Nie chodzi o doskonałość
Jak myśleć o budynkach? O filozofii architektury, pięknie i komforcie, z Jacobem Voorthuisem z Uniwersytetu Technicznego w Eindhoven rozmawia Michał Łukasik
Uczysz młodych ludzi filozofii architektury. Zacznijmy więc od na pozór prostego pytania, co to jest w sumie filozofia architektury i jak o tym myśleć?
Filozofia nie jest dyscypliną, która może funkcjonować samodzielnie. Zawsze musi myśleć o czymś. Filozofia musi mieć związek z tym w jaki sposób komunikujemy się z otoczeniem oraz jak je odczuwamy czy analizujemy.
I to jest most do architektury?
Filozofia architektury jest ściśle związana z teorią architektury. Kiedy architekt projektuje – myśli, zajmuje się pewnym teoretycznym aspektem swojej dyscypliny. Gdybym powiedział: myślę, że powinniśmy zaprojektować ten budynek w sposób uczestniczący i współtwórczy, wtedy miałbym podstawę teoretyczną dla swojego projektu. Teoria architektury dotyczy tego, jak odpowiadamy na pewne pytania, które możemy sobie zadać. Jak powinniśmy to zbudować? Dlaczego powinniśmy to zbudować w ten sposób? Czy ten projekt pasuje do kontekstu? W tym sensie teoria jest bardzo praktycznym aspektem architektury. Daje odpowiedzi na pytania, które zdefiniują sposób budowania wynikający na przykład z naszych zasobów.
A jakie jest miejsce filozofii?
Filozofia, jak rozumiem jej rolę, a Ludwig Wittgenstein, a także wielu amerykańskich pragmatyków miało podobne podejście, jest działalnością kwestionującą. Co możemy powiedzieć i na jakiej podstawie możemy to powiedzieć? Główne zagadnienia dla architektury, to trzy sposoby, na jakie można ją rozważać: estetyczny, etyczny czy metafizyczny. Moim zdaniem nie można uniknąć zajmowania się wszystkimi trzema. Etycy zapytają, czy jest dobrze, czy źle budować. Esteci, a moje główne zainteresowania leżą w estetyce, postawią pytanie, czy to, co myślimy, jest spójne? A jeśli nie jest, to co powinno się zmienić? Czy powinniśmy myśleć inaczej, zmienić nasz projekt? Powiedziałbym nawet, że cała filozofia musi w pewnym sensie zajmować się estetyką, ponieważ estetyka to sposób, w jaki oceniamy wszelkiego rodzaju stwierdzenia. Przyglądamy się im i sprawdzamy, czy są spójne. Tak więc estetyka jest bardzo ważna. Pomaga nam decydować, jak powinniśmy oceniać rzeczy.
Czy jednak estetyka w architekturze nie jest zwykle odkładana na bok jako coś, co dotyczy tylko wyglądu, właściwości powierzchownej?
Estetyka w architekturze jest czymś więcej. Jeśli ludzie tego chcą, to oczywiście zajmuje się ona wyglądem, koncentruje na fasadzie. Ale gdy myśli się o tym uważnie i rozważa, czy projekt jest odpowiedni, czy pasuje do otoczenia, czy dobrze odpowiada na potrzeby, wtedy musimy w formułowanie odpowiedzi angażować także logikę, etykę i wszystkie inne narzędzia, jakie są dostępne dzięki filozofii.
I tym powinien się zajmować architekt?
Dobry architekt to taki, który podejmuje decyzje oparte na dobrych przesłankach, będących w zgodzie z tym, co wiemy o świecie. Zadaje sobie pytanie: czy coś jest prawdziwe, czy fałszywe, czy dokładnie odzwierciedla rzeczywistość? Jeśli chodzi o estetykę, a powtórzę – moim zdaniem dotyczy ona wszystkiego, piękny budynek to taki, który osiągnął swój cel poprzez rozważenie wszystkiego, co jest istotne dla tego projektu i dla wszystkich, którzy są z nim związani – projektantów, inwestorów, użytkowników i administratorów, ale także osoby postronne i patrzące z daleka, dla krajobrazu i szeroko rozumianego otoczenia. Jeśli nie jest w pełni zgodny ze wszystkim, co uważamy za prawdziwe i dobre, to gdzieś w tym budynku jest brzydota.
Czy głęboko piękny budynek uszczęśliwiłby wszystkich?
Gdyby sytuacje, w których wszyscy mieliby takie samo zdanie byłyby możliwe, zadowolenie wszystkich przychodziłoby dość łatwo. Myślę, że rozważanie, czy budynek jest doskonały, to zła droga.
Nie chodzi o doskonałość. Chodzi o to, czy rzeczy dobrze pasują do ogólnej idei, do kierunku, w którym chcemy zmierzać. Bo tu trzeba podkreślić, że nie można radzić sobie ze światem rzeczywistym w statyczny sposób. Ciągle przecież znajdujemy nowe rozwiązania, napotykamy na nowe problemy.
Pragnienie stworzenia idealnego budynku, nie wydaje mi się szczególnie interesujące. Nawet nie wiedziałbym, jak taki budynek miałby wyglądać, ponieważ to, co wiemy dzisiaj, nie jest tym, czego będziemy potrzebować jutro. Natomiast widzę, że kiedy ludzie zaczynają doceniać jakiś budynek, zrobią wszystko, co w ich mocy, aby go zachować i pielęgnować z miłością jako ważny element ich tożsamości.
A co robić z budynkiem, którego ludzie nie chcą używać, bo jest dla nich np. nieprzyjemny? Czy takie obiekty powinny być przeprojektowywane? Czy po prostu zbudowane od nowa?
