
Świetlistość snucia wątków
Z Julią Bujak, Agnieszką Cieszanowską i Marią Pietras z tkaninowo-tekstylnej grupy texpol rozmawia Bogna Świątkowska
Zacznijmy od podstawowego pytania: skąd ten zwrot ku tkaninie? Czy chodzi o tekstylia jako medium? Czy raczej o praktyki artystyczne, które nie koncentrują się na estetyce, a podejmują trudne tematy społeczne dotąd niekojarzone z tkaniną?
Maria Pietras: Po pandemii wiele osób zwróciło się ku bardziej materialnym formom wyrażania siebie. Myślę, że to ma związek z rozwojem technologicznym. Ludzi po prostu ciągnie do czegoś namacalnego, do ponownego połączenia się z materią. A jeśli chodzi o tematy, do których odnoszą się nasze prace, to wydaje mi się, że coraz trudniej dziś mówić o czymkolwiek, co nie jest ciężkie. Żyjemy w świecie, który nieustannie bombarduje nas trudnymi wydarzeniami, i nie da się obok tego przejść obojętnie. Po prostu nie da się.

Wystawa Snucie, 2024-2025, CSW Zamek Ujazdowski w Warszawie, fot. Dominika Jaruga
Tytułowe snucie, a szerzej – praca rąk związana z tworzeniem tkanin w różnych formatach – wiąże się z dwoma obciążeniami. Pierwsze to praktykowane w przeszłości uciszanie kobiet przez pracę. Odsuwanie ich do zajęć domowych, izolujących je fizycznie od sfery sprawczości na poziomie wyższym niż rodzina. Drugie to czas. Wszystkie te praktyki związane z tekstyliami są niezwykle czasochłonne – właśnie izolujące. Pojawia się więc pewien paradoks: praca z tkaniną wymaga ogromnego zaangażowania fizycznego i pochłania czas, jednocześnie daje głos, sprawczość, upodmiotowienie. Jak widzicie to napięcie?
Julia Bujak: Długotrwały proces – w moim przypadku tkacki – jest momentem refleksji. Nie mam problemu z tym, że praca z tkaniną jest często przypisywana kobietom – wręcz przeciwnie, chcę do tego nawiązywać i czerpać z tego. Widzę w tym wartość. W patriarchalnym układzie można znaleźć w tej aktywności coś nowego, wydobyć to i nadać temu nowe znaczenie. Tkania uczyłam się od tkaczki ludowej. To doświadczenie kobiecej sprawczości i głosu było niezwykłe. Spędzałam z nią czas – siedziałyśmy przy krośnie, rozmawiałyśmy. Mieszkałam przez pewien czas w jej domu (?), widziałam jej rodzinę, widziałam, jak to działa. I dostrzegłam coś ciekawego: to, czego nie mówiła przy rodzinnym stole, mówiła mi przy krośnie. To była przestrzeń dzielenia się doświadczeniami.

