Czy jesienią wspomoże nas Zakład Ubezpieczeń Społecznych?
Na horyzoncie szare chmury, ale tu, bliżej altany, słońce jesienne wciąż przypieka ostatnie kormorany. Usiądźmy na chwilę przy LED-owym ognisku i wspomnijmy. W setnym numerze NN6T młody mężczyzna rozważał, a myśli swe kładł piórem na papier:
„Wirtualny doradca ZUS reprezentuje wirtualny inspektorat ZUS. Mówi się, że składki emerytalne i emerytura są tylko wirtualne. Samo płacenie składek na emeryturę jest czynnością wirtualną, istnieje jedynie w algorytmach programu Płatnik. Umowa na wirtualne dzieło nie wiąże się z odprowadzaniem żadnych składek, nawet wirtualnych. Żyjemy zatem w czasach post-emerytalnych i powinniśmy mieć tego pełną świadomość”. („NN6T” 100/2015)
Dekada od tych słów minęła, jak wizyta w sklepie. Czy przyniosła paragon mądrości? Cóż widać, gdy przetrzeć okulary?
Autor jest dziś chylącym się ku ziemi starcem, zdartym przez rdzę i koleiny jak opel handlowca. Niczym ostatni dinozaur przewala się po świecie, zerkając, gdzie złożyć swe cielsko… Czas nie jest łaskawy dla czekających na emeryturę. Jednak w oczach zapadniętych głęboko w czaszkę wciąż znajdziemy dawną iskrę, gdy tylko bank powiadomi o wpływach na konto… Im bliżej bowiem końca, tym częściej człowiek spogląda w mrok końca, wypatrując tam lampki biurowej, biurka oraz osoby pracującej w ZUS-ie, która pozwoli choć na kilka chwil odpocząć od znoju. Po to były wszystkie te umowy i składki. Oskładkowano nawet umowy o dzieło, by dobro i mądrość ubezpieczenia społecznego nie ominęło dziełorobów. Wszyscy włączeni zostaną do wielkiego cyklu życia.
Egzystencja ludzka dzieli się na trzy zasadnicze okresy: pacholęcy (pobieranie świadczeń), produktywny (opłacanie składek) oraz emerycki (pobieranie świadczeń). Z perspektywy księgowej układ daje się uprościć do dwóch kategorii: „winien” oraz „ma”.
Średniowieczni rachmistrze ujęli to zgrabnie w figurze puer senex, młodzieńca-starca. Święty Rumwold w ciągu trzech krótkich dni swojego życia zdążył wyznać wiarę, poprosić o wodę, wygłosić cokolwiek długie kazanie i przepowiedzieć swoją śmierć nazajutrz. Nie opuścił nawet na chwilę okresu bycia beneficjentem pomocy społecznej. Nawet, jeśli uznać krótką działalność kaznodziejską za pracę, to była ona nieopodatkowana i nieoskładkowana, o znamionach dziecięcej zabawy albo hobby. Wysokość emerytur księży nie jest powszechnie znana, ocenia się, że waha się od 1600 do 5000 złotych. Trudno budować spokojną przyszłość na tak rozchwianym fundamencie, to i liczba powołań spada na rzecz bardziej standardowych zajęć. Najlepsi tracą wszelką wiarę, a w najgorszych kipi żarliwa i porywcza moc.
Czytamy dalej:
„Instytucje ubezpieczeń społecznych powstały jako narzędzia kiełznania kapitalizmu w jego najdzikszych formach, stabilizowania życia społecznego, bombardowanego nieustannie przez spekulantów i lichwiarzy. Na terenie Polski uważa się jednak, że jest to instytucja najeźdźcza, naruszająca swojski rynek wyzysku, cwaniactwa oraz likwidacji zieleni miejskiej”.
Dojrzeć znaczy złapać historię za dźwignię i kierować jej losem. Od dziecka i starca wymaga się zwykle, by trzymali się chodzika i nie angażowali nadmiernie w sprawy świata. W tej samej, egoistycznej logice nawołuje się do likwidacji ZUS-u i zniesienia obowiązku składkowego, do zdjęcia uprzęży danin z ogiera małej przedsiębiorczości. Realizacja tego postulatu oznaczałaby katastrofę dla każdego, kto – jak starzejący się autor słów – liczy na przynajmniej cząstkową ulgę od obowiązków życia codziennego.
