menu

Baśń o szkole

Anna Grzymała łączy malarstwo z tworzeniem tekstów, których fabuła jest skrzyżowaniem analizy aktualnych relacji społecznych z nieskrępowaną fantazją. Publikowany tekst towarzyszy jej najnowszemu cyklowi obrazów A rzeki popłyną syropem z daktyli, prezentowanego przez Galerię Promocyjną w Warszawie.

Anna Grzymała łączy malarstwo z tworzeniem tekstów, których fabuła jest skrzyżowaniem analizy aktualnych relacji społecznych z nieskrępowaną fantazją. Publikowany tekst towarzyszy jej najnowszemu cyklowi obrazów A rzeki popłyną syropem z daktyli, prezentowanego przez Galerię Promocyjną w Warszawie.

Anna Grzymała, Lekcja (—), 2023, akryl płótno, 100 x 120 cm, fot. Adam Gut

Rozległe obszary Krainy pokryte były wśród Miast i Wiosek niezliczonymi, pięknymi polanami, porośniętymi bujną trawą, kwiatami i krzewami owocowymi. Ich niezwykła uroda i spokój panujący w powietrzu nad nimi sprzyjały zadumie, a panująca na nich natura prowokowała do przeróżnych pytań na temat jej pochodzenia i działania. Nic więc dziwnego, że Mieszkańcy Wiosek i Miast wybrali polany jako miejsca regularnych spotkań, podczas których rozmawiali na wszelkie tematy zaprzątające im głowy i niepozwalające spać w nocy. Codziennie spotykali się na polanie będącej najbliżej ich miejsca zamieszkania i dyskutowali. Nikt nie uważał, że wie więcej niż pozostali, dlatego każdy mógł zadawać nawet najgłupsze z pozoru pytania o istotę otaczającej ich rzeczywistości i każdy mógł bez skrępowania opowiedzieć innym swoją wizję czy wygłosić opinię na temat poruszonego zagadnienia. Na spotkania przychodzili Mieszkańcy w przeróżnym wieku, od niemowląt po starców i każdy z nich miał takie samo prawo głosu i z taką samą uważnością wysłuchiwany był przez resztę. Gdy któryś z nich miał większą niż pozostali wiedzę na jakiś temat, słuchacze cieszyli się bardzo i pozwalali mu mówić dłużej, a później on z ciekawością wysłuchiwał innego Mieszkańca, opowiadającego o innym, bliższym mu zjawisku. Spotkania te polegały także na prezentacji praktycznych umiejętności i wymienianiu się nimi. Dzięki tej formule każdy z Mieszkańców codziennie uczył się czegoś nowego i zadawał sobie oraz swojemu otoczeniu coraz więcej coraz mądrzejszych pytań. Mieszkańcy też niezwykle chętnie zapraszali na spotkania przedstawicieli przeróżnych gatunków i z szacunkiem wysłuchiwali opowieści o ich doświadczeniach i dzielili się z nimi swoją wiedzą. Na spotkania przychodziły głównie dzieci, gdyż rodzice zajęci byli na przykład pracą w polu, ale opowiadały potem wszystko rodzicom, a rodzice, gdy pojawiły im się w głowach pytania, przychodzili potem, kiedy mieli wolny dzień, na któreś ze spotkań i z takim samym zaangażowaniem uczestniczyli w rozmowach.

Anna Grzymała: Sen, 2022, akryl płótno, 100 x 140 cm, fot. Adam Gut

Pewnego dnia, gdy Mieszkańcy wstali, dziwny widok ujrzeli za oknami. Zdawało się, że wszystko jest na opak. Deszcz padał do góry, motyle latały do tyłu, a na niebie widniały dwa Słońca. Mieszkańcy czuli, że dzień ten musi oznaczać jakąś zmianę w ich życiu i obawiali się bardzo o przyszłość Krainy. Obawy ich były słuszne. Wszystko miało ulec zmianie, a życie Mieszkańców miało zostać wywrócone o 180 stopni.