Dla takich właśnie pytań lubię uczyć filozofii na wydziale architektury! Pomimo że nie jestem architektem, nigdy nie miałem ambicji, aby nim być. Jestem filozofem i lubię myśleć o pięknych przedmiotach oraz o tym, dlaczego ludzie je lubią. Budynki nie są lubiane z różnych powodów. Często są to powody historyczne. Budynek reprezentuje coś, czego nie lubimy. Może to być np. część naszej historii, która była opresyjna. W takim przypadku możemy zadać kolejne pytanie: czy powinniśmy zachować budynek jako przestrogę? Taki budynek może okazać się silnie działającym przykładem, może edukować ludzi, może mówić o sprawach bolesnych po to, by nigdy się już nie powtórzyły w naszej historii. Wtedy staje się on nie tylko symbolem tego co złe, ale także symbolem nadziei, że zło nie powróci.
A jak to jest, gdy brak uznania wynika po prostu z walorów estetycznych? W Polsce postmodernizm nie jest ani lubiany, ani ceniony i w ostatnim czasie zaczęto wyburzać obiekty z lat 90. W dyskusjach zachodnioeuropejskich brutalizm ma podobne problemy.
Kiedy zacząłem interesować się estetyką, to właśnie brutalistyczne budynki najbardziej mnie drażniły. Nienawidziłem ich. Myślałem, że są okropne, brzydkie, odczłowieczające i po prostu złe. A potem, kiedy już poznawałem ten kierunek w rozwoju architektury, zmieniłem zdanie. Mam więc wiedzę, której większość ludzi nie posiada, lub nawet nie chce posiadać. Ludzie mają lepsze rzeczy do roboty niż uczenie się o brutalizmie, prawda?
Co w takim razie powinniśmy robić z brzydkimi budynkami lub takimi, które nam się nie podobają?
No cóż, możemy o tym zawsze porozmawiać! Na wydziale architektury dyskusja skupiona na argumentach jest możliwa. Natomiast w debacie publicznej często brakuje miejsca na rzeczową rozmowę i argumentację, ponieważ dziś wszystko jest tak spolaryzowane, że możemy tylko krzyczeć na siebie. Czasem jednak, przy dobrej komunikacji, możliwe jest wydobycie piękna.
Czy piękny budynek można nazwać komfortowym? Co według ciebie oznacza komfort?
Komfort to zabawne słowo. W latach 60. XX wieku, marzenie o komforcie polegało na tym, aby mieć wszystko w zasięgu ręki, natychmiast dostępne. Wszystko ma być bardzo wygodne. Budynek jest komfortowy, gdy wszystko jest w zasięgu ręki. Możesz zmienić temperaturę jednym kliknięciem, możesz dostać jedzenie, zamawiając coś u robota. Nasze człowieczeństwo zostaje zredukowane do możliwości zamawiania komfortu z zestawu przycisków. Później odkryliśmy, że może to i jest komfortowe, ale nie jest bardzo zdrowe. Jako ludzie musimy się ruszać, by być w dobrej formie, dbać o zdrowie. Tak więc komfort, jest problematycznym pojęciem, ponieważ nie można go ani uogólnić, ani nie można go doprowadzić do skrajności.
Jak w takim razie według ciebie powinno się uwzględniać komfort w projektowaniu?
Komfort, w którym wszystko ma być na wyciągnięcie ręki, w którym nigdy nie musisz niczego pragnąć, bo wszystkie pragnienia są natychmiast spełniane, to bardzo prymitywna wizja. Jeśli projektujesz dla człowieka pełnego, komfort jest tylko jednym z aspektów, które należałoby wziąć pod uwagę, ponieważ rozumiemy, że aby być całkowicie sobą, człowiek musi być również aktywny jako jednostka i jako część wspólnoty. A wtedy komfort jest naprawdę tylko jednym z wielu aspektów, które mamy do wyboru. Może na przykład być komfortem utrzymywanie stałej temperatury w budynkach na poziomie 21° Celsjusza, ale tak naprawdę lepiej dla nas jest, gdy wnętrza mają szerszy zakres temperatur.
Poza tym musimy się trochę wysilić, aby zdobyć nasz komfort. Dawać go bez wysiłku, bez ceny, to zazwyczaj bardzo zły pomysł. Komfort powinien więc być tylko jednym z wielu czynników, które składają się na estetykę budowania budynku kompletnego, odpowiadającego na wszystkie nasze potrzeby, a nie tylko na jakiś ich zestaw.
A tak konkretnie dla ciebie co byłoby ważne?
Ładne, wygodne schody. Chodzę po schodach, nie korzystam z windy – w ten sposób ćwiczę i dbam o formę. Powinny być dobrze zaprojektowane, by nie zrujnować moich kolan i na tyle interesujące, żeby mnie nie nudziły. Komfort zawsze działa w większym spójnym zestawie kryteriów. Dopiero gdy działają, wspólnie mogę ocenić doskonałość projektu.
Jacob Voorthuis – wykłada filozofię środowiska zbudowanego na Uniwersytecie Technicznym w Eindhoven. Ukończył historię sztuki na Uniwersytecie w Lejdzie w 1988 r., specjalizując się w teorii sztuki i estetyce. W 1996 obronił doktorat na temat roli architektury w społeczeństwie w kontekście filozofii. Zajmuje się analizą relacji między praktyką przestrzenną, a projektowaniem. Koncentruje się w szczególności na przestrzeni społeczno-fizycznej i relacji między ludźmi a ich otoczeniem.