
Prompt: jaka jest przyszłość kultury w Polsce?
Analiza
Z podsumowaniem ubiegłorocznego współKongresu Kultury, który odbył się w Warszawie pod hasłem „kultura jest wspólna”, eksperymentuje – z wykorzystaniem sztucznej inteligencji – dr Kuba Piwowar
Ze względu na rozmiar materiału – niemal 1300 stron transkrypcji 30 kongresowych debat – i termin wykonania zadania postanowiłem, że dokonam analizy maszynowej. W tym celu wykorzystałem opracowane przez Google narzędzie NotebookLM[1], które ułatwia analizę dużych korpusów tekstu.
Jestem świadom, że wykorzystanie sztucznej inteligencji w analizie debat o kulturze, która mocno (i słusznie) na nią narzeka, jest wyborem co najmniej karkołomnym. Oczywiście mógłbym się bronić, że przy tak dużej ilości materiału analiza ręczna – czy to na całości, czy na reprezentatywnym wycinku – jest bardzo trudna. Albo że nie możemy obrażać się na technologię, skoro wiemy, że nie zwalczymy jej w żaden sposób. Że musimy nauczyć się z nią żyć i wykorzystywać jej potencjał tak, aby jak najlepiej przysłużył się naszym celom. Nie będę jednak bronić tej decyzji: przynosi ona szereg zysków, jak choćby syntetyczne podsumowanie dyskusji, które podczas kongresu się odbyły. Może przy obecnym stanie wiedzy, dostępnych narzędziach i wyzwaniach, jakie technologie stawiają przed analizą kultury, widok z lotu ptaka – na całość właśnie – pomoże naświetlić te obszary i zakamarki środowiskowych i dyscyplinarnych dyskusji, które nawet przy ręcznej, żmudnej (pewnie też prekarnej) pracy analitycznej umknęłyby z pola widzenia?

współKongres Kultury, Warszawa 7–9.11.2024, dzień 3., fot. Tomasz Mateusiak
Inną kwestią pozostaje fakt, że w trakcie pracy nad tekstem okazało się, że im bardziej oddalamy się od niuansów i zgrzytów, które wybrzmiały w rozmowach (także nietranskrybowanych, kuluarowych), tym więcej pojawia się w maszynowej analizie nieścisłości, przeinaczeń, uproszczeń lub po prostu bzdur. Część z nich została skrzętnie usunięta, być może zostało kilka, które podniosą brew niejednej czytającej tekst osobie. To ciekawe co najmniej z dwóch perspektyw: badawczej, bo oczywiste jest to, że rozdzielczość badanych zjawisk jest tym mniejsza, z im dalszej perspektywy na nie patrzymy (zyskując mniej lub bardziej spójny obraz całości), ale i etycznej, bo przecież te znaczące pominięcia – gest redukcji i unieważnienia – muszą mieć wydźwięk polityczny. Czyja perspektywa dominuje w tak okrojonym obrazie i dlaczego? Kto został pominięty? Z jakich powodów? Możemy próbować zapytać o to narzędzie, ale czy zaufamy uzyskanym odpowiedziom, jeśli jego modus operandi z założenia jest nietransparentny?
Kolejną kwestią wartą uwagi jest fakt, że wykorzystanie technologii to oczywiste koszty społeczne i środowiskowe. Zasilane ogromną ilością danych modele językowe ekstrahują wartość, którą kapitalizują największe korporacje, stawiając twórców i twórczynie kultury w pozycji przegranych, pewnie też oszukanych. Zmusza nas to do stawiania pytań o kwestie nie tylko praw autorskich, ale i prywatności, kradzieży niepodrabialnego stylu artystycznego, redystrybucji zysków, przenicowania ugruntowanych modeli biznesowych i potrzeby ciągłego dostosowywania się do błyskawicznie zmieniających się warunków rynkowych, o które nikt nie prosił, a już na pewno nie pytał ich o zdanie. Inną sprawą pozostają oczywiste koszty środowiskowe wykorzystania AI związane z monstrualnym wręcz zapotrzebowaniem na energię elektryczną: zanieczyszczenia rzek i jezior, których chłodne wody trzymają temperaturę centrów danych w ryzach.
