Wojna
2012
Im bardziej autentycznie i arogancko się zachowujesz, tym więcej możesz. Jeśli jesteś sobą, to wiesz, kim jesteś i o co ci chodzi. Jeżeli zaczynasz udawać kogoś innego, zakładając maski i przybierając pozy, to wygląda to tak, jakbyś miał coś do ukrycia — z Olegiem Worotnikowem, założycielem i działaczem rosyjskiego kolektywu artystycznego Wojna, współkuratorem 7. Biennale Sztuki Współczesnej w Berlinie, rozmawia Rafał Żwirek.
(data publikacji: czerwiec-lipiec 2012, NN6T #77)
Rosyjska grupa Wojna (Война) została założona przez Olega Worotnikowa i Natalię Sokol w 2005 roku. Światowy rozgłos przyniosły im dwie akcje z 2010 r., które Banksy włączył do swojego słynnego filmu dokumentalnego The Antics Roadshow. Jedną był Przewrót pałacowy, przeprowadzony we wrześniu 2010 r. w Petersburgu, kiedy to siłą pięciu osób przewrócili kilka milicyjnych samochodów. Za tę akcję zostali aresztowani i oskarżeni o chuligaństwo. Drugą był Chuj FSB, dzieło namalowane w 23 sekundy na moście zwodzonym naprzeciw siedziby Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Za tę akcję z kolei Wojna została laureatem ogólnorosyjskiego konkursu z dziedziny sztuki współczesnej „Innowacja” 2011 i otrzymała dyplom państwowy oraz premię 400 tys. rubli rosyjskich (około 40 tys. zł). Na krótko przed ogłoszeniem wyników konkursu artyści zostali zwolnieni z aresztu (gdzie przebywali za Przewrót pałacowy), a następnie pobici przez nieznanych sprawców. Nie uczestniczyli w ceremonii wręczenia nagrody. Całą sumę nagrody przeznaczyli na rzecz represjonowanych w Rosji działaczy kultury. Artur Żmijewski, artysta i kurator 7. Biennale Sztuki Współczesnej w Berlinie 2012, zaprosił Wojnę (w składzie: Oleg Worotnikow, Natalia Sokol, Leonid Nikołajew, Kasper Nienagliadny Sokol) do współkuratorowania tego wydarzenia. Poniższa rozmowa została zarejestrowana wiosną 2012 i była częścią materiału filmowego tworzonego w ramach 7. Biennale Sztuki Współczesnej w Berlinie.
Od kilku miesięcy w Rosji trwają protesty na niespotykaną dotąd skalę. Nie angażujecie się w nie jednak. Dlaczego?
Jesteśmy tymi protestami po prostu rozczarowani. Ot, zbierają się ludzie, stoją z tymi swoimi plakacikami i nic się nie dzieje. Nie ma żadnych realnych zmian, społeczeństwo jest wciąż takie samo. Po pierwszych protestach, w styczniu 2012, byłem naprawdę bardzo rozczarowany. Pomyśleliśmy nawet, że być może nasze akcje były zbyt symboliczne i dlatego ludzie na ulicach tylko stoją — skłoniło nas to nawet do refleksji, że prawdopodobnie powinniśmy przeprowadzić więcej akcji bezpośrednich, które przygotują ludzi do działania, robienia czegoś więcej i realnej walki o swoje prawa. Wkurza nas to, że tysiące potrafią wyjść na ulice i nic nie robić. W związku z tym powinniśmy zmienić naszą strategię. Prawdopodobnie stracimy w ten sposób popularność — ale tak po prostu musi być.
Jak to? Popularność — zwłaszcza międzynarodowa — nie pomaga wam? Macie uznanie międzynarodowych instytucji sztuki, Banksy podarował wam trochę kasy…
Popularność niczego nie zmienia w naszej sytuacji. Musimy żyć w tym kraju i w tej rzeczywistości. Nie ukrywamy swoich twarzy, jesteśmy rozpoznawalni — i to największy problem, którego nie potrafimy rozwiązać. Ludzie podchodzą do nas w metrze, dają nam wino (śmiech). Jeśli chodzi o Banksy’ego — wydaliśmy tę kasę na poprawę sytuacji więźniów politycznych — ludzi, którym tutaj nikt nie pomaga. Szukamy im adwokatów, pomagamy się ukrywać i tak dalej. Nie używamy pieniędzy do innych cel w niż ten.
Nie kupujecie niczego, kradniecie…
Od wielu lat. To dobrze robi na psychikę (śmiech). Po prostu nie możemy sobie pozwolić na błąd. Z resztą, jeżeli jesteś zwykłą osobą i ukradniesz za mniej niż 1500 rubli, to i tak nic ci nie mogą zrobić. Kradniemy w sklepach, w których są kamery, ochrona, bramki — po coś to jest i chcemy to sprawdzić. Nie okradamy zwykłych ludzi i ludzi, którzy niczego nie sprzedają. Putin też jest złodziejem. Różnica polega na tym, że on polując na niedźwiedzia, bierze snajperski sztucer, a my na niedźwiedzia idziemy z gołymi rękami. Zresztą chodzi nie tylko o metody, ale i o skalę. Poza tym jedzenie nie może być przywilejem — każdy ma prawo jeść i nie powinien za to płacić.
