menu

Antyfaszyzm w argumentach

Powstała publikacja-poradnik pomyślana jako wsparcie dla wszystkich, którzy w najbliższym otoczeniu – zawodowym, społecznym, rodzinnym czy instytucjonalnym – widzą problem powracania skrajnie nacjonalistycznych ideologii.

Przygotowywana przez Biuro Usług Postartystycznych publikacja Jak rozmawiać o antyfaszymie przy wspólnym stole? to popularyzatorski, antyfaszystowski FAQ, oferujący pigułkę wiedzy na temat współczesnych przemocowych, wykluczających i alt-prawicowych praktyk i dyskursów. Książka ma na celu przekazanie czytelniczkom szeregu praktycznych narzędzi (edukacyjnych, dyskursywnych, prawnych, twórczych) pozwalających reagować na przejawy tego rodzaju postaw, wypowiedzi i zachowań w najbliższym otoczeniu – zawodowym, społecznym, rodzinnym czy instytucjonalnym.

Publikacja będzie miała swoją premierę pod koniec 2022 roku. Poniżej prezentujemy wstęp do książki oraz dwa teksty, krytycznie opisujące idee fundamentalne dla współczesnego dyskursu alt-prawicy: marksizm kulturowy oraz cancel culture.

 

Jak rozmawiać o antyfaszyzmie przy wspólnym stole?

Inicjatywy antyfaszystowskie? Przecież to dzieli ludzi, niczego nie wnosi. Antyfaszyzm? Kolejny „izm”. Faszyzm to było dawno. Dawno i nieprawda? Faszyzm to inwektywa. Wszyscy przerzucają się tym w każdą stronę! Faszyści i antyfaszyści to tacy sami ekstremiści. Przecież były dwa totalitaryzmy! Marsz Niepodległości? Przesada. Przecież tam były rodziny z dziećmi. To którzy w końcu walczą z faszyzmem – Ukraińcy czy Rosjanie? A tam faszyści… to byli Niemcy. Zresztą to jakaś prehistoria. Robicie grupę rekonstrukcyjną? A czy antyfaszyzm bez faszyzmu nie jest tym samym, co antykomunizm bez komunizmu – poręczną pałką na przeciwników?

Dlaczego chcemy reaktywować etos antyfaszystowski i czemu on służy? Antyfaszyzm proponuje pewien ład moralny. Zamiast zasady, że każdy ma znać swoje miejsce, proponuje zasadę: jest miejsce dla każdego. My tego nie wymyśliliśmy. Siedemdziesiąt cztery lata temu napisano:

Każdy człowiek ma prawo do Życia, wolności i bezpieczeństwa swej osoby.

Nie wolno nikogo czynić niewolnikiem ani nakładać na nikogo służebności.

Każdy człowiek ma prawo do uznawania wszędzie jego osobowości prawnej.

Wszyscy są równi wobec prawa i mają prawo, bez jakiejkolwiek różnicy, do jednakowej ochrony prawnej. 

Wszyscy mają prawo do jednakowej ochrony przed jakąkolwiek dyskryminacją i przed jakimkolwiek narażeniem na taką dyskryminację.

Każdy człowiek ma prawo ubiegać się o azyl i korzystać z niego w innym kraju w razie prześladowania.

Mężczyźni i kobiety bez względu na jakiekolwiek różnice rasy, narodowości lub wyznania mają prawo po osiągnięciu pełnoletności do zawarcia małżeństwa i założenia rodziny. Mają oni równe prawa w odniesieniu do zawierania małżeństwa, podczas jego trwania i po jego ustaniu.

Każdy człowiek ma prawo do stopy życiowej zapewniającej zdrowie i dobrobyt jego i jego rodziny, włączając w to wyżywienie, odzież, mieszkanie, opiekę lekarską i konieczne świadczenia socjalne, oraz prawo do ubezpieczenia na wypadek bezrobocia, choroby, niezdolności do pracy, wdowieństwa, starości lub utraty środków do życia w inny sposób od niego niezależny.