W końcu może jednak podejmę się krótkiego wyjaśnienia mojej decyzji. Jeśli założymy, że technologie nie znikną, ale możemy mieć realny wpływ na ich kształt, zmiany, jakie w nich zachodzą, mogą być przedmiotem nie tylko krajowych czy regionalnych regulacji, ale też głębokiej refleksji na temat tego, co należy rozwijać, a nad czym prace są szkodliwe (otwartą kwestią pozostaje pytanie: dla kogo). Możemy wykorzystywać narzędzia AI do kwestionowania ich skuteczności, przydatności, głębokości analizy czy proponowanego ciągu myślowego. Właśnie w takiej analitycznej roli występuję w tym tekście: mam nadzieję, że poniższe podsumowanie rzuci światło na aktualny stan debaty o polskiej kulturze, być może będzie również mieć charakter częściowo diagnostyczny, ale liczę, że uważna osoba czytająca ten tekst znajdzie w nim luki, nieścisłości, ewidentne braki i niedociągnięcia. To będzie znaczyć, że nie tylko ja nie poradziłem sobie z materiałem, ale i – chcę wierzyć, że przede wszystkim – nie poradziła sobie z nim maszyna. A to przecież dzięki takim szczelinom i glitchom krytyka technologii daje nam sprawczość i nadzieję na dostosowanie jej do oczekiwań, pragnień i planów tych, którzy z niej korzystają, a nie jedynie tych, którzy ją tworzą.
dr Kuba Piwowar
Jakie słowa i tematy pojawiały się najczęściej?
Analiza dyskusji dotyczących sektora kultury w Polsce ujawnia szereg kluczowych, powtarzających się terminów i koncepcji. Analiza taka z reguły pozwala spojrzeć na badane zjawisko z szerszej perspektywy, a wyróżnione tematy budują coś na kształt mapy pojęć całego współKongresu. Centralne miejsce zajmuje samo pojęcie kultury oraz terminy z nim powiązane, takie jak instytucje kultury, co jest naturalne, biorąc pod uwagę ogólny temat rozmów. Dyskusje te często koncentrują się na potrzebie reformy tych instytucji, kwestiach ich finansowania, roli liderów w kształtowaniu kultury oraz jej fundamentalnym znaczeniu dla społeczeństwa.
Wyraźnie zarysowują się również zagadnienia związane z pracą i osobami zaangażowanymi w sektor – często pojawiają się słowa takie jak lider, zespół, pracownicy i twórcy. Debaty wokół tych pojęć dotyczą stylów przywództwa, efektywnego zarządzania zespołem, a także praw i warunków pracy, w tym specyficznej sytuacji artystów. Kwestie pieniędzy i finansowania stanowią stały motyw, szczególnie w kontekście poszukiwania skutecznych modeli wspierania działalności kulturalnej oraz wyzwań finansowych, przed którymi stoi sektor. Często podnoszone są ponadto pojęcia związane ze współpracą, relacjami i budowaniem tego, co wspólne. Omawiane są one w kontekście tworzenia partnerstw, angażowania społeczności lokalnych oraz znaczenia wzajemnego zrozumienia i dialogu. W rozmowach regularnie powracają terminy odnoszące się do zmiany, rozwiązywania problemów i podejmowania wyzwań, co obejmuje zarówno reformy instytucjonalne, pokonywanie bieżących trudności, jak i adaptację do nowych zjawisk, na przykład rozwoju sztucznej inteligencji.
Istotne miejsce zajmują także idee bezpieczeństwa i ochrony. Pojawiają się one w dyskusjach o zabezpieczaniu dziedzictwa kulturowego (zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych), o ochronie praw artystów w dynamicznie zmieniającym się środowisku cyfrowym oraz o fundamentalnej potrzebie tworzenia bezpiecznych i wspierających środowisk pracy. Słowo „rynek” jest często przywoływane, szczególnie w odniesieniu do specyfiki rynku książki i jego wyzwań. Kwestię dostępności omawia się jako kluczowy element zapewniania równych szans w uczestnictwie w kulturze. Wreszcie dziedzictwo – zarówno materialne, jak i niematerialne – oraz jego ochrona stanowią centralny temat niektórych dyskusji, z wyraźnym podkreśleniem roli społeczności lokalnych w jego zachowaniu dla przyszłych pokoleń.
Konkretne problemy i propozycje rozwiązań
W sektorze kultury pojawiają się liczne postulaty zmian systemowych i poprawy warunków działania. Jednym z kluczowych obszarów jest potrzeba większej przejrzystości danych na rynku książki. Apeluje się o stworzenie – potencjalnie we współpracy z Głównym Urzędem Statystycznym – centralnego systemu gromadzenia i udostępniania informacji o sprzedaży oraz produkcji wydawniczej, co przyniosłoby korzyści wszystkim interesariuszom. Równie pilna wydaje się konieczność uregulowania wykorzystania sztucznej inteligencji, zwłaszcza w kontekście ochrony praw autorskich twórczości używanej do trenowania modeli AI.