Wciąż słyszę, że wybieracie się do Europy, że będziecie w Polsce, że będziecie gdzieś tam…
Nie mamy po co jechać do Europy. Nic tam nie zrobimy. Tak długo, jak długo kupujecie od Putina ropę i gaz, tak długo ludzie tutaj będą cierpieć. Wciąż powtarzacie historie o tym, jak w Rosji łamane są prawa człowieka — a równocześnie zamykacie na to oczy. Boicie się konfrontacji z reżimem. Boicie się, że jeżeli tylko coś zrobicie, to ceny ropy i gazu natychmiast pójdą w górę. Jesteście potwornymi hipokrytami. To, co mówię, pokazuje, jak naprawdę cenicie prawa człowieka i gdzie je macie. Tak często ostrzegacie Łukaszenkę, który jest dla was niegroźny, bo niczego nie ma. Czemu nie zrobicie tego samego z Putinem? Możecie dużo mówić o demokratycznych wartościach — według nas wy ich nawet nie znacie… Oddacie wszystko za bogactwa naturalne Putina. Ubieracie się w te swoje pogrzebowe stroje: marynarki, koszule i potrząsacie rękę Putina, spacerujecie z nim, kłaniacie mu się…
Czyli Europa nic dla was nie może zrobić?
Może. Powinniście zaprosić Putina do Baden-Baden i go aresztować. Ten, który zaaresztuje Putina, zrobi swój największy i najważniejszy uczynek w życiu.
W jaki sposób przygotowujecie swoje akcje?
Każda z naszych akcji składa się zasadniczo z trzech etapów: pomysł/ przygotowanie/ realizacja. Pomysł jest oczywiście najprostszym elementem, nie ma w nim nic interesującego. Mogę sobie wymyślić wszystko, co chcę. Na przykład, żeby zabić Putina (śmiech). Tak naprawdę moment przygotowań, testów i treningów jest naprawdę twórczy. Wtedy trzeba się zastanowić nad wszystkimi technicznymi sprawami. Mamy mnóstwo pomysłów, których nie potrafimy technicznie zrealizować — więc one nic nie znaczą. Prawdziwa kreatywność pojawia się dopiero wtedy, kiedy zaczynamy trenować kolejną akcję. Dzielimy się zadaniami, zmieniamy elementy, liczymy czas… W czasie naszych akcji po prostu nie możemy popełnić błędu, musimy wziąć pod uwagę wszystko, co może się wydarzyć.
W Warszawie wiosną miały miejsce akcje solidarnościowe z Pussy Riot, możecie powiedzieć, co o tym myślicie? Jak oceniacie działania Pussy Riot w kontekście politycznym i artystycznym? Czy to, co się wydarzyło, pokazuje rzeczywistą siłę cerkwi w Rosji?
Pussy Riot… Ładne dziewczyny (śmiech). Ta historia to dobry przykład tego, że w Rosji można iść do więzienia za nic. A cerkiew w Rosji nie ma żadnej siły, to niewolnicy reżimu. Mieliby znacznie więcej mocy, ale zwrócili się w stronę bogatych: ich jedyny biznes to kontrolowanie handlu wódką i papierosami. Wszystko, co mogą zrobić, to takie śmieszne przedstawienia: aresztowanie niewinnych dziewczyn… Gdyby byli rzeczywiście silni, to nawet by tej akcji Pussy Riot nie zauważyli. Ten przykład pokazuje, że nie mają władzy. Silni ludzie nie boją się krytyki i potrafią wybaczać. Słabi odwrotnie — nigdy nie wybaczają. To dotyczy i cerkwi, i Putina. Nie chcesz m wić o Pussy Riot w kontekście sztuki? Mogę powiedzieć, jakie są różnice między nami. Akcje, kt re my robimy, prawie zawsze polegają na łamaniu prawa — więc niejako oczekujemy represji ze strony władz. To nikogo nie dziwi. W tym, co zrobiły Pussy Riot, niczego takiego nie było — reakcja władzy jest więc zaskakująco brutalna. Cała akcja Pussy Riot to trochę remake naszych dawnych akcji. Też mieliśmy zespół i nazywał się o wiele bardziej dosłownie „Chuj w dupę”. Kiedy robiliśmy koncerty, nie przebieraliśmy się, nie udawaliśmy, że gramy na gitarach, nie śpiewaliśmy z playbacku. Chodzi mi o to: im bardziej autentycznie i arogancko się zachowujesz, tym więcej możesz. Jeśli jesteś sobą, to wiesz, kim jesteś i o co ci chodzi. Jeżeli zaczynasz udawać kogoś innego, zakładając maski i przybierając pozy — to wygląda to tak, jakbyś miał coś do ukrycia. Każdy zek (w rosyjskim slangu: więzień — przyp. red) ci to powie. Ta zasada obowiązuje i w sztuce, i w więzieniu. Kolejna różnica: kiedy Wojna robi swoje akcje, to często filmujemy je i ewentualnie potem zastanawiamy się, co z tym dalej zrobić. Dla Pussy Riot przestrzeń medialna jest ważniejsza od samego działania, samej akcji. Dla nas dokumentacja to naturalny element pracy Wojny. Wiesz — filmowanie treningów, wspólne analizowanie błędów, słabych stron — to daje nam efekt psychologiczny — czyni nas silniejszymi. Akcje udawane w ten sposób nie działają.
