menu

Miejsce Mocy Jazdów

Wychowałeś się na Jazdowie i od samego początku tworzyłeś Otwarty Jazdów. Dziesięć lat temu byłeś jedną z osób inicjujących powstanie kolektywu aktywistycznego, który do dziś walczy o zachowanie i społeczno-kulturalny rozwój osiedla. Zaczęło się od obrony Jazdowa przed zburzeniem domków, które stanęły tu, w warszawskim Śródmieściu w 1945 roku. Były darem Związku Radzieckiego dla odbudowującego się miasta i służyły pracownikom Biura Odbudowy Stolicy. Budując społeczne poparcie dla obrony osiedla Jazdów, powołaliście formalne Partnerstwo Otwarty Jazdów – społeczność kilkudziesięciu organizacji i grup nieformalnych oraz mieszkańców osiedla. Wypracowany został własny system społecznego zarządzania tym miejscem, który wprowadził innowacyjne mechanizmy współdecydowania i współdziałania. Jak tę bogatą historię waszych dokonań streścić w paru zdaniach?!

Gdy oprowadzam wycieczki po Jazdowie, to często zaczynam opowieść od lądolodu.

Nieźle!

Urodziny Kooperatywy Dobrze w ogrodzie Motyka i Słońce, fot. Radek Zawadzki

To bardzo ciekawe, bo kiedy lądolód wkraczał na nasze tereny od północy, zatrzymał się właśnie tutaj. I tu mamy tak zwaną morenę czołową, czyli całą tę materię, którą pchał przed sobą. W ten sposób powstało najwyższe wzniesienie na Skarpie Wiślanej. Ponieważ to miejsce miało walory obronne, właśnie tu powstał gród Jazdów. Ciekawostką jest mapa Europy z 1200 roku, na której jest Jazdów, a nie ma jeszcze na niej Warszawy. Są też źródła mówiące o tym, że wieś nazwana później Warszawą początkowo pełniła funkcje służebne względem Jazdowa. Opiekujemy się więc miejscem starszym niż urbanistyczna struktura, która później rozwijała się jako Warszawa.

Pamiętam, jak wybitny, nieżyjący już varsavianista i biolog dr Marek Ostrowski podczas konsultacji społecznych mówił o Jazdowie w znacznie szerszym kontekście – jako o ważnym miejscu na szlaku solnym i o „Wolnym Mieście Jazdów”. Można wyobrazić sobie, że Jazdów jest wyłączony w ramach Śródmieścia jako osobna enklawa (jakby minidzielnica), samostanowiąca o swoim dziedzictwie i przyszłości, a nieuwikłana w miejskie, polityczne przepychanki.

Autonomia w stylu kopenhaskiej Christianii?

To skojarzenie nasuwa się od razu i może być zbyt radykalne, ale jest więcej tego typu miejsc – nie tylko w Europie. Christiania była kontrowersyjna, kiedyś źle kojarzona, a teraz jest w każdym przewodniku turystycznym po Kopenhadze. Jej społeczność robiła rzeczy poza schematami i status quo. Kształtując nowe wzorce, stała się awangardą zmiany społecznej – laboratoryjną przestrzenią inkubowania innowacji. Przykład? Kiedyś skateparki były w Danii zakazane. Ludzie jeździli na deskorolkach, więc Christiania zaprosiła najlepszych skejterów, którzy zaprojektowali tu przeszkody. Duński rząd wreszcie przyznał: „mamy problem, bo dzieciaki jeżdżą na deskach, łamią sobie nogi, rozbijają głowy, zaprojektujcie nam skateparki”. I oni zrobili taki modelowy, dający się powielać projekt.

Andrzej Górz (w środku) podczas protestu w obronie Osiedla Jazdów pod stołecznym
Ratuszem, mat. Partnerstwo Otwarty Jazdów

Twoim zdaniem na Jazdowie od razu trzeba było zacząć od zhakowania systemu?

Już raz to zrobiliśmy. Musieliśmy udowodnić mieszkańcom Warszawy, urzędnikom, politykom, światu i – w pewnym sensie – samym sobie, że istnienie osiedla Jazdów ma sens. Ze strachu przed rozbiórką domków zaczęło się zapraszanie do korzystania z nich i organizowanie tu tysięcy wydarzeń rocznie. Czasem były to działania na skalę, której to kameralne osiedle nie było w stanie pomieścić.