Julia Bujak, U mnie za płotem, 2023, wystawa Snucie, 2024-2025, CSW Zamek Ujazdowski w Warszawie, fot. Dominika Jaruga
Agnieszka Cieszanowska: Cieszy mnie to, że jesteśmy częścią tego zwrotu – czy nawet trendów – które dotyczą procesualności, jaka wiąże się z tkaniną. Cieszę się też, że możemy reprezentować działania wokół dziewczyńskości i kobiecości. Poruszamy trudne tematy, ale tkanina nie jest tylko nośnikiem dramatu. Przenosi także codzienność – niesiemy ją w tym procesie, trzymamy ją w sobie i dajemy jej taką samą wagę. Czuję, że to jest doświadczenie kobiece czy osób wychowywanych na kobiety – możemy równocześnie czuć wagę wydarzeń i pracować z tym, co codzienne.
MP: A ja jestem trochę na innym biegunie. Nie jestem osobą cierpliwą, więc moje tekstylia nie są pracochłonne. Techniki, których używam, koncentrują się raczej na przerabianiu – szukam w tekstyliach swojej wartości poprzez ich transformację. Nie chcę wchodzić w długi proces twórczy, bo już go doświadczyłam. W liceum plastycznym skończyłam specjalizację tkaniny artystycznej – były tam kilimy, sumaki i inne wielogodzinne tkactwo, do którego po prostu nie wracam. Szybkość stała się dla mnie ważnym aspektem w wyrażaniu się. To zmusza mnie do poszukiwania innych rozwiązań. Ale zgadzam się, że możemy na nowo dotykać traumy kobiecości – a właściwie traum patriarchatu. Sięgamy do czegoś, co u podstaw było sprowadzone do rzemieślniczej, powtarzalnej pracy, która izolowała kobiety od społeczeństwa, ale jednocześnie tworzyła nowe społeczności kobiece. Tak jak mówiła Julia – przy krosnach mogły się wspierać. Jestem pewna, że tak to wtedy wyglądało. Podoba mi się, że możemy dziś odtwarzać ten aspekt w zupełnie innej formie, także z osobami niewychowanymi w kobiecości. Dlatego kontekst kobiecości i dziewczyńskości jest dla nas tak ważny.

Agnieszka Cieszanowska, bez tytułu, 2023, wystawa Snucie, 2024-2025, CSW Zamek Ujazdowski w Warszawie, fot. Dominika Jaruga
AC: Każda z nas ma doświadczenie kobiece, ale nie wszystkie jesteśmy kobietami. Z dziewczyńskością bardzo się identyfikujemy, rozumiemy kontekst tkanin przez pryzmat kobiecości, ale jednocześnie go rozszerzamy.
I jeszcze mała dygresja – bardzo ciekawi mnie postrzeganie czasowości w pracy z tkaniną. Maria, mówiłaś, że unikasz pracochłonnych technik, ale jednocześnie używasz punch needle, która z mojej perspektywy – jako projektantki – wymaga sporo czasu i zaangażowania. To ciekawe, jak różnie potrafimy odbierać ten proces i jak uczymy się dostrzegać czas, który poświęcamy na swoją pracę.
MP: Zdradzę wam sekret – zawsze mam zaczęte trzy prace jednocześnie. Kiedy wpadam w hiperfokus, robię ciach, ciach, ciach, a gdy już nie mogę, przechodzę do innej pracy. W ten sposób udaje mi się to jakoś zrównoważyć. Nie mogłabym skupić się tylko na jednej rzeczy przez cały czas.

Wystawa Snucie, 2024-2025, CSW Zamek Ujazdowski w Warszawie, fot. Dominika Jaruga
Można by mylnie odnieść wrażenie, że wasza wystawa jest mroczna i trudna. Że wasze prace wymagają jakiegoś specjalnego przygotowania, tak silnie są naładowane przepracowywaniem negatywnych emocji. A to przecież nieprawda. Jakich motywów i treści używacie w swojej pracy? Jak nadajecie jej kształt? Nie tylko temat, ale i kolory, barwy, kształty oraz sposób ekspozycji mają ogromne znaczenie. Czasem forma wynika bezpośrednio z waszego temperamentu, a czasem odwołuje się do klasycznych tradycji i narracji tkaniną. Jakie niespodzianki czekają na nas w tym, co wyczyniacie?
AC: Oczywiście wiele prac porusza trudne tematy, ale nie wszystkie. Myślę, że to widać – niektóre są radosne, słoneczne, pełne ciepła. Jednym z naszych głównych założeń było to, aby w pewien sposób „uścielić” i utulić przestrzeń Zamku Ujazdowskiego tkaninami.
MP: To, co nas połączyło, to fakt, że każda z nas porusza w swojej pracy albo trudne codzienne tematy, albo kwestie o większym ładunku emocjonalnym. Ale robimy to w sposób przyjemny i dostępny. Materiały, z którymi pracujemy, są miękkie, a historie, które opowiadamy, też mają w sobie pewną miękkość. Tworzy to ciekawą poznawczą ambiwalencję – podchodzisz do pracy i myślisz, że jest „milutka”, ale jednocześnie odczuwasz delikatny niepokój. Wydaje mi się, że to właśnie mogą poczuć osoby odwiedzające naszą wystawę. Tekstylnie jest ona, jak powiedziała Agnieszka, „uścielona” i otulająca, ale kiedy zagłębisz się w niej, pojawia się moment niepokoju. Bardzo to cenię – nie tylko w naszej sztuce, ale w sztuce w ogóle. To napięcie, niejednoznaczność, brak oczywistych rozwiązań.

