwiązać wszystkie problemy i zapewnić pełen komfort. Przecież wygoda to także akceptacja bycia obok siebie, współdzielenia przestrzeni i zasobów – przeciwieństwo samotności.
W waszej praktyce podkreślacie, że architektura jest częścią ekosystemu. To bardzo mocna cecha waszych projektów. Stwarzacie hybrydowe środowiska miejskie, gdzie dzięki stosowanym przez was rozwiązaniom bioróżnorodność wchodzi w strukturę budowanych konstrukcji. Projektując architekturę, zapraszacie różne gatunki do współdzielenia przestrzeni z ludźmi. Co w tej hybrydowości jest dla was najważniejsze?
Zależy nam na tym, żeby nie myśleć o architekturze tylko jako o stawianiu budynków. Staramy się myśleć o tym, gdzie budynek będzie umieszczony? Jak możemy sobie wyobrazić jego relację z otoczeniem? Naszym zdaniem, kiedy działa się w krajobrazie miasta, nie można się skupiać wyłącznie na architekturze. Trzeba również pomyśleć o równowadze, wpływie na otoczenie, o jakości interakcji, jakie taki projekt z tym otoczeniem tworzy, a także o jego oddziaływaniu na krajobraz, na sposób, w jaki ludzie tu żyją. Empatia pomaga w nawiązaniu relacji, w zrozumieniu, że jesteśmy częścią większego systemu. Myślę więc, że to ważne, żeby emocje wobec innych istnień współdzielących przestrzeń pomagały w tworzeniu otoczenia różnorodnego biologicznie. Naturalną konsekwencją takiego myślenia jest zaproszenie roślin, żeby rosły w ścianach, które budujesz.
Czy łączenie różnorodności biologicznej i tworzenie nowego sąsiedztwa wymagają specjalnych rozwiązań? Co stosujecie w swoich projektach?
Staramy się pracować z prostymi materiałami, takimi jak kamień, cegła, beton i tym podobne. Dzisiaj, w okresie antropocenu, musimy myśleć o dzieleniu się przestrzenią. Działanie architektury nie może być tylko zajmowaniem miejsca, zagarnianiem przestrzeni i przetwarzaniem środowiska. Oddziałując na swoje otoczenie, na fragment miasta, możemy się przecież trochę podzielić przestrzenią i zrobić miejsce dla fauny, flory, fungi. To część naszego środowiska, do którego należymy, jesteśmy jego częścią. Nie mówię, że wszyscy mamy chodzić nago na łonie natury. Mówię, że musimy więcej myśleć o konsekwencjach naszych działań. I nie chodzi tylko o ideę dzielenia się. W końcu to dla naszego wspólnego bezpieczeństwa.
Dzielicie się swoim doświadczeniem – wydaliście książkę Hosting Life: Architektura jako ekosystem, której nakład już od dawna jest wyczerpany. O czym to świadczy?
Książkę wydaliśmy z chęci podzielenia się wiedzą o architekturze, która tworzy miejsca dla ludzi, a jednocześnie sprzyja bioróżnorodności. Pomyśleliśmy, że to ważne, żeby dzielić się w sposób otwarty nie tylko naszymi przemyśleniami, ale i danymi dotyczącymi naszych projektów tak, aby inni architekci również mogli skorzystać z tego, co nam udało się wypracować. Nie wystarczy sympatyzować z ideą zielonego dachu – trzeba wiedzieć, jak go wykonać i utrzymać, jaka ma być grubość warstwy gleby, jej ciężar i skład, umieć dobrać rośliny i właściwie je nawadniać. To, co potem na zdjęciach wygląda tak efektownie, a przy tym naturalnie, składa się z wielu elementów, które należy poznać i zrozumieć. Aby to działało i naprawdę tworzyło ekosystem, potrzebne są informacje, wiedza, doświadczenie.
Wasze projekty budzą zachwyt, ale i powątpiewanie – jak na przykład zazielenianie przestrzeni zabytkowych. W Polsce dominuje odwrotny trend – porządkowania betonem. Wasze projekty są dowodem na to, że można inaczej.
Tak, to możliwe. Chociaż oczywiście nie da się zrobić wszystkiego wszędzie w ten sam sposób, nie tylko ze względu na klimat ani też ze względu na specyfikę lokalną. Nie chodzi przecież o powtórzenie pomysłu, reprodukowanie konkretnego projektu, który został przez nas zrealizowany. Nie chodzi o to, żeby robić zielone dachy na każdym budynku. Tu ważna jest raczej kwestia uruchomienia wyobraźni i zwrócenia uwagi na to, jak w miejskim krajobrazie możemy wzmacniać różnorodność biologiczną.
A jeśli chodzi o konserwację zabytków czy po prostu utrzymywanie istniejących budynków w eksploatacji, to dziś sprawa staje się bardziej złożona. Nie tylko wartość historyczna czy kulturowa odgrywa rolę w decydowaniu, jakie działania powinny zostać wobec nich podjęte, ale także ślad węglowy rozbiórki, wpływ na różnorodność biologiczną krajobrazu. Mówiłem o tym w Warszawie podczas wykładu w pawilonie Stowarzyszenia Architektów Polskich (we wrześniu 2023 roku Frédéric Chartier i Pascale Dalix byli gośćmi cyklu Meeting Point Foksal organizowanego przez SARP).
W swoim wykładzie wspomniał pan o czasie jako o czynniku wchodzącym w relację z architekturą. Co miał pan na myśli?
Czas jest czymś, co niszczy architekturę – budynek się starzeje. Ale czas jest również bardzo ważny dla roślin i ich naturalnego wzrostu. Powstaje więc ciekawy paradoks, gdy w grę wchodzą obydwie te kwestie. Tak było w przypadku naszego projektu szkoły w Boulogne-Billancourt – zielone ściany muszą mieć czas na wzrastanie. Wizerunek samego budynku będzie się zmieniał na przestrzeni lat – po pięciu, po dziesięciu latach – właśnie z powodu rozwoju roślinności. Myślę więc, że to także jest coś interesującego, nowy paradygmat w architekturze: nie mogę powiedzieć, że ten budynek nigdy się nie zmieni, ponieważ on zmienia się nieustannie. I tak ma być, tak został zaprojektowany.
O architekturze trzeba myśleć inaczej niż o renowacji, kiedy wokół zabytkowego budynku podejmuje się szereg działań, żeby wyglądał dokładnie tak, jak pierwszego dnia po oddaniu do użytku. A przecież renowacja budynków to także ich zmiana, adaptacja. Uważam, że nie powinniśmy się bać tego, że ewoluują.
Wasze projekty często łączą różne niełatwe wątki. Czy lubicie wyzwania?
Nieszczególnie, ale nie da się ich uniknąć. Nasz świat pędzi tak szybko. Jeśli ci się to nie podoba, to trudno jest żyć. Musisz po prostu to zaakceptować i próbować jakoś to kontrolować.
Czy użytkownicy podążają za budynkami, czy raczej budynki nas formatują?
W latach 60. XX wieku we Francji istniał ruch sytuacjonistyczny, który stworzył koncepcję miasta ciągłej ewolucji, ciągłej nowości, w którym nieustannie wymyślasz swoje życie na nowo. Każdy jest artystą swojego życia, a architektura to tylko skorupa, wewnątrz której zachodzi nieustająca zmiana. To nas bardzo inspirowało do możliwości zmiany otoczenia, do bycia jego częścią, a nie tylko użytkownikiem. Po prostu otwórz okno, wejdź na dach, poruszaj się różnymi drogami wewnątrz budynku. Uprawiaj go. Stań się częścią jego życia!
Wasze biuro działa od 15 lat, odnosząc spore sukcesy, torując drogę nowym trendom w architekturze. Jaką macie metodę współpracy?
Pascale i ja jesteśmy zupełnie różni. Pascale zrobiła ostatnio magisterkę z projektowania krajobrazu, aby lepiej zrozumieć, jak działa wszystko to, o czym nie uczą na wydziałach architektury. Właśnie przygotowujemy kolejną książkę, tym razem o wszystkich zrealizowanych przez nas projektach. Staramy się w niej przekazać, jak dużą rolę odgrywa, to, że mówimy różnymi głosami, że włączamy różnorodne narracje. Bo tak prawdę mówiąc, nasze biuro jest bardziej laboratorium pomysłów niż pracownią architektoniczną.
ChartierDalix – biuro architektoniczne założone w 2008 roku przez Frédérica Chartiera i Pascale Dalix. Pracownia otrzymała wiele nagród w konkursach międzynarodowych, w tym: Première Œuvre du Moniteur w 2009 roku, 40 under 40 dla młodych architektów, Équerre d’argent w kategorii „działalność” (trzykrotnie), Le Soufaché od francuskiej Académie d’architecture za całokształt pracy. Biuro wygrało międzynarodowe konkursy: w 2017 r. na metamorfozę wieży Montparnasse w Paryżu wraz z Nouvelle AOM, a także na przebudowę kampusu szkolnego Bockmühle w Essen. W 2019 r. Frédéric Chartier i Pascale Dalix zostali mianowani przez ministerstwo kultury Kawalerami Sztuki i Literatury. Obszarem zainteresowania pracowni jest badanie, w jaki sposób budynki odzwierciedlają ewolucję współczesnych warunków życia. Badania te zostały zebrane w książce zatytułowanej Hosting Life: Architektura jako ekosystem opublikowanej w 2019 roku przez ParkBooks.
www.chartier-dalix.com, Instagram: @chartierdalix