A właściwie to jak duża jest Wojna?
Zależy jak liczyć (śmiech). Jak by policzyć wszystkich, którzy brali udział w naszych akcjach, to wyjdzie duża liczba. Mamy też oficjalny dokument milicji, który stwierdza, że Wojna to 3000 osób, że jesteśmy w każdym większym mieście w Rosji, że mamy międzynarodową siatkę powiązań. Nasi ludzie są w Słowacji, Grecji i RPA. Można powiedzieć, że to oficjalna prawda — istnieje bowiem oficjalny, państwowy dokument, na którym ją zapisano. Wszystko zależy od tego, jak liczyć. W rzeczywistości trzon grupy stanowi kilka osób.
KIM JEST WOJNA? Grupa Wojna zajmuje się ulicznym akcjonizmem i street-artem. Jest to zupełnie nowy kierunek we współczesnej sztuce rosyjskiej, od dawna rozpowszechniony na Zachodzie i uznawany przez ekspertów na świecie za jeden z najcenniejszych obszarów w sztuce współczesnej. Grupa założona została w celu rozwinięcia w Rosji monumentalno-patriotycznej sztuki ulicznej. Liderem i idolem grupy na zawsze pozostanie wielki rosyjski artysta Dymitij Prigow. Obecnie grupa Wojna liczy ponad dwustu aktywistów, którzy przeprowadzają rozliczne akcje w imieniu grupy Wojna, często nie informując o nich samej grupy. Od śmierci ideologa i lidera D.A. Prigowa grupa porzuciła ideę lidera i dała wszystkim aktywistom prawo obmyślania i przeprowadzania niezależnych akcji.
CELE I ZAŁOŻENIA GRUPY WOJNA W OKRESIE 2008–2010
- Odrodzenie ideałów heroicznej postawy artystyintelektualisty w stylu rosyjskiego, wolnościowego dekabryzmu. Tworzenie wzorca artysty jako romantycznego bohatera, triumfującego nad złem. Tworzenie wzorca życia w dzisiejszej bezdusznej sztuce konceptualnej.
- Odrodzenie żywej, ekspresyjnej sztuki, szczerej i uczciwej, powodującej u widza głębokie przeżycia emocjonalne. Uaktualnienie monumentalnych, wyrazistych gatunków, których wielkość jest zgodna z maksymalną treścią w kontrze do przestarzałych gatunków z przerostem formy, pozbawionych jakiejkolwiek zawartości.
- Ustanowienie innowacyjnego i aktualnego języka artystycznego, tworzonego w imię sztuki czystej, a nie dla pieniędzy. To znaczy języka adekwatnego do teraźniejszego kontekstu kulturalnego i społecznopolitycznego, zdolnego do ukazywania nowej epoki, a nie czerpiącego analogie z przeszłości. Ustanowienie współczesnej rosyjskiej sztuki, bez staroświeckości i małomiasteczkowości, podziwianej przez intelektualistów na całym świecie.
- Odrodzenie rosyjskiej kultury śmiechu, tradycji absurdu i sarkazmu w ramach sztuki wysokiej. To znaczy odrodzenie żywej zabawy w miejscach sztuki. Ustanowienie w Rosji politycznej sztuki ulicznej w najlepszych tradycjach humoreski i karnawałowej sztuki współczesnej.
- Konceptualne zniszczenie glamurnego, koniunkturalno-konformistycznego, rosyjskiego rynku sztuki, odtwarzającego beznadziejnie przestarzałe formy, sztucznego fałszowania procesów wyceny na artystycznym rynku, tworzących piramidy z artystycznego chłamu, który od dawna nie ma już żadnej wartości.
- Ustanowienie w Rosji prawdziwego lewego frontu sztuki w tradycjach futuryzmu z lat 20., który przez sam fakt swojego istnienia radykalnie zmienia wszelkie ideologiczne bieguny, także sztuki. Odrodzenie politycznej sztuki protestu na całym świecie.
- Wojna z wilkołakami w mundurach za wolność współczesnej sztuki. Wojna ze społeczno-politycznym zacofaniem. Obalenie i zniszczenie przestarzałych represyjno-patriarchalnych symboli i ideologii społeczno-politycznych. Art-wojna z całym globalnym światem o pełny triumf sprawiedliwości w art-świecie.
Informacje pochodzą z nieistniejącej już strony: http://en.free-voina.org
Więcej o działaniach i dalszych losach Wojny w tekście opublikowanym w 2018 r. na łamach „The Calvert Journal” https://www.calvertjournal.com