Celem nauczania jest pełny rozwój osobowości ludzkiej i ugruntowanie poszanowania praw człowieka i podstawowych wolności. Krzewi ono zrozumienie, tolerancję i przyjaźń między wszystkimi narodami, grupami rasowymi lub religijnymi.

Każdy człowiek ma prawo do swobodnego uczestniczenia w życiu kulturalnym społeczeństwa, do korzystania ze sztuki, do uczestniczenia w postępie nauki i korzystania z jego dobrodziejstw.

Każdy człowiek ma prawo równego dostępu do służby publicznej w swym kraju.

Każdy człowiek ma prawo do tworzenia związków zawodowych i do przystępowania do związków zawodowych dla ochrony swych interesów.

Każdy człowiek posiada wszystkie prawa i wolności zawarte w niniejszej Deklaracji bez względu na jakiekolwiek różnice rasy, koloru, płci, języka, wyznania, poglądów politycznych i innych, narodowości, pochodzenia społecznego, majątku, urodzenia lub jakiegokolwiek innego stanu.

Powyższe postulaty pochodzą z uchwalonej w 1948 roku Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka Narodów Zjednoczonych. Deklaracja jest najważniejszym manifestem antyfaszyzmu i zarazem najważniejszym dokumentem całej ludzkości. Każde ze zdań jest wprost negacją faszystowskiej wizji świata. Nie przez przypadek. Deklaracja była dziełem koalicji antyfaszystowskiej, bezpośrednią reakcją na faszyzm i jego prekursorów: rasizm, nietolerancję, dyskryminację kobiet, naznaczanie, prześladowanie, skrajny wyzysk i upodlenie jednostek i grup. Oczywiście owe prawa nie są wypisane na nieboskłonie, a ich skuteczność i rozwój zależą od powszechnego dla nich uznania i determinacji we wprowadzaniu ich w życie.

Niepokoją nas podejmowane na całym kontynencie, lecz szczególnie w naszym regionie, próby rehabilitacji i relatywizacji faszyzmu, faszystowskiej symboliki, faszystowskich haseł oraz postępująca ekspansja faszystowskiej wyobraźni i faszystowskich teorii spiskowych. Wszystkie one wymierzone są w zasadę, wedle której podmiotem praw jest każdy członek ludzkiej społeczności. Nie dajmy sobie wmówić, że ta zasada to lewacki ekstremizm.

Michał Kozłowski

Za wolność waszą i naszą, projekt: Jakub Pionty Jezierski, 2014

 

Marksizm kulturowy 

Wśród adeptów teorii marksizmu kulturowego krąży następujący fałszywy cytat z Maxa Horkheimera, jednego z przedstawicieli Szkoły Frankfurckiej – nurtu rewizjonistycznego marksizmu, który powstał w Niemczech w latach 20. XX wieku, odrzucając radziecki autorytaryzm. Horkheimer i liczni jego współpracownicy zostali wygnani z Niemiec przez nazistów i w czasie drugiej wojny światowej szukali schronienia w Stanach Zjednoczonych.

Nie zrobimy rewolucji karabinami, będzie ona narastać stopniowo, rok po roku, z pokolenia na pokolenie. Na drodze do powszechnej równości, krok po kroku zinfiltrujemy ich instytucje edukacyjne i polityczne, przekształcając je powoli w marksistowskie agendy. 

Chociaż prawicowi intelektualiści nie przywołują dziś tego cytatu, to kolportują jego istotę: marksistowscy uchodźcy mieli zakazić amerykańskie uniwersytety i media ideami kontrkultury, mając przy tym jasno określony cel: zniszczenie zachodniej cywilizacji. Zasiane wtedy ziarno przyniosło takie kataklizmy jak polityczna poprawność, feminizm i rewolucja seksualna. Nie jest przypadkiem, że wielu frankfurtczyków było Żydami. Teza o marksizmie kulturowym miała bowiem swój pierwowzór: sfałszowany w 1897 roku przez rosyjskie służby specjalne dokument zatytułowany Protokoły Mędrców Syjonu, wykradziony plan żydowskiego panowania nad światem. Oto próbka tego tekstu:

