
Zakład to displayowy krój pisma zaprojektowany w taki sposób, aby sprawdzał się na szyldach, jak i plakatach opisujących różne wydarzenia kulturalne w Warszawie. Jego masywna konstrukcja oraz zdecydowany i odważny rysunek, inspirowany liternictwem z szyldów zakładów rzemieślniczych sprawia, że jest on w swej formie wizualnej charakterystyczny i zauważalny.

Szymon Sznajder – typograf, liternik, projektant-grafik, członek kolektywu Type & Roll mieszka i pracuje w Poznaniu. Prowadzi niezależne studio graficzne pod nazwą Typolis. Ukończył Uniwersytet Artystyczny w Poznaniu broniąc dyplom licencjacki i magisterski z projektowania krojów pism. Laureat licznych nagród i wyróżnień. Między innymi obydwa dyplomy z zakresu projektowania krojów pisma zostały zakwalifikowane do Przeglądu Projektów Dyplomowych Graduation Projects, a za dyplom magisterski otrzymał stypendium im. Marii Dokowicz. Wykłada na Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu.

Agnieszka Kowalska: Pamiętasz, jak powstawał ten krój?
Szymon Sznajder: Wydarzyło się to podczas bardzo fajnej inicjatywy i warsztatów Warszawskie Kroje, które odbywały się w Warszawie latem i jesienią 2016 roku. Kilkukrotnie spotykaliśmy się w mieście, robiliśmy research, spacerowaliśmy po różnych zakamarkach. Rene Wawrzkiewicz oraz Jan Franciszek Cieślak oprowadzali nas, pokazując ciekawe miejsca, stare szyldy i tablice. A ja mam tak, że jeśli jest jakaś fajna inicjatywa związana z literami, to zawsze chętnie biorę w niej udział. Właśnie wtedy zaczął powstawać mój krój pisma.
Znalazłeś inspiracje podczas tych spacerów?
Szczególnie zainspirowała mnie tabliczka z zakładu rzemieślniczego, gdzie litery były namalowane pędzlem w mocno blokowym, geometrycznym stylu. Spodobała mi się ta blokowość i modularność. Na tej tabliczce liternictwo było wymalowane w różnych szerokościach i grubościach. Marzę o tym, by w przyszłości rozwinąć ten krój pisma w formie zmiennej, czyli variable font, bo ten szyld i liternictwo aż się proszą o takie opracowanie. W czasie Warszawskich Krojów nie było na to ani czasu, ani miejsca, ale mam na swoim dysku wersje rozwojowe, które może kiedyś opublikuję.
Na co dzień zwracasz uwagę na litery w mieście?
Powiedziałbym nawet, że to już rodzaj delikatnej obsesji albo choroby zawodowej. Jeśli widzę jakieś ciekawe litery, od razu je fotografuję. Moje nieustanne zainteresowanie liternictwem sprawia, że dostrzegam je wszędzie wokół siebie.
Lubię stare, kute liternictwo w kamieniu, reliefowe na pomnikach i rzeźbach, a także malowane na szyldach. Szczególnie fascynuje mnie Poznań, gdzie mieszkam. Miasto to ma wiele reliefowych starych tablic w okolicy ścisłego centrum i starówki, które fotografuję. Staram się także stylistycznie i estetycznie je eksplorować, opracowując na ich podstawie nowe projekty. Polecam też książkę Adriana Frutigera Człowiek i jego znaki, gdzie wskazuje na związki liternictwa z architekturą.

Czy litery mogą zmieniać miasto?
Moim zdaniem tak, litery mają duży wpływ na kształtowanie wizerunku miasta. Postrzegam je jako przyprawę do potrawy tkanki miejskiej. Z dzieciństwa pamiętam miasta pełne neonów, które po zmroku prezentowały się zupełnie inaczej niż współczesne miasta z szyldami reklamowymi. Uważam, że jakościowe i starannie planowane liternictwo wpływa na to, co miasto komunikuje, szczególnie dla przyjezdnych.
Dla mnie punktem odniesienia w tej dziedzinie jest Berlin. W tym mieście związki liternictwa z architekturą są wspaniale uwzględniane – jedno i drugie jest traktowane bardzo poważnie i świetnie wygląda. Uwielbiam Berlin pod tym względem i za każdym razem, gdy tam jestem, mam głębokie przekonanie, że ludzie tam rozumieją, dlaczego litery są tak ważne i istotne.
Osobiście bardzo interesują mnie i intrygują związki oraz wspólne cechy między architekturą a liternictwem osadzonym w tkance miejskiej.
Czy istnieje Twoim zdaniem coś takiego jak warszawski charakter pisma?
Trudno na to jednoznacznie odpowiedzieć. Z jednej strony nie jestem przekonany, że istnieje typowy warszawski charakter pisma. Z drugiej strony zauważam, że pewne cechy liternictwa mogą być bardziej charakterystyczne dla konkretnych miast ze względu na ich architekturę, historię i wpływ lokalnych twórców.
Myślę, że do Warszawy lepiej pasują formy bezszeryfowe, surowe, może nawet nawiązujące do stylu brutalistycznego. Natomiast w Poznaniu, skąd pochodzę, bardziej sprawdzają się formy klasyczne, zapisywane kapitalikami lub z delikatnymi szeryfami. Wpływ silnych osobowości twórczych, architektura i historia miasta kształtują jego wizualną tożsamość, co może przejawiać się w stosowanym liternictwie.

Czy znasz przykłady użycia kroju Zakład przez innych projektantów?
Tak, znam wiele takich przykładów, niektóre z nich były dla mnie naprawdę zaskakujące. Najczęściej widziałem go w różnego rodzaju muralach oraz na okładkach książek. Był też wykorzystywany w materiałach promocyjnych polskiego muzyka.
Jednym z zastosowań, z którego jestem najbardziej dumny, jest użycie tego kroju jako pisma tytułowego w projekcie Rebirth. To przepiękna, wysokiej jakości animacja o charakterze patriotycznym, stworzona przez studio JUICE. Kiedy przypadkiem odkryłem, że mój krój został tam użyty, byłem naprawdę zachwycony.
