menu

Hydrobotaniczne miasto

Woda musi wrócić do miast! Jak dawniej dbano o jej obecność i jak towarzyszyła architekturze? Pokazują to najnowsze projekty hydrobotaniczne realizowane przez grupę projektową Centrala w oparciu o wiedzę o przeszłości. Odkrywane ślady rozwiązań hydrobotanicznych stają się mocną inspiracją dla dzisiejszych rozwiązań.

 

Na warszawskim placu Defilad w połowie czerwca w ramach projektu „Plac Nowego Sąsiedztwa” powstały dwie rabaty wodne. Grzybieńczyk, marsylia czterolistna, strzałka wodna i kotewka orzech wodny zostały zasadzone w historycznych donicach przez uczestników warsztatów z miejskiej hydrobotaniki prowadzonych przez Małgorzatę Kuciewicz i Simone De Iacobisa z grupy projektowej Centrala oraz kuratorkę Aleksandrę Kędziorek. Receptura nasadzeń została zrekonstruowana przez Centralę na podstawie publikacji z lat 60. XX wieku, realizacji warszawskiej architektki krajobrazu Aliny Scholtz oraz porad pracowników Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu Warszawskiego.
Równolegle Simone De Iacobis realizuje cykl fotograficzny portretujący historyczną architekturę poświęconą roślinom wodnym.

– Niepostrzeżenie z architektury zniknęła roślinność wodna, ale mamy w Warszawie wiele historycznych obiektów, do których mogłyby ona powrócić – mówi architekt. – Zieleń wodna była ważnym komponentem miasta, utrzymywała klarowność wody dzięki zdolności do jej czyszczenia, stanowiła zdrowe siedliska, współtworzyła przyjemny mikroklimat w okresie upałów. W latach 80. i 90. XX wieku Warszawa straciła rośliny wodne, a wraz z nimi wiedzę na ich temat. Część zbiorników traktowano jako zasób obrony cywilnej, wyjałowiono je przez używanie chemikaliów, inne zaniedbano lub zasypano. Wyzwania klimatyczne, takie jak zdiagnozowana naukowo susza i potrzeba retencji wody, wymagają jak najszybszego popularyzowania wiedzy na temat miejskich roślin wodnych.

Ogrody waflowe z lat 30. XX wieku w Ogrodzie Botanicznym Uniwersytetu Warszawskiego
w Alejach Ujazdowskich, fot. Simone De Iacobis, dzięki uprzejmości autora

Sadzawki na osiedlach społecznych, niecka przy ul. Długiej w Warszawie, fot. Simone De Iacobis,
dzięki uprzejmości autora

Oczko wodne w ogrodzie Muzeum Ziemi, dawna willa własna architekta Bohdana Pniewskiego
przy al. Na Skarpie, Warszawa, fot. Simone De Iacobis, dzięki uprzejmości autora

Oprawa czynnego źródła w Parku Kazimierzowskim w Warszawie, realizacja przed 1908 r., kiedyś
działająca z filtrem hydrobotanicznym, fot. Simone De Iacobis, dzięki uprzejmości autora

Za czasów Scholtz w Warszawie częściej niż dziś można było obserwować efekty wodnego ogrodnictwa. Charakterystyczne donice na roślinność wodną były rozlokowane w przestrzeni miasta, na osiedlowych podwórkach (na przykład przy ulicy Długiej) funkcjonowały oczka wodne, a w stawach, między innymi w Ogrodzie Saskim, kwitły piękne nenufary. Rośliny miały nie tylko walory dekoracyjne – pomagały również oczyszczać wodę i współtworzyły lokalny mikroklimat. O tym, jak istotnym komponentem przestrzeni miejskiej były dla architektów, architektów krajobrazu i urbanistów, świadczą aparaty do nauki hydrobotaniki znajdujące się na dziedzińcu Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej. Od dawna nieużywane, zostały zasłonięte płytami – a szkoda, bo przyswojona przez adeptów architektury wiedza na temat wodnego ogrodnictwa mogłaby być dziś nieoceniona w walce z miejskimi wyspami ciepła.
Związek między hydrobotaniką a architekturą, jak pokazują wspólne badania Centrali i Aleksandry Kędziorek, ma o wiele dłuższą historię. Zainteresowanie twórców roślinnością wodną było szczególnie widoczne w kontekście wystaw światowych. Pałac Kryształowy, który powstał w 1851 roku z okazji Wielkiej Wystawy w Londynie, był dziełem ogrodnika i architekta, Josepha Paxtona – twórcy Wielkiej Szklarni w Chastworth, wybudowanej dla amazońskiej lilii wodnej, Victorii regii, która została przywieziona niewiele wcześniej z brytyjskich kolonii. Konstrukcja pałacu ze szkła i stali była zainspirowana strukturą liścia tej okazałej rośliny. Skromniejsze, za to barwne okazy lilii zadebiutowały na wystawie światowej w Paryżu w 1889 roku. Joseph-Bory Latour-Marliac zaprezentował na niej pierwsze krzyżówki kwiatów, które zachwycony Claude Monet natychmiast po wystawie zakupił do swojego ogrodu w Giverny. Gdy Camille Lefèvre przebudowywał paryskie Musée de l’Orangerie, by pomieścić malowane przez Moneta Nenufary, Ludwig Mies van der Rohe i Lilly Reich zaczynali prace nad basenem dla roślin wodnych w ogrodzie zimowym willi Tugendhatów w Brnie. Niewiele później, na Expo 1929 w Barcelonie, mieli posadzić ich kolejne okazy w dużym basenie pawilonu niemieckiego.
Choć z roślin wodnych chętnie korzystali w swoich projektach tak wybitni architekci i architekci krajobrazu jak Roberto Burle Marx, Isamu Noguchi, Richard Neutra czy Carlo Scarpa, dziś zniknęły one z wielu miejsc zarówno w Polsce, jak i na świecie. Wspólne działania Centrali i Aleksandry Kędziorek mają na celu przywrócenie tematu hydrobotaniki do architektury. Robią to krok po kroku – od kilku lat opiekują się donicą na roślinność wodną pod warszawską Zachętą, rozpoczęli też eksperyment przywracania lilii wodnych do pawilonu Miesa van der Rohe i Reich w Barcelonie. Rabaty wodne na placu Defilad są kolejną odsłoną tego procesu. I choć powstały w ramach jednorazowej akcji rozbetonowywania placu przed czekającą go przebudową, mamy nadzieję, że wpiszą się w tę przestrzeń na tyle dobrze, że zagoszczą tu na dłużej.

Ten serwis korzysta z cookies Polityka prywatności