Wyrazy: wolność, równość, braterstwo, głoszone przez agentów ślepych, ściągały do szeregów naszych z całego świata legjony, które z zapałem niosły sztandary nasze. A tymczasem wyrazy te były to czerwie, toczące pomyślność gojów, niszczące wszędzie pokój, spokojność, solidarność, burzące wszelkie podstawy ich państw. […]

Aby zniszczyć wszelkie siły zbiorowe, oprócz naszej, unieszkodliwimy pierwszy stopień zbiorowości, czyli uniwersytety, przekształciwszy je w kierunku nowym. […] Wykreślimy z pamięci ludzi wszystkie fakty z wieków minionych, niepożądane dla nas, pozostawiając tylko te, które uwydatniają wszelkie omyłki rządów gojów .

Protokoły stały się obowiązkową lekturą szkolną w III Rzeszy. Naziści stworzyli także koncepcję „bolszewizmu kulturowego” (Kulturbolschewismus), który miał być akuszerem zdegenerowanych sztuki i nauki, których celem miało być podważenie wartości zachodniej cywilizacji. Tak jak marksizm kulturowy nie musi mieć nic wspólnego z realnie istniejącym marksizmem, bolszewizm kulturowy nie miał nic wspólnego z bolszewizmem – na liście produktów kulturowego bolszewizmu znalazły się Bauhaus w architekturze, ekspresjonizm w malarstwie, a także teoria względności wraz z autorem, Albertem Einsteinem.

„Marksizm kulturowy” działa według tego schematu: importuje istniejący termin i przypisuje mu fantastyczne i destrukcyjne cechy. Termin „marksizm kulturowy” odnajdujemy czasem w literaturze naukowej – odnosi się wtedy do grupy autentycznych marksistów, którzy z różnych perspektyw usiłowali badać kulturowe komponenty podziału klasowego, a także kulturowe aspekty kapitalizmu. Należą do nich Antonio Gramsci, Szkoła Frankfurcka, a także brytyjscy marksiści Stuart Hall, Richard Hoggart czy Francuz Louis Althusser. Czy są oni guru współczesnych uniwersytetów? Bynajmniej. Czy są czytani i cytowani? Owszem. Ich wkład w nauki społeczne zwykle oceniany jest wysoko przez środowiska naukowe, także te niezwiązane z marksizmem ani szerzej z lewicą. Czy kiedykolwiek mieli oni plan zniszczenia zachodniej cywilizacji, działali w skoordynowany i niejawny sposób na rzecz jego urzeczywistnienia? Nie ma na to nawet śladu dowodu. Lecz czy ktoś, kto pragnie zniszczenia cywilizacji, przyznałby się do tego? Bo też nie chodzi tu o jakichkolwiek realnych marksistów, lecz o poręczny, znany termin, brzmiący naukowo i wywołujący szereg negatywnych skojarzeń. Pałka neomarksizmu trafia głównie w tych, którzy z marksizmem nie mają nic wspólnego.

Kiedy powstawała na początku lat 90. XX wieku, teoria marksizmu kulturowego była marginalnym głosem skrajnej prawicy. Dzisiaj z powodzeniem funkcjonuje w głównym nurcie, a w niektórych wypadkach staje się częścią państwowej ideologii. Minister edukacji i nauki oświadczył niedawno, że „największym problemem dzisiejszej Europy jest totalitaryzm ideologii neomarksistowskich”, przed totalitarnym neomarksizmem często ostrzegają też biskupi.

Michał Kozłowski

Jakub de Barbaro, Dzieci też, plakat, 2021

 

Poprawność polityczna (cancel culture, wokizm)

„Nie ma prostej historii poprawności politycznej, jest tylko historia kampanii skierowanych przeciw czemuś, co nazywa się »poprawnością polityczną«” – zauważa medioznawczymi Moira Weige.