Istotnym wątkiem dyskusji jest również poprawa warunków pracy twórców i pracowników kultury. Podkreśla się potrzebę wprowadzenia standaryzowanych umów oraz minimalnych standardów płacowych, czerpiąc inspirację z modeli funkcjonujących w innych krajach europejskich. Wiąże się z tym dążenie do podniesienia statusu profesjonalistów kultury, takich jak animatorzy czy edukatorzy, oraz uznania ich ról za pełnoprawne zawody zasługujące na sprawiedliwe traktowanie. Fundamentalne znaczenie ma także promowanie bezpieczeństwa psychologicznego w instytucjach i miejscach pracy, tworzenie środowisk, w których pracownicy czują się bezpiecznie, by zabierać głos, analizować porażki i wspólnie budować kulturę odpowiedzialności. W tym kontekście zwraca się uwagę na przeciwdziałanie nadużyciom władzy, podkreślając rolę dokumentacji, takiej jak nagrania, w konfrontacji ze sprawcami molestowania czy dyskryminacji, przy jednoczesnym optymistycznym spojrzeniu na młodsze pokolenia jako siłę napędową pozytywnych zmian.
Postuluje się też przemyślenie i uproszczenie systemów grantowych, tak aby procesy aplikacyjne były mniej skomplikowane, a ocena koncentrowała się bardziej na długoterminowym wpływie inicjatyw kulturalnych niż na liczbie uczestników. Idee decentralizacji w zarządzaniu kulturą są postrzegane jako sposób na wzmocnienie sprawczości obywatelskiej i wspieranie większego poczucia odpowiedzialności za kulturę na poziomie lokalnym. Równocześnie zachęca się do skupienia uwagi na „mikrozmianach”, doceniania i celebrowania małych, oddolnych inicjatyw, które często stanowią realny czynnik szerszego rozwoju kulturalnego w społecznościach.

współKongres Kultury, Warszawa 7–9.11.2024, dzień 1., fot. Tomasz Mateusiak
Dominujące kierunki polityki kulturalnej
Z analizy wynika przekonanie rozmówców i rozmówczyń, że dominującym kierunkiem polityki kulturalnej wydaje się dążenie do demokratyzacji i uspołecznienia, choć nie wyklucza to całkowicie uwzględnienia aspektów liberalnego rynku, marki czy koncepcji tożsamości narodowej – ta ostatnia jest jednak często dyskutowana z naciskiem na otwartość i inkluzywność, a nie narzuconą, jednolitą wizję. Przejawia się to w poparciu dla „społecznej polityki kulturalnej”, która kładzie nacisk na działania skierowane do ludzi, dostępność oraz wzmacnianie (upodmiotowienie) jednostek i społeczności. Widoczne jest odchodzenie od modeli elitarnych na rzecz kultury dla wszystkich, uznania lokalnych inicjatyw i różnorodnych głosów, na przykład w debacie o dziedzictwie, przy czym dostępność dla obywateli to kluczowy cel. Dyskutowana koncepcja „uspołecznienia kultury” oznacza nadanie ludziom sprawczości i postrzeganie kultury nie tylko przez pryzmat instytucji, lecz także jako osobistej ścieżki twórczości, na której państwo tworzy ramy dla wartości, zamiast je narzucać. W tym kontekście często podkreśla się potrzebę wspierania działań lokalnych i angażowania samorządów. Jednocześnie dostrzega się znaczenie gospodarcze przemysłów kreatywnych, niemniej częściej w kontekście ich wartości społecznej niż jako głównego motoru polityki. Promocja „kultury polskiej” za granicą, choć może wiązać się z marką narodową, skupia się bardziej na otwartości i wartościach (wolność, solidarność) niż na agresywnym brandingu. Krytykowane jest przy tym czysto neoliberalne podejście, ceniące wyłącznie namacalne efekty, zaś argument, że kultura jest inwestycją w rozwój społeczny, a nie tylko biznesem, również sugeruje odejście od postawy rynkowej. W odniesieniu do tożsamości narodowej, choć pojawia się pytanie „czym jest polska kultura?”, dyskusje skłaniają się ku otwartości, różnorodności i unikaniu jednej hegemonicznej narracji, kładąc nacisk na wielokulturowość i akceptację zmian społecznych, co stanowi kontrast wobec krytykowanej „polityki historycznej” poprzedniego rządu.