Tego dnia pewien Mężczyzna wraz z Kolegami udał się na spacer po lesie. Jednak zamiast, jak to mieli w zwyczaju, opowiadać sobie o tym, co widzą, i zadawać sobie pytania o to, jak działa las, szli w milczeniu. Mężczyzna w pewnym momencie, gdy się zatrzymali, wskazał na rosnące po prawej stronie drzewo: „Widzicie to drzewo? To moje” – oświadczył i wbił wokół drzewa patyki, aby pozostali nie mogli się do niego zbliżyć. Wtedy jeden z jego Kolegów, nie chcąc być gorszym, wskazał na znajdującą się nieopodal polanę: „A to jest moja polana”. Drugi zaś oznajmił: „A znacie te świecące punkciki na niebie, co widać je nocą? To moje, ja je tam umieściłem”. Koledzy po kolei zaczęli nazywać swoimi coraz większe części lasu, a później całej Krainy. Zaczęli też nadawać tym częściom nazwy, aby posiadać je jeszcze bardziej.

Zmieniło się podejście do natury w Krainie. Mieszkańcy przestali traktować ją jako równą im część rzeczywistości i zaczęli ją ogradzać i wykorzystywać. Przestali zapraszać różne gatunki flory i fauny na spotkania na polanach, a zamiast tego zaczęli wypowiadać się o nich bez pytania, zamykać je w pudełkach, a nawet rozcinać na części, żeby zobaczyć, co mają w środku. Nastąpiła era zawłaszczania natury przez Mieszkańców, którzy z każdym kolejnym odkryciem tego, co jeszcze można jej zabrać, robili się coraz bardziej chciwi i wymagający. Działania ich sprawiły, że natura zaczęła się psuć i powoli przestawała działać tak jak przedtem. Na przykład zwierzęta, których nie udało im się zamknąć w klatkach czy pudełkach, stały się niezwykle agresywne i Mieszkańcy musieli się przed nimi bronić, przez co zabudowywali się coraz bardziej. Nie spędzali już tak wiele czasu na łonie natury, gdyż przestała być im przychylna.