Maria Pietras, Zoning out / Spacing out, 2023, wystawa Snucie, 2024-2025 CSW Zamek Ujazdowski w Warszawie, fot. Dominika Jaruga
JB: Tak, to jeden z najważniejszych elementów w pracach. Na naszej wystawie, w pierwszej sali, jest „słodki kącik”. Wszystko w nim jest jasne, różowe, wygląda trochę jak komnata księżniczki. Ale kiedy podejdzie się bliżej i przyjrzy pracom z większą uwagą, zaczynają ujawniać się drobne elementy, które wprowadzają subtelny niepokój. Może to właśnie o to chodzi w myśleniu poprzez tkaninę – o tym, że trudne, osobiste lub większe tematy można wyrazić w sposób nieoczywisty. W sposób, który wydaje się prosty, ale w rzeczywistości jest misternie spleciony.
A jaką rolę w waszej praktyce odgrywa pogłębianie wiedzy o materiałach, z których korzystacie? Czy myślicie o tym, skąd się biorą w naszej rzeczywistości – czy dają je zwierzęta, rośliny, inne byty? Czy to można uznać za wspólny mianownik texpolu?
AC: Chyba nie jest to fundament naszej współpracy, ale zdecydowanie powracający motyw. Mam wrażenie, że często eksperymentujemy – nasze prace bywają tekstylnymi kolażami. Oczywiście to zależy, bo część z nas pracuje w bardziej tradycyjnych technikach, a na przykład prace Soni Góreckiej mają charakter bardziej projektowo-produkcyjny. Myślę więc, że materiały nie są naszym głównym wątkiem, ale czuję, że często trafiają do nas w sposób nieprzypadkowy. Często są to rzeczy z drugiej ręki – a jeśli nie naturalne, to przynajmniej już wcześniej używane.
JB: Dla każdej z nas materiał, niezależnie od tego, czy został wybrany świadomie, przypadkowo czy ze względu na technikę, wpływa na sposób myślenia o pracy. Na przykład podejście Soni Góreckiej, w kontekście rozmowy o rzemiośle, kobiecości i naszej pracy jest bardzo ciekawe. Sonia pracuje z żakardem przemysłowym i sztucznymi nićmi – specjalnie wybrała nici poliestrowe o refleksyjnej powierzchni, odbijające światło. Chciała w ten sposób mocno nawiązać do przemysłowości i świata cyfrowego. Wprowadza to zupełnie nowy wątek – u niej materiał nie tylko pełni funkcję estetyczną, ale jest kluczowy w budowaniu wrażenia cyfrowości w świecie materialnym.