Od Christianii różni nas też to, że oni zajęli przestrzeń bardziej odseparowaną od miasta – otoczony wodą dawny teren wojskowy.

W Warszawie byłoby trudno, to w końcu jest miejski teren.

Miejski, czyli czyj? Urzędników, polityków? Nie. Miejski, czyli wszystkich tych ludzi, którzy tu mieszkają, ale i tych, którzy przyszli tutaj i powiedzieli: to miejsce jest dla nas ważne i że jeżeli ktoś chce je zniszczyć, to my się na to nie zgadzamy. To skomplikowane, przez co rozmowy z władzami dzielnicy i miasta na temat Jazdowa trwają już 12 lat.

Wystawa w Rotacyjnym Domu Kultury na Jazdowie, mat. Partnerstwo Otwarty Jazdów

Jesteś wściekły? Zmęczony?

Ten pierwszy etap batalii sądowych o domki był dla wielu mieszkańców traumatyczny. Jedna z sąsiadek, która całe życie mieszkała na Jazdowie, w wieku prawie 90 lat musiała wyprowadzić się stąd w rejon placu Na Rozdrożu i po kilku miesiącach zmarła. Inny sąsiad odszedł na krótko przed wyprowadzką i lekarze powiedzieli, że stres był czynnikiem przyspieszającym u niego przebieg choroby. To wszystko odcisnęło na nas trwałe piętno. Żyjąc w stanie permanentnego zawieszenia, mamy tu coś, co możemy nazwać „jazdowskim zespołem stresu pourazowego”.

Remont domków jest niezbędny, inwestycje w teren osiedla również. Niestety niosą one ze sobą również zagrożenia związane z gentryfikacją. Jeśli udział społeczności w tych procesach będzie jedynie pozorny, to może niedługo się okazać, że nie będzie tu już miejsca na oddolne, wolnościowe inicjatywy, bo na przykład czynsz będzie zbyt wysoki. Jeśli z kolei nie zadbamy o funkcje mieszkalne, to żywe osiedle przekształci się w park albo skansen zaadaptowany dla organizacji pozarządowych, które będą tu miały swoje biura.

Jaka dla ciebie byłaby wymarzona przyszłość Jazdowa?

Zatrzymanie się i zbadanie tego, co się wydarzyło przez ostatnie lata istnienia Otwartego Jazdowa. Docenienie czasu, w którym działał największy w Polsce dom kultury i edukacji. Zwrot ku pracy wewnętrznej – działania badawcze, etnograficzne, zbieranie historii, zdjęć, materiałów źródłowych. Praca z genius loci, nazywaniem dziedzictwa niematerialnego tego miejsca. Jasne określenie, w jakim kierunku idziemy. Częściowy powrót dawnych mieszkańców, ponowne zasiedlanie domków.

Dużym zasobem może być historia dziennego oddziału psychiatrycznego mieszczącego się w budynku dawnego Szpitala Ujazdowskiego. Budynek niszczeje, podobnie jak dawna łaźnia przeznaczona na zakład przyrodolecznictwa. Dlaczego nie moglibyśmy nawiązać do terapeutycznej, prozdrowotnej historii Jazdowa i stworzyć kliniki zdrowia psychicznego? Światowa Organizacja Zdrowia przewiduje, że lada moment 2/3 ludzkości będzie miało problemy ze zdrowiem psychicznym.

Drugie światełko to działający już projekt Kulturalnego Centrum Samopomocy. Polega on na otwieraniu instytucji kultury dla grup wrażliwych, wsparcie grup samopomocowych i dostępności uczestnictwa w kulturze. To kolejne „dziecko” Jazdowa, które ma potencjał zmieniać rzeczywistość społeczną i instytucje w szerszym ujęciu, a nie w samym Jazdowie.

Są też bardzo silne wątki ekologiczne. Uczycie już permakultury, kompostowania, recyklingu, zbieracie deszczówkę, hodujecie kury i miejskie pszczoły. To może być jakiś kierunek?

Marzy nam się osiedle Jazdów zasilane zieloną energią. Za chwilę powstanie spółdzielnia, która dzięki wsparciu CoopTech Hub oraz prawników z ClientEarth będzie miała potencjał stania się pierwszą miejską spółdzielnią energetyczną w Polsce. Taka forma organizacyjna wspiera rozwój energetyki obywatelskiej, angażuje społeczność i promuje przedsiębiorczość.