O ile przyszłość wielu gatunków roślin i zwierząt jest zagrożona, ba, nawet polskie społeczeństwo będzie kurczyć się, jak zasoby wody pitnej, to przyszłość ZUS i emerytury jest pewna. ZUS to bastion cywilizacji. Jeszcze w 2013 roku pięć milionów osób pobierało emeryturę z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Na koniec 2023 roku jest to już sześć i pół miliona. Wraz ze wzrostem odsetka emerytów w społeczeństwie będzie rosło polityczne znaczenie tej grupy. Żadna partia, która chciałaby tworzyć rząd, nie będzie mogła sobie pozwolić na szkodzenie seniorom. Więcej: w dobrym guście będzie zwiększanie emerytur. Jeszcze więcej: partie o młodzieżowych, anty-ZUSowych poglądach (takich jak Konfederacja) będą opierały się na kurczącej się i słabnącej politycznie bazie osób juniorów. Polityka przyszłości to polityka emerytalna.
Uważne oko dostrzeże w tej konstrukcji wadę strukturalną. Jeśli coraz więcej osób pobiera emeryturę, a coraz mniej osób wpłaca do systemu środki na emerytury, to może dojść do szkodliwych niedoborów. Ocenia się, że w połowie wieku emerytura będzie wynosić co najwyżej jedną piątą płacy. Nie brzmi to jak zapowiedź dobrej zabawy, a w połączeniu z przepowiedniami dotyczącymi zmian w innych zmiennych środowiskowych, brzmi raczej jak zaproszenie do dobrowolnego oddania się na wysypisko śmieci. Wektor dobrostanu odwraca się, by jak strzała Heraklesa – trafić nadawcę w plecy po okrążeniu kuli ziemskiej. Tyle dobrego, że nie zabraknie pracy dla pracowników i pracownic ZUS, zajmujących się interesującymi aspektami pomocy społecznej.
Inna rzecz, że wcale nie musi tak być, bo nie znamy dnia ani godziny, gdy zmieni się ustawodawstwo emerytalne, skład etniczny społeczeństwa polskiego albo regulacje dotyczące dobrowolnej śmierci. Wszystko, co dobre, jest przed nami – wystarczy rozsunąć firanki i wyjrzeć przez okno. Widać tam pieczone kormorany i czerwone słońce, które zachodzi nad korytem wyschniętej rzeki.
Czytamy w świętych księgach, że cywilizacja nie rozpoczęła się wraz z wynalazkiem dzidy i maczugi, ale opatrunku i sztucznego zęba. Świadectwem rozwoju ludzkości jest sztuka opieki nad chorymi i potrzebującymi, a nie sposoby ich skutecznego likwidowania. Zgodnie z tą pobożną interpretacją, powołanie Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w trosce o skuteczną wypłatę rent i emerytur dla słabych i schorowanych stanowi dla ziem polskich wielki krok na drodze postępu humanitarnego. Postęp taki, jak każdy inny, wymaga rozsądnego stosowania siły – w tym wypadku fiskalnej przemocy wobec opornych płatników składek. Ktoś inny powie, że cywilizacja ludzka wcale jeszcze się nie rozpoczęła i również będzie miał rację. Żyjąc tracimy życie i żaden ZUS nam go nie przywróci.
Moim zdaniem, cywilizacja to kawa i pizza z widokiem na instytucję publiczną. Wszystko, co dobre, jest w zasięgu ręki, można się spokojnie starzeć. Czy jesienią wspomoże nas Zakład Ubezpieczeń Społecznych?
Zależy.
Piotr Puldzian Płucienniczak – artysta, wydawca, socjolog. Prowadzi wydawnictwo Dar Dobryszyc i zajęcia na Wydziale Badań Artystycznych. Od ośmiu lat na etacie.