Czy społeczeństwo naprawdę nie istnieje?
Echo politycznej refleksji Margaret Thatcher, że „społeczeństwo nie istnieje”, ma dziś niestety ciężar diagnozy. Procesy indywidualizacji i prywatyzacji prowadzą do destrukcji więzi społecznych i erozji ich możliwego spoiwa – pisze o tym i mówi między innymi Małgorzata Jacyno, demonstrując postępujący zanik systemów publicznych (edukacja, zdrowie, nauka), które przestają być publiczne, więc też przestają odgrywać rolę integracyjną. Kapitalizacja dóbr wspólnych (wiedzy, dostępu do usług, kultury) sprawia, że przestają być one wspólne. Z badań uczestnictwa przeprowadzonych przed Kongresem (według koncepcji Marka Krajewskiego, we współpracy z Maciejem Frąckowiakiem i Mikołajem Lewickim) wynika również rozpoznanie rosnącej atomizacji w perspektywie praktyk kulturalnych: w tym ujęciu są one częste, powszechne (ale towarzyszą głównie praktykom życia codziennego), zapośredniczone przez technologie, a przede wszystkim w rosnącym stopniu samotnicze. Postanowiłem przyjrzeć się także tej kwestii.
Uczestnicy debat wyrażają znaczące obawy, które współbrzmią z tezą o osłabieniu więzi społecznych i atomizacji społeczeństwa, szczególnie w odniesieniu do kultury i instytucji publicznych. Wielu uczestników podkreśla erozję systemów publicznych i wyzwania dla spójności społecznej. Malejące wsparcie dla kultury i potencjalna dyskryminacja instytucji kulturalnych sugerują osłabienie publicznego zaangażowania w kulturę jako dobro wspólne. Dyskusja o niedofinansowaniu sektora kultury i poczuciu „dyskryminacji przez państwo polskie” wskazuje na słabość publicznych systemów wsparcia kultury. Krytyka podejścia wyłącznie rynkowego („kultura jako inwestycja, nie biznes”) sprzeciwia się prywatyzacji kultury jako dobra wspólnego. Przywołanie „syndromu samotnej gry w kręgle”[2] w kontekście suburbanizacji bezpośrednio wspiera ideę spadku kapitału społecznego i erozji ducha obywatelskiego, co jest zgodne z omawianą tezą.
Wyniki badań prof. Marka Krajewskiego dotyczące uczestnictwa w kulturze bezpośrednio odnoszą się do rosnącej atomizacji praktyk kulturalnych. Badania wskazują, że choć Polacy aktywnie uczestniczą w kulturze, dzieje się to głównie poza tradycyjnymi instytucjami, jest osadzone w życiu codziennym i często zapośredniczone przez technologię. Co istotne, zaangażowanie kulturalne staje się coraz bardziej „samotnicze”, co sugeruje odchodzenie od wspólnotowych doświadczeń kulturalnych.
W debatach poruszano również rolę instytucji w budowaniu więzi społecznych. Nacisk na lokalną działalność kulturalną jako czynnik spójności społecznej sugeruje uznanie wagi wspólnych doświadczeń kulturalnych dla budowania wspólnoty. Dyskusje o decentralizacji i potrzebie dotarcia polityki kulturalnej poza duże miasta wskazują na dążenie do wzmocnienia infrastruktury kulturalnej na poziomie lokalnym, potencjalnie w celu przeciwdziałania atomizacji. Koncepcja „uspołecznienia kultury” (nadania ludziom sprawczości) może być postrzegana jako odpowiedź na obawy dotyczące odgórnych, izolujących form dostarczania kultury.
Jednak niektórzy paneliści i panelistki wyrażają też bardziej zniuansowany pogląd, podkreślając potencjał technologii do tworzenia nowych form społeczności cyfrowych oraz znaczenie dostępności i włączenia jako sposobu na zasypywanie podziałów. Zauważono również, że kwestie ekonomiczne („żadna kultura nie powinna być za darmo”) mogą wpływać na dostęp do kultury i pogłębiać nierówności prowadzące do fragmentacji społecznej.
Obawy i nadzieje
Obraz polskiego sektora kultury rysuje się jako pole napięć między znacznymi nadziejami na przyszłość a równie poważnymi obawami dotyczącymi jego stabilności i rozwoju.