Jak chcesz pójść w Warszawie na imprezę, to masz setki takich miejsc. A tu możemy docenić ptasie koncerty. Przyjdź tutaj kiedyś o świcie, usiądź sobie na leżaku i posłuchaj, jak ptaki śpiewają. Ludzie ciągle pytają, co się dzieje na Jazdowie? Na Jazdowie dzieje się Jazdów. Po prostu przyjdź, być może trafisz na próbę jakiegoś artysty, który przed chwilą odebrał „Fryderyka”, może będzie jakiś fajny wernisaż, a może będzie „nic”. Wtedy zrób sobie herbatę w jednym z domków, usiądź w ogrodzie społecznościowym i obserwuj, jak rośnie dynia. I to też jest super, żeby tu się zagubić, przyjść i nie mieć celu, otworzyć się na przypadkowe spotkania.

Całkiem sporo takich ludzi spotykam na Jazdowie. Którzy chodzą wolniej.

Miejsce przyciąga bardzo dużo neuroróżnorodnych, atypowych osób. One nie tylko chodzą wolniej, ale też patrzą, słuchają, czują. Asia z Pokoju Ciała, która organizuje w Solatorium koncerty mis i gongów zwróciła uwagę, że często pojawiają się na nich osoby w czasie zmiany, transformacji, poszukiwania siebie bądź straty kogoś bliskiego. One się otwierają, mówią o przestrzeni dobroci, magii miejsca, które sprawia, że mogą odzyskać energię i równowagę. Może Jazdów – tylko się nie śmiej – to miejsce mocy? Wracamy do tego, dlaczego właśnie tutaj ludzie się osiedlili. I do lądolodu. Te masy ziemi, które pchał lądolód, to też masy skumulowanej energii, które się tu odłożyły. Ludzie od wieków wyczuwali miejsca, które są w jakiś sposób wartościowe i wspierające do tego, żeby się osiedlać. Podobnie było na Jazdowie – moje przedszkole do dzisiaj nosi nazwę Raj na Skarpie. Dla mnie to był rajski ogród, Eden, miejsce w zasadzie samowystarczalne. Tu wszystko było pod ręką: maliny, agrest, porzeczki, śliwki, jabłka, gruszki, koperek, szczypiorek, ziemniaki i pomidory, kury, gołębie, króliki, pszczoły, a nawet świnie. W domkach fińskich mieszkała wielopokoleniowa społeczność mieszkańców Jazdowa, których można nazwać rdzennymi.

Przez Jazdów przewijają się wycieczki pasjonatów architektury, historii Warszawy, ekologii. fot. Radek Zawadzki

Dobre porównanie, rdzenni mieszkańcy potrafią się wsłuchać w potrzeby swojej ziemi. Ale czy we współczesnym mieście jest miejsce na takie myślenie?

Moim zdaniem powinno się znaleźć. Kluczowe jest teraz odkrywanie subtelnych warstw miejsc i otaczających nas przestrzeni. Gdy projektujemy jakiś teren, to pytamy o zdanie urbanistów, architektów i urzędników. Dlaczego nie nawiązujemy kontaktu z genius loci, czyli duchem miejsca? Dlaczego miejsce nie może zabrać głosu w debacie planistycznej, a jego interesy nie są zaopiekowane. Ponieważ nie ma przyznanej z urzędu swojej wyjątkowej osobowości prawnej? Poszerzenie percepcji miejsca to narzędzie placemakingu. W Nowej Zelandii udało się nadać osobowość prawną rzece Whanganui. Ma ona swojego pełnomocnika dbającego o jej interesy. Maorysi wierzą, że rzeka to jest „mój brat, moja siostra, mój przodek, mój potomek”. Walczyli o uznanie takiego stanu przez wiele lat. Śmiano się z nich, pluto im w twarz, ale oni dopięli swego. Przykładów jest więcej, w Polsce Plemię Odry stara się nadać osobowość prawną Odrze. Szukamy maszyn do wychwytywania dwutlenku węgla z atmosfery, wierząc, że to uratuje nas przed katastrofą klimatyczną. Paradoks polega na tym, że my już mamy taką maszynę. Znamy ją od tysięcy lat i jest nią drzewo. Nie trzeba nic wymyślać, tworzyć kolejnych, technokratycznych świętych Graali – urządzeń zasilanych prądem, do produkcji których zużywane są kolejne zasoby, metale ziem rzadkich itp. Mamy przyrodę, która jest w stanie nam pomóc. W Amazonii w sposób rytualny powstawał czarnoziem, który gromadził i sekwencjonował bardzo duże ilości dwutlenku węgla. My dopiero zaczynamy odkrywać rdzenną mądrość, które może okazać się niezbędna do nawigowania w czasach polikryzysu. W korzystaniu z racjonalnego aparatu poznawczego brakuje mi uważności, zadawania pytań i słuchania, czego potrzebuje otaczająca nas przestrzeń. Dlatego szukam narzędzi umożliwiających wchodzenie w relację z genius loci, badanie niematerialnego dziedzictwa i uświęcenie przestrzeni. W jaki sposób możemy poszukiwać czegoś, co nazywamy roboczo „boską cząstką J”, czyli tego, co sprawia, że osiedle Jazdów jest wyjątkowe? Jak możemy rozwijać miejsca takie jak osiedle Jazdów, a jednocześnie chronić ich unikatowość, piękno, subtelne wartości? Rok 2023 jest dla nas wyjątkowy. W drugi grudniowy weekend odbędzie się celebracja z okazji naszych 10. urodzin. Na Jazdowie będzie dział się Jazdów.

Jazdów to miejsce otwarte. Zawsze można zapukać do domków, wynajmowanych przez
organizacje pozarządowe i odpocząć w ich ogrodach, fot. Radek Zawadzki

Andrzej Górz

Urodzony i wychowany w rdzennej wspólnocie mieszkańców osiedla Jazdów. Neuroróżnorodność traktuje jako formę nadchodzącej normalności – w spektrum autyzmu oscylującym wokół wysokiej wrażliwości i ADHD. Jego obszary zainteresowania to: wędrówka i przeznaczenie dusz, kulturowe źródła pacyfizmu, niematerialne dziedzictwo, rdzenne społeczności.

Jest facylitatorem, futurystą i edukatorem. Ma wieloletnie doświadczenie w działaniach w organizacjach pozarządowych, grupach nieformalnych i ruchach miejskich, a także instytucjach publicznych i na rzecz samorządu lokalnego. Zajmuje się cyfryzacją zrównoważonego rozwoju w firmie doradczej – łącząc zamiłowanie do informatyki ze spojrzeniem analitycznym.

 

Osiedle Jazdów 

W ponad 20 domkach działają tu dziś organizacje pozarządowe. Przestrzeń jest otwarta i zapraszająca. Osiedle ulokowane jest na Skarpie Warszawskiej pomiędzy Łazienkami i Ogrodem Botanicznym a Parkiem Ujazdowskim. Można tu nauczyć się ogrodnictwa, stolarki, pszczelarstwa, posłuchać koncertu, potańczyć, popracować, pobawić się, poleniuchować. W 2021 roku Partnerstwo Otwarty Jazdów otrzymało wyróżnienie w konkursie europejskiego dziedzictwa, organizowanym co roku przez Komisję Europejską oraz organizację Europa Nostra. Komisja doceniła wyjątkowe zaangażowanie i wkład społeczności w ochronę i rozwój dziedzictwa osiedla Jazdów, ważnego z punktu widzenia wspólnej europejskiej historii i wartości.

 

Archiwum Warszawskiej Kultury XXI wieku

Na bazie archiwum NN6T wytypowaliśmy kilkanaście projektów artystycznych zrealizowanych w przestrzeni publicznej, które naszym zdaniem najbardziej wpłynęły na rozwój wyobraźni o tym, jak mogą działać miasta. Jednym z nich jest Otwarty Jazdów.

Archiwum Warszawskiej Kultury XXI wieku realizujemy jako Fundacja Bęc Zmiana z dotacji od m.st. Warszawy. Gromadzimy informacje o projektach, artykuły prasowe, prowadzimy rozmowy z ich twórcami. Zachęcamy, by przyjrzeli się swoim działaniom z dzisiejszej perspektywy.

www.nn6t.pl/archiwum-kultury-xxi-wieku

Ten serwis korzysta z cookies Polityka prywatności