menu

Taka piękna katastrofa

Hanami na fosie Chidorigafuchi w Tokio, 2018, fot. Raita Futo, CC BY 2.0

Majowemu wydaniu NN6T mogłyby towarzyszyć dwa wydarzenia ze świata przyrody: pachnące nie tylko na Saskiej Kępie „szalone zielone bzy” oraz kwitnące w przededniu matur kasztany. Tymczasem w wielu miejscach w Polsce i bzy, i kasztany, a nawet kojarzony z majem rzepak, kwitły już w kwietniu! Między innymi z tego powodu miesiąc ten przeszedł do historii jako wyjątkowo instagramowy – wygłodniali wiosny zachwycaliśmy się kwitnącymi drzewami, a przede wszystkim różowiącymi się wiśniami, wrzucając do sieci zdjęcia podpisane hasztagiem sakura. Słowo to oznacza kwitnące wiśnie i pochodzi oczywiście z Japonii, której te drzewa są symbolem.

Hanami na fosie Chidorigafuchi w Tokio, 2018, fot. Raita Futo, CC BY 2.0

Okazuje się, że sakury są również precyzyjnym papierkiem lakmusowym zmian klimatu. Informacje o ich kwitnieniu zbierane są w Kioto od IX wieku (!), a od 1953 roku skrzętnie notuje je Japońska Agencja Meteorologiczna. Dzięki temu wiemy, że w latach 1961–1990 wiśnie w stolicy Japonii zakwitły 29 marca, a w roku 2023 roku już 14 marca, czyli aż 10 dni wcześniej, niż się spodziewano. Wszystko oczywiście przez ciepły luty i marzec. Wprawdzie w tym roku przez chłodniejszą passę pogodową kwitnienie jakby „wróciło do normy” i zanotowano je dopiero 29 marca, jednak i tak nie napawa to optymizmem, bo tendencja jest jednoznaczna – sakury kwitną coraz wcześniej, szczególnie w miastach. Jak tłumaczy klimatolog Daisuke Sasano, wynika to z globalnego ocieplenia połączonego z urbanizacją – np. Tokio ociepliło się przez ostatnie 100 lat o 3°C. Miejskie wyspy ciepła przynoszą piękne kwitnienie, ale jednocześnie wprowadzają chaos w funkcjonowanie świata istot żywych.

Takie przesunięcie fenologiczne to dla roślin bardzo duże ryzyko. W razie wiosennych przymrozków ucierpią nie tylko rośliny ozdobne, ale i uprawne. Jak tłumaczy prof. Marcin Zych, dyrektor Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu Warszawskiego, może to też wpływać na krótszy okres kwitnienia, „rozminięcie” się kwiatów i ich zapylaczy, a w końcu spowodować, że będzie mniej pokarmu dla żywiących się owadami ptaków. Ogród botaniczny również musi podążać za tą zmianą i dla spragnionych kwitnących magnolii otwiera się coraz wcześniej – historycznie był to 1 maja, obecnie już w okolicach pierwszego dnia wiosny, czyli 21 marca.

Główny bohater filmu Perfect Days Wima Wendersa wraz z siostrzenicą szykuje się do zrobienia zdjęcia drzewu, fot. materiały prasowe Gutek Film

Zwyczaj podziwiania kwitnących kwiatów to wielowiekowa japońska tradycja zwana hanami. Mimo swojego subtelnego wymiaru da się go przełożyć na twarde prawidła ekonomiczne. Według badań prowadzonych na Uniwersytecie Kansai odbywające się od końca marca do początku maja hanami w samym tylko 2024 roku przyniesie 7,7 miliarda dolarów wpływów do budżetu. To zarówno wydatki turystów, jak i mieszkańców, którzy dookoła kwitnienia organizują spotkania, pikniki i festiwale. Wcześniejsze rozwijanie się słynnych różowobiałych pąków czy ich potencjalnie krótszy czas kwitnienia mogą mieć więc wymierny wpływ na turystykę przyrodniczą, a więc na ekonomię miast.

Ogród botaniczny UW, 2024, fot. Agnieszka Kowalska

W radości z szybszego nadejścia ciepłych temperatur jest jednak łyżka dziegciu, której nie warto ignorować. Doniesienia z Kraju Kwitnącej Wiśni, jak i zupełnie lokalne obserwacje zmian przyrodniczych, mogą nam pomóc uzmysłowić sobie chwilowość i delikatność wpisaną w nasze kulturowe rytuały związane – jak w tym przypadku – z podziwianiem natury. Tym bardziej cenne staje się więc uważne obserwowanie kondycji najbliższego otoczenia, by lepiej zrozumieć nasze powiązanie ze światem pozaludzkich społeczności i ich dobrostanem. Inspirację możemy czerpać od milczącego Hirayamy, bohatera najnowszego filmu Wima Wendersa Perfect Days. Codziennie w czasie przerwy na lunch siada on w tokijskim parku i spędza czas w pobliżu swojego ulubionego drzewa. Robi mu też pamiątkowe zdjęcia analogowym olympusem. Historia tokijskiego dozorcy toalet publicznych ma nam wyjaśnić, czym jest japońskie komorebi. Ko oznacza drzewo lub drzewa, more coś, co świeci lub przenika, bi słońce lub światło słoneczne. Komorebi to więc ulotna chwila obserwacji „światła słonecznego przenikającego przez drzewa”, czy szerzej – zatrzymanie się w chwili obserwacji przyrody. Bycie tu i teraz, w momencie, ale i metafora przemijania.

Ten serwis korzysta z cookies Polityka prywatności