Wystawa Snucie, 2024-2025, CSW Zamek Ujazdowski w Warszawie, fot. Dominika Jaruga
MP: Powiem w ten sposób: to, co nas wyróżnia, a niekoniecznie łączy, to właśnie myślenie o materiale. Spotykając się i analizując nasze projekty, zobaczyłyśmy, jak różnie można pozyskiwać do nich materiały. Każda z nas wnosi coś innego i dlatego tak bardzo interesujemy się pracą pozostałych – bo każda robi to na swój unikalny sposób. Na przykład ja koncentruję się na odpadach – zbieram rzeczy ze śmietników, kupuję tekstylia z second-handów. Z kolei ktoś inny pozyskuje materiały bezpośrednio z natury. Niedawno jedna osoba zapytała mnie, czy nie chciałabym przejąć jej resztek akrylowej włóczki – i tak się wymieniamy, przekazujemy sobie nawzajem materiały. To jest w tym wszystkim najpiękniejsze – nic nie ginie, wszystko krąży i znajduje nowe życie.
Wystawa, którą można oglądać w Zamku Ujazdowskim, zestawia wasze wcześniej wykonane prace. A co by było, gdybyście mogły przygotować wystawę jako kolektyw? Co chciałybyście zrobić?
JB: To rozmowa, która trwa od początku, odkąd dostałyśmy się na tego Open Calla (wystosowanego przez CSW Zamek Ujazdowski w 2024 r. pod hasłem Otwieramy się!, na który nadeszło ponad 700 zgłoszeń – przyp. NN6T). Znałyśmy się wcześniej w różnym stopniu – niektóre z nas współpracowały już wcześniej, inne mniej.
Od początku wiedziałyśmy, że ta wystawa będzie miała charakter zbiorowy i że nie stworzymy jednej wspólnej pracy. Ale już wtedy zaczęłyśmy rozmawiać o tym, w jaki sposób mogłybyśmy współpracować jako kolektyw.
AC: W trakcie rozmów zaczęła się kształtować wspólna przestrzeń i myślę, że czułyśmy, jak dużą wartość miałoby dla nas działanie w niej – nie tylko poprzez własne prace, ale także poprzez coś, co mogłybyśmy stworzyć razem.

Maria Pietras, Obiad o’clock, 2024, wystawa Snucie, 2024-2025, CSW Zamek Ujazdowski w Warszawie, fot. Dominika Jaruga
Czyli to jest kwestia przyszłości?
MP: Tak myślę, że na pewno texpol ma świetlaną przyszłość!
Czyli nie słomianą tylko świetlaną?
AC: O, słomiana!
MP: Szmaciana byłaby fajna!
JB: Światło i świetlistość od początku pojawiały się jako wątki, więc może rzeczywiście to jest dobry kierunek. Jeszcze nie wiadomo co z tego wyjdzie, ale może to rzeczywiście jest nasz temat: świetlistość bijąca z tekstyliów.
Snucie
do 23.03.2025
Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski, Jazdów 2, Warszawa

Texpol, otwarcie wystawy Snucie, 2024, CSW Zamek Ujazdowski, fot. Dominika Jaruga
TEXPOL – spontanicznie utworzona grupa ośmiu twórczyń poszukujących miejsca (i znaczenia) tekstyliów w polu sztuki. Należą do niej: Julia Bujak, Eliza Chojnacka, Agnieszka Cieszanowska, Julia Ciunowicz, Natalia Gil, Julita Goździk, Sonia Górecka, Maria Pietras. Artystki działają na pograniczu projektowania, praktyk badawczych i społecznych oraz sztuki. Każda z nich pracuje z innymi materiałami tekstylnymi, technikami i w różnej estetyce. Dla wszystkich tekstylia stały się w ostatnich latach kluczowym narzędziem wyrazu; sposobem opowiadania oraz badania rzeczywistości. Nie chodzi tylko o przekładanie na tkaninę własnego niepokoju, ale o troskę o samych siebie, o innych i o rzeczywistość, których tekstylia są częścią. Dlatego poza snuciem opowieści, kolektyw bada materię, z której powstają tkaniny. Analizuje sposoby jej wytwarzania, historię i właściwości zmysłowe. Prace kolektywu łączą więc wymiar osobisty, społeczny i ekologiczny. Wystawa Snucie koncentruje się na tkaninie jako medium sztuki zaangażowanej społecznie, stawia pytanie o rolę sztuki tekstylnej w szczególnym momencie intensywnych zmian.