Podobnie ma się sprawa z cancel culture i wokizmem. Wszystkie te nazwy są używane przede wszystkim przez przeciwników zjawisk, do których mają one odsyłać. Nikt nie mówi, że da rolę czarnej aktorce w imię poprawności politycznej. To ludzie, którym nie podobają się czarne osoby w pewnych kontekstach, na przykład, gdy grają elfy, interpretują taką obsadę jako przejaw poprawności politycznej.

Inną cechą tych nazw jest to, że używa się ich do opisywania (czytaj: krytykowania) bardzo różnych zjawisk. Za przejaw poprawności politycznej mogą zostać uznane: różnorodna obsada filmu lub serialu; klękanie przed meczem piłkarskim w geście protestu przeciw rasizmowi; wprowadzenie parytetów wyborczych dla kobiet; zwrócenie uwagi, że pewne zwroty są obraźliwe dla przedstawicieli danej mniejszości i wiele innych zjawisk.

Oskarżenia o próbę „anulowania” także pojawiają się w przeróżnych kontekstach. Czasem wtedy, gdy znana osoba zostaje zwolniona lub postawiona w stan oskarżenia za swoje czyny, na przykład mobbing lub molestowanie, a czasem wtedy, gdy ktoś jest krytykowany w mediach społecznościowych z powodu swoich poglądów. Kiedy Partia Demokratyczna próbowała wyciągnąć konsekwencje wobec Donalda Trumpa za wykorzystywanie przez niego urzędu prezydenta do prywatnych celów i utrudnianie śledztwa, jego obrońcy twierdzili, że to przejaw cancel culture. W rzeczywistości jest to procedura o długiej tradycji, wcześniej zastosowano ją wobec trzech innych prezydentów – ostatnio Billa Clintona.

Umberto Eco, włoski pisarz i semiotyk, stwierdził kiedyś, że jeśli w różnych miejscach kraju dojdzie do trzech przestępstw, nikt nie zwróci na to uwagi. Ale kiedy jakaś gazeta umieści informacje o nich obok siebie na pierwszej stronie, powstanie wrażenie, że ów kraj zmaga się z epidemią przestępczości.

Pojęcia takie jak poprawność polityczna pełnią podobną funkcję. Zbierają pod jedną etykietką bardzo różne, często niezwiązane ze sobą zdarzenia, by sprawić wrażenie, że dokonuje się gwałtowny przewrót kulturowy, który prowadzi do cenzury i wyklucza z debaty ludzi o innych poglądach niż skrajnie lewicowe.

Różnica polega na tym, że w przeciwieństwie do przestępstw, duża część zjawisk określanych za pomocą tych nazw nie jest nawet negatywna. Przykładowo, to dobrze, że kultura popularna zaczyna lepiej odzwierciedlać różnorodność osób zamieszkujących nasz świat. Te zjawiska nie są też całkowicie nowe. Na przykład projektowanie tworów kultury tak, by pasowały do bieżącego kontekstu społecznego i politycznego, ma długą tradycję. Za jedno z najstarszych przedstawień postaci Chrystusa uważa się jego wizerunek na sarkofagu Juniusa Bassusa. Młody Jezus jest ukazany w otoczeniu Pawła i Piotra, którzy zostali wystylizowani na filozofów greckich, pod jego stopami znajdują się zaś chmury podtrzymywane przez Coelusa, rzymskiego boga. Słynne filmy animowane Disneya, jak Bambi czy Dzwonnik z Notre Dame, dość swobodnie poczynały sobie z książkowymi oryginałami, na których były oparte. Natomiast twórcy amerykańskich komiksów potrafili brać postacie z mitologii nordyckiej, jak Thor, i osadzać je w kontekście współczesnych Stanów Zjednoczonych.

Przeciwnicy wszystkich tych zjawisk są też zastanawiająco niekonsekwentni. Na przykład członkowie amerykańskiej Partii Republikańskiej narzekają na to, że cancel culture dławi wolność słowa. Jednak w 2021 roku w kilku stanach, w których sprawowali władzę, sami zaczęli cenzