Rozdajemy czaszki Nekrolle!
Chyba zawsze tak jest, że gdy mowa o kulinariach i gastronomii, to w którymś momencie pojawiają się rekomendacje, polecenia, ochy i achy nad konkretnymi daniami, miejscami, restauracjami. A potem powstają przewodniki, gwiazdki i inne znaczki mające świadczyć o tym, że osobie rekomendującej smakowało BARDZO lub BARDZO, BARDZO albo nawet BARDZO, BARDZO, BARDZO.
Legendarne gwiazdki z przewodnika Michelin, punkty Parkera w świecie wina albo
nawet polecenia z programów kulinarnych – wszystko to może zdecydować o tym, czy wybierzemy tę lub inną knajpę, wypijemy tę, a nie inną butelkę. Czasem nawet może aktywować się w nas tryb
turysty kulinarnego i jedziemy do innego miasta, tylko po to, by coś tam zjeść.
Tak właśnie było z nami, gdy pod wpływem przewodnika Widelcem po mapie (program Aleksandra Barona i Damiana Kordasa emitowany w Kuchnia TV) zapragnęliśmy udać się do Kielc i spróbować wasabi w tamtejszym Sushi-Ya.
W marcu 2020 graliśmy krótką trasę koncertową: 7 marca byliśmy w Krakowie, a 8 musieliśmy dojechać na koncert do warszawskiej Hydrozagadki. Mieliśmy sporo czasu i mogliśmy nadłożyć nieco drogi, by przy akompaniamencie Liroya i Borixona zajechać do Kielc. Cóż, rozczarowanie było wielkie, gdy okazało się, że w niedzielę restauracja jest nieczynna. Nie chodziło bynajmniej o tę konkretną niedzielę, ale o każdą inną też. Dziwny pomysł… Zamykać knajpę w weekend? Trudno…
Niestety, kilka dni później – 10 marca – zamknięte było już wszystko i
nastał ponury czas lockdownu. Z powrotem na trasy trzeba było sporo poczekać, ale okazało się, że do Kielc wrócimy i że wspólnie z Marcinem Liberem w Teatrze im. Żeromskiego będziemy realizować spektakl Ale z naszymi umarłymi. Oczywiście skorzystaliśmy z okazji i już
pierwszego dnia udaliśmy się na sushi, które było dobre, no… ale nie tak, aby od tego lokalu rozpoczynać serię naszych rekomendacji albo sugerować komukolwiek z Was, by jechał w tej sprawie do Kielc.
Za to dnia następnego koleżanka z teatru zaprowadziła nas na ulicę Kozią 3, gdzie w obrzydliwym budynku,
wybudowanym prawdopodobnie na początku tego stulecia, gdzieś między biurem turystycznym a szpitalem okulistycznym znajduje się Pierogowa Piwniczka. Nikt o zdrowych zmysłach i wyrobionym wielkomiejskim guście
nie wpadłby na to, by wejść do środka.
To miejsce nie ma nawet hipsterskiego
uroku pamiętnych wietnamskich bud ze Stadionu X-lecia! Wystrój lokalu, cola w lodówce, zafoliowane menu, okno zwrotu naczyń…
Nic nie zwiastuje tego, jak cudowne pierogi i zupy są tam serwowane! Fenomenalne ciasto do pierogów, idealnie miękkie i cieniutkie; zupa grzybowa, barszcz z uszkami lub bez. Wszystko wspaniałe i w cenach jak z innej epoki. Panie, które lepią pierogi na zapleczu, chyba nie zdają sobie sprawy, jakie wspaniałości tworzą. One po prostu
rzetelnie robią to, co robią.
Więc jeśli będziecie w Kielcach, to lećcie na Kozią 3 do Piwniczki Pierogów!
Koniecznie! Możecie nawet pojechać do Kielc specjalnie w tej
sprawie. Tylko ostrzegamy: ta knajpa jest
zamknięta nie tylko w niedzielę, ale również w
sobotę!
Dziwne zwyczaje kulinarne mają w tych Kielcach…
Trzy czaszki Nekrolle wędrują do Piwniczki!
NAGROBKI zespół muzyczny współtworzony przez artystów wizualnych Maćka Salamona i Adama Witkowskiego. nagrobki.bandcamp.com