Z jednej strony istnieją wyraźne nadzieje na pozytywne zmiany. Obejmują one oczekiwania na nowe rozwiązania legislacyjne, szczególnie nowelizację ustawy o organizowaniu działalności kulturalnej, które poprawią status instytucji, uregulują kwestie umów dyrektorskich oraz usprawnią zarządzanie muzeami i ochronę dziedzictwa, w tym poprzez mechanizmy takie jak Fundusz Zagrożeń Dziedzictwa. Wyrażana jest nadzieja na profesjonalizację i poprawę warunków pracy animatorów i edukatorów kultury, obejmującą systemowy opis zawodu, godziwe płace i większą stabilność zatrudnienia. Oczekuje się rozwoju efektywnego, współpracującego przywództwa w instytucjach, z naciskiem na kompetencje przy rekrutacji, a także docenienia i wsparcia „mikrozmian” oraz inicjatyw oddolnych, postrzeganych jako kluczowe motory transformacji. W kontekście technologicznym istnieje nadzieja na etyczne regulacje dotyczące sztucznej inteligencji, chroniące twórców i zapewniające im rekompensaty. Pożądane są ponadto budowanie lepszego partnerstwa między państwem, społecznościami lokalnymi a instytucjami, rozwój autentycznej międzynarodowej wymiany kulturalnej opartej na relacjach, większa solidarność wewnątrzsektorowa w walce o wspólne interesy (płace, warunki pracy), realne zaangażowanie instytucji w działania proekologiczne oraz pozytywne skutki decentralizacji zarządzania kulturą.
Z drugiej strony tym nadziejom towarzyszą liczne i poważne obawy. Wśród nich trzeba wymienić lęk przed brakiem odpowiednich ram prawnych, co może hamować rozwój sektora oraz utrudniać zarządzanie i skuteczną ochronę dziedzictwa, zwłaszcza prywatnego. Poważnym zagrożeniem jest dalsza prekaryzacja, utrwalanie złych warunków pracy i wyzysk pracowników kultury. Obawy budzą również potencjalny brak kompetencji liderskich u osób zarządzających instytucjami oraz negatywne skutki nieregulowanego rozwoju sztucznej inteligencji dla praw autorskich i bytu ekonomicznego twórców. Niepokój wywołują nadmierna biurokracja i złożoność procedur, zwłaszcza grantowych, które mogą blokować cenne inicjatywy lokalne, a także ryzyko ingerencji politycznej i braku skutecznej prawnej ochrony instytucji przed nią. Utrzymuje się lęk przed utrwalaniem mentalności „folwarku” w miejscach pracy, mobbingiem, dyskryminacją oraz brakiem efektywnych mechanizmów prewencyjnych. Istnieje obawa, że wartość „mikrozmian” będzie trudna do przekazania decydentom, skoncentrowanym głównie na wskaźnikach ilościowych. Niepokój budzą też ryzyko wypalenia zawodowego i brak solidarności w środowisku, szczególnie wobec osób sygnalizujących problemy. Podnosi się kwestie niewystarczalności mechanizmów rynkowych do wspierania niektórych dziedzin twórczości, takich jak rynek książki, oraz braku realnych postępów w rozwiązywaniu problemów socjalnych artystów (ubezpieczenia, emerytury) mimo wieloletnich dyskusji. Wreszcie istnieje obawa przed negatywnymi konsekwencjami otwartego mówienia o problemach oraz brakiem rzeczywistych zmian po ważnych wydarzeniach, takich jak Kongres Kultury.
Widok na przyszłość: trzy istotne rzeczy do zrobienia i trzy optymistyczne prognozy
Wśród ważnych zadań dla sektora kultury wyróżniają się trzy kwestie. Po pierwsze, konieczne jest zajęcie się prekarną sytuacją finansową i brakiem zabezpieczenia społecznego wielu twórców i pracowników kultury, w tym zapewnienie im godziwych wynagrodzeń i dostępu do ubezpieczeń. Po drugie, należy opracować skuteczne strategie i systemy wsparcia dla instytucji kultury na wypadek sytuacji kryzysowych, takich jak katastrofy naturalne czy konflikty, wzmacniając lokalne zasoby i współpracę. Po trzecie, niezbędne jest wspieranie współpracy i przełamywanie wewnętrznych podziałów w sektorze poprzez odchodzenie od mentalności opartej na hierarchii i rywalizacji na rzecz współodpowiedzialności.