Anna Grzymała, Utopia ursynowska, 2023, akryl płótno, 40 x 50 cm, fot. Adam Gut

Psucie się natury powodowało też czasem niespotykane dotąd wcześniej zjawiska pogodowe, takie jak opady nowych, nieznanych Mieszkańcom deszczy. Pewnego dnia spadł właśnie taki deszcz, który miał zmienić wszystko. Zastał on Mieszkańców pewnej Wioski na spotkaniu na polanie, gdy drzemali podczas przerwy w nauce. Był to deszcz Policjantów – w każdej kropli spadającej na Krainę był malutki Policjant. Gdy taka kropla wpadła w uchylone we śnie usta Mieszkańca, w jego wnętrzu zagnieżdżał się mały Policjant. Tacy zasiedleni przez Policję Mieszkańcy zmieniali się nie do poznania. Zaczynali myśleć w sposób hierarchiczny i wywyższać się ponad innych, wypowiadać się w sposób nieznoszący sprzeciwu, rozkazywać innym Mieszkańcom i wprowadzać całe mnóstwo zasad i restrykcji, których dotąd w Krainie nie znano. Następnego dnia ulewa wcale nie zelżała, jednak jej krople uległy zmianie. Teraz był to deszcz kapitalistyczny. Każdy, kogo uderzyła lub do jego wnętrza dostała się kropla, zamieniał się w człowieka, któremu zależy jedynie na zysku i pomnażaniu kapitału i który opiera swoją strategię życiową na rywalizacji i wykorzystywaniu innych do swoich celów. Trzeciego dnia natomiast wraz z wodą z nieba spadła Narodowa Duma, która sprawiła, że Kraina podzieliła się na różne części, których Mieszkańcy swoją część uważali za lepszą od pozostałych, a Mieszkańców innych części za znacznie mniej wartościowych od siebie. Zaczęli nienawidzić się nawzajem i prowadzić wojny między częściami. Niektórym Mieszkańcom udało się uniknąć kropli, ale większość z nich padła ofiarą każdego rodzaju deszczu z ogromnej ulewy. Jedynie dzieci okazały się odporne na działanie złowieszczych kropli i z przerażeniem patrzyły na zmieniającą się na ich oczach Krainę. Odmienieni przez ulewę dorośli zaczęli się od dzieci odsuwać i patrzeć na nie z góry, przestali je rozumieć i zaczęły im przeszkadzać. Gdy spostrzegli, że dzieci zachowują się tak jak przedtem, to znaczy wciąż chodzą po lesie, rozglądają się z ciekawością i zadają sobie pytania, zamiast słuchać grzecznie i w ciszy ich nowych rozkazów i nakazów, zdenerwowali się okropnie i postanowili coś z tym zrobić. Stworzyli Szkołę, miejsce, w którym trzymali dzieci, aby nie przeszkadzały im w interesach, wojnach i pilnowaniu porządku. Celem dorosłych było też przekonanie dzieci do swojej zatrutej przez deszcze wizji rzeczywistości, więc powołali system oparty na hierarchii, w którym miał znaczenie wiek Mieszkańca – im był niższy, tym mniej Mieszkaniec mógł się odzywać i mniej był wart dla reszty. Ci najmłodsi musieli słuchać wizji dorosłych, bezkrytycznie ją przyjmować, zaczęto ich też karać za „niestosowne” pytania i kazano uczyć się na pamięć powtarzanych przez dorosłych wywodów o tym, że zamieszkiwana przez nich część Krainy jest najważniejsza i najlepsza i że trzeba gardzić Mieszkańcami innych części. Ci, którzy mieli najwięcej pieniędzy i pozakładali firmy, finansowali działanie Szkoły w zamian za sponsorowanie lekcji. Oznaczało to, że dzieci musiały uczyć się na pamięć skomplikowanych składów produktów wytwarzanych przez daną firmę lub jej strategii marketingowych po to, aby gdy dorosną, móc w niej pracować. Dzieciom powtarzane było, że poza ich częścią Krainy nic nie istnieje, a jeśli istnieje, to trzeba się tego bać, nienawidzić albo po prostu z tego kpić. Za pomocą instytucji Szkoły udało się Mieszkańcom ujednolicić społeczeństwo Krainy, stłumić indywidualność i przekonać wszystkich: dorosłych i dzieci posłanych do instytucji, do jednej wizji rzeczywistości.

Powstało społeczeństwo tak nudne, tak zamknięte i nienawidzące siebie nawzajem, że Chmury w Krainie, Słońce i Księżyc nie były już w stanie patrzeć na Mieszkańców. Niebo otworzyło się i runęła kolejna ulewa. Ulewa zmyła czar z połowy dorosłych Mieszkańców i sytuacja się poprawiła, jednak Kraina nie wyglądała już tak jak przedtem. Mieszkańcy, z których czar został zdjęty, poczynili pewne zmiany w Szkole, jednak musieli liczyć się z władzą najbogatszych i tych, w których malutcy Policjanci rozrośli się do olbrzymich rozmiarów. Spotkania na polanach pozostały jedynie pięknymi wspomnieniami, które wraz z płynącym czasem i rosnącym wiekiem Mieszkańców rozmywały się coraz bardziej.

Anna Grzymała, A rzeki popłyną syropem z daktyli, Galeria Promocyjna, Rynek Starego Miasta 2, Warszawa, do 10.06.2023

Więcej opowiadań z cyklu Baśnie ursynowskie znajdziesz na www.nn6t.pl

Ten serwis korzysta z cookies Polityka prywatności