menu

Tokeny, flipy, lokaty, totalne bogactwo

A więc kryzys cię nie dopadł, masz kupę forsy. Tak wiele, że już nie wiesz, co z nią robić, już czujesz ten mityczny „finansowy luz”. Znamy ten stan! Czas na inwestycje w sztukę. Co i jak podpowiada dr Aleks Hudzik-Bogacki.

Zasada czterech kątów!
Sztuka to tak naprawdę biznes, a biznes to tak naprawdę ekonomia, a tak w zasadzie to matematyka. Więc pierwsza zasada zarabiania na sztuce musi być stricte arytmetyczna. Opisuje ją tak zwana zasada czterech kątów. Żeby dzieło można było uznać za towar, musi zawierać się w figurze, którą opisują cztery kąty. Suma kątów nie może przekroczyć 360 stopni, a jeśli każdy z czterech kątów dzieła jest jak najbliższy 90 stopniom, to przepis na sukces finansowy gotowy. To, co znajdzie się na płaszczyźnie wyżej opisanej figury, jest już tylko pochodną.

Metoda na wnuczka
Najlepiej w sztuce wzbogacić się metodą na wnuczka. Jak wiadomo, artystyczna rodzina to potęga – Kossakowie na ten przykład, Althamerowie, by nie sięgać daleko. Akumulacja pierwotna, akumulacja wtórna, te sprawy. Wnukiem zostaje się relatywnie trudno, trzeba najpierw zostać dzieckiem, a to spora inwestycja czasowa oraz ryzykowne z perspektywy zdrowia zajęcie. Ale jeśli nie chcecie przechodzić tej żmudnej drogi, możecie skorzystać z metody na wnuczka. Pochodząca ze środowiska teatralnego, zaczerpnięta z metody aktorskiej, metoda na wnuczka polega po prostu na wcieleniu się w rolę milusińskiego wnuka, któremu przypomniało się, że przecież dziadzio miał mu coś zapisać. Dodatkowo potrzebna jest jednak pewna baza informacji. Kupujemy biografie artystów, szukamy słów #kobieciarz, #miłośnikkobiet, #bawidamek, #hulaka, a im więcej takich epitetów w bazie, tym większe prawdopodobieństwo, że metoda na wnuczka uda się nam bez pudła. Jeśli nie, mamy dla was kolejne rozwiązanie.

Metoda na koło!
Metoda na koło charakteryzuje się pewnego rodzaju lokalnością, bo ogranicza się do konkretnego miejsca w stolicy Polski, ale można z tej lokalności wysnuć pewną regułę. Gdy rodzina (jak zwykle) okaże się nieprzydatna, trzeba poratować się tym, co możemy upolować na lokalnych straganach. Obserwujemy, targujemy, kupujemy i bum! Mamy już coś z niczego. Kupujemy grafikę, sprzedajemy, kupujemy dwie i tak w… koło. Głaszcz nas, niewidzialna ręko rynku.

Wielkie spieniężenie!
SOS, SOS, SOS, FORSA. Jeśli naprawdę ją kochacie, to nie potrzebna wam żadna materialna, he-he, reprezentacja. Nie po to kilkadziesiąt lat temu wymyślono sztukę internetu, żeby teraz nie można jej było cyk na drukareczce i na aukcję. Performansy, instalacje, dokumentacje, wszystko się spienięży, nawet screeny rozmów na WhatsAppie, bo parafrazując klasyka, każda sztuka jest dobra, jeśli nie przeszkadza w tańcu, znaczy się w handlu.

Alek Hudzik pisze o sztuce na FB i do różnych mediów. Z NN6T związany od numeru 61, czyli od wielu, wielu lat

Ten serwis korzysta z cookies Polityka prywatności