Jednocześnie pojawiają się optymistyczne prognozy. Rośnie świadomość i widoczne są dążenia do lepszej regulacji rynku kultury, zwłaszcza rynku książki, co daje nadzieję na wsparcie mniejszych podmiotów i większą różnorodność. Pozytywnym zjawiskiem jest też rosnące zaangażowanie instytucji i społeczności lokalnych w działania proekologiczne, wskazujące na większą troskę o zrównoważony rozwój. Wreszcie młodsze pokolenie twórców wnosi nową energię, perspektywy i odwagę w podejmowaniu trudnych tematów, efektywnie wykorzystując współczesne narzędzia do szybkiego docierania do odbiorców, także międzynarodowych, co zapowiada ożywienie i innowacyjność w krajobrazie kulturalnym[3].
Komentarz: Eksperyment, który się nie udał – albo udał się aż za dobrze
Pomysł był prosty. Ponad 30 transkrypcji debat, które odbyły się w trakcie ubiegłorocznego współKongresu Kultury, poddano analizie przez AI. Za analizę odpowiadał dr Kuba Piwowar, socjolog i badacz relacji człowieka między innymi ze sztuczną inteligencją. Efekt tego eksperymentu pokazuje, na ile może ona wspierać, a na ile zakłócać proces myślenia o kulturze.
Narzędzie do przetwarzania dużych zbiorów tekstu, jakim są obecnie dostępne modele AI, potrafi wychwycić dominujące słowa i tematy. Jednak mimo że sztuczna inteligencja przeanalizowała komplet wypowiedzi, nie oddała emocji, niuansów, a przede wszystkim – nie zaproponowała niczego nowego. Tekst brzmi gładko, wręcz zbyt poprawnie. Został pozbawiony potknięć, absurdów, napięć, ironii – czyli wszystkiego, co czyni rozmowę żywą i autentyczną. Co więcej, AI przypisała nadmierną wagę niektórym wątkom – na przykład „dziedzictwu”, które w rzeczywistości w czasie współKongresu Kultury pojawiało się raczej na marginesach i jako termin wymagający nowej definicji.
Ten tekst, mimo wszystkich jego wad, warto jednak przeczytać. Nie dlatego, że mówi prawdę o kongresie, ale dlatego, że mówi coś ważnego o sztucznej inteligencji. Pokazuje (boleśnie), że próba maszynowego uchwycenia procesu społecznego jest na tym etapie rozwoju technologii skazana na niepowodzenie. Dla wszystkich, którzy wzięli udział we współKongresie i pamiętają, co się wówczas działo, będzie to bardzo ciekawa lektura.
Joanna Orlik, wicedyrektorka Narodowego Centrum Kultury współorganizującego współKongres Kultury 2024
[1] Narzędzie jest darmowe, dostępne na stronie notebooklm.google.com. Do analizy wykorzystałem także Gemini (model generatywnej AI Google’a), do tłumaczeń z kolei ChatGPT. Tłumaczenia były konieczne, gdyż NotebookLM proponuje tekst w języku angielskim.
[2] Zob. Trudna gra, rozmowa z prof. Tomaszem Szlendakiem, współautorem wraz z Arkadiuszem Karwackim publikacji z 2015 r. Napięcia, starcia, rozładowania. Samotna gra w kręgle w obszarze kultury, NN6T #158, listopad 2024, s. I.
[3] Ciekawy jest ten hurraoptymizm, dość typowy dla odpowiedzi, które generują LLM-y czyli duże modele językowe. Możemy go traktować jako jedną z ważniejszych wad tych narzędzi, albo – jeśli przyjmiemy postawę krytyczną – zalet.
Kuba Piwowar – doktor nauk o kulturze, socjolog. Ekspert z zakresu technologii, big data, etyki w analizie danych. Zajmuje się kulturowymi i społecznymi aspektami rozwoju sztucznej inteligencji i nowych technologii oraz algorytmiczną kulturą. Specjalista w dziedzinie prowadzenia procesów transformacji cyfrowej w organizacjach, analityk danych. Autor książki Technologie, które wykluczają. Pomiar, dane, algorytmy (2022). Wśród jego zainteresowań naukowych znajduje się zagadnienie wykluczenia z technologii ze względu na płeć, rasę, klasę i seksualność. Poza tym zajmuje się badaniami mediów, queer studies oraz gender studies. Na Uniwersytecie SWPS prowadzi zajęcia między innymi ze społeczno-kulturowych aspektów technologii, krytycznej analizy danych, metodologii badań.

współKongres Kultury, Warszawa 7-9.11.2024, dzień 1., fot. Danuta Matloch
Tekst powstał we współpracy z Narodowym Centrum Kultury