menu

Atlas wszystkich mieszkańców

Nawet jeśli tego na co dzień nie zauważamy, żyjemy w międzygatunkowym mieście, dzieląc coraz bardziej zurbanizowaną przestrzeń z nie tylko ludzkimi sąsiadami: to drzewa w parkach, tuje za siatką sąsiada, gołębie na placach, czaple i lisy nad Wisłą, grzyby i bakterie w glebie, pająk w naszym mieszkaniu. Część z nich to statyczni, zakorzenieni w miejscu obserwatorzy miejskiego życia, inni z kolei są rojni i ruchliwi, jak samosiejki niesione przez wiatr. Wiele tracimy, nie rozpoznając tego rozszerzonego sąsiedztwa. I nie chodzi tylko o to, że miasto różnorodne biologicznie ma większe szanse w starciu z konsekwencjami zmian klimatu, że przyroda może nas uratować. Równie ważne jest, jak przypomina antropolożka Anna Tsing, że „natura ludzka to międzygatunkowa relacja” – w międzygatunkowym kolektywie możemy widzieć, rozumieć i zdziałać więcej. O ile ciekawsza, gęstsza, ale i bardziej wymagająca może okazać się codzienność, jeśli skalibrujemy ją na nie-tylko-własne potrzeby i nie-tylko-własne języki?

To właśnie pokazujemy w książce Atlas wszystkich mieszkańców, czyli zbiorze 50 subiektywnych historii międzygatunkowych warszawskich spotkań i relacji. Skupienie się na relacyjności tych opowieści pozwala uchwycić wielość postaw, lęków, przyzwyczajeń, radości, symbioz, dyskomfortów i konfliktów, które dzielimy na tym ludzko-pozaludzkim „przecięciu”. Kilka z nich przeczytacie przedpremierowo:

Atlas wszystkich mieszkańców, red. Aleksandra Litorowicz, wydawca: Fundacja Puszka, premiera: 18 grudnia 2022, książka dostępna w druku i w wersji elektronicznej:

www.miastozdziczenie.pl; FB: miastozdziczenie

Mikrobiom

Każda i każdy z nas jest superjednostką składającą się z prawie tysiąca gatunków. Jeden z nich to Homo sapiens. Cała reszta to nasz mikrobiom: mikroorganizmy żyjące wewnątrz nas lub na naszej skórze. Powoli uczymy się z nimi współegzystować, jedząc kiszonki i chroniąc je podczas antybiotykoterapii. Ale mikrobiom to nie tylko nasze towarzyszki bakterie, drożdże i grzyby. Miasto, powietrze i konkretne miejsca też mają swój unikalny mikrobiom, czyli koktajl z różnych mikroorganizmów. Osiadają na naszej skórze, przylepiają się do butów albo dłoni chwytających za klamkę lub drążek w autobusie. Wchodzą z nami w nieustanny kontakt, przechodzą od człowieka do człowieka, współtworzą świat, który zamieszkujemy, a czasami też – choć nie zawsze – mogą negatywnie wpływać na nasze zdrowie. W próbkach pobranych w różnych dzielnicach Warszawy zostali zidentyfikowani między innymi następujący mikromieszkańcy: E. coli, Enterococcus, Proteus, Klebsiella, Enterobacter, Serratia, S. aureus, Citrobacter, S. saprophyticus, Candida albicans, Streptococcus agalactiae, Pseudomonas aeruginosa, Candida sp.

Małgorzata Gurowska, Stanisław Łoboziak, Agata Szydłowska

Mariusz Tarkawian, cykl ilustracji do projektu Miastozdziczenie

Wierzba płacząca

Wierzba płaczącą rośnie na ursynowskim podwórku, przy placu zabaw. Dwadzieścia lat temu nie była aż tak rozłożysta, ale wystarczająco duża, żebyśmy mogły robić sobie na niej bazę. Każda z nas, pięciu przyjaciółek, miała swój własny konar, dobrze ukryty między mniejszymi gałązkami i gęstwiną listków. Jeśli byłyśmy cicho, osoby przechodzące pod wierzbą nie mogły nas dostrzec.

Magda

Jeż*

Dokąd tupta nocą jeż? Nie wiemy i mam nadzieję, że się nie dowiemy. Niech sobie tuptają anonimowo! Na osiedlu Przyjaźń przy odrobinie szczęścia można spotkać nawet dziesięć jeży podczas jednego wieczornego spaceru. A to tuptanie to autentyk – naprawdę słychać małe stópki niosące kolczaste kulki przez alejki i pokryte liśćmi trawniki. Nie noszą jabłek na grzbietach, to bujda. Załatwiają swoje sprawy, które chętnie byśmy podglądali, ale idziemy dalej. Ludzkim sąsiadom też nie zaglądamy w okna. Nie zaglądamy, prawda?

Marta Tittenbrun

* Fragment dłuższego tekstu.

Grzybówka krwista**

Pamiętam, jak pierwszy raz spotkałam się z nią w Lesie Kabackim i przestraszyła mnie okrutnie. Oparłam dłoń o porośnięty drobnymi grzybkami pień, a kiedy ją podniosłam, miałam całą rękę we krwi! Tak przynajmniej w pierwszej chwili pomyślałam. Szybko się okazało, że to nie ja krwawię, tylko przygnieciona przeze mnie gromadka małych kapeluszy. Sok z grzybówki krwistej jest czerwony i mógłby występować w horrorach jako jej zamiennik. Nazwa gatunkowa mówi zresztą sama za siebie. To bardzo popularny grzyb w warszawskich lasach, ale rzadko zauważany ze względu na małe rozmiary oraz to, że rośnie na powalonych pniach i martwym drewnie. Ja jednak, odkąd się poznałyśmy, zawsze jej wypatruję. Czasami nawet robię sobie przy jej pomocy żarty z moich współtowarzyszy.

Kaja Nowakowska

** Fragment dłuższego tekstu.

Mariusz Tarkawian, cykl ilustracji do projektu Miastozdziczenie

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Gołębie

Towarzyszą mi w ciągu dnia, w drodze do pracy czy na studia. Towarzyszą mi za każdym razem, gdy przemieszczam się po mieście. Czekają ze mną na przystanku autobusowym, obserwują mnie bacznie, kiedy kupuję papierosy w sklepie. Czasami nawet chcą kawałek kanapki, którą jem w parku, jednak kiedy próbuję do nich podejść, od razu uciekają. Niektórzy nazywają je szczurami miejskimi, latającymi szkodnikami. Dla mnie są po prostu gołębiami.

Aleksander Lipski

Aleksandra Litorowicz – prezeska Fundacji Puszka, kulturoznawczyni, badaczka, kuratorka, wykładowczyni akademicka. Prowadzi inicjatywę Miastozdziczenie.pl.

Ten serwis korzysta z cookies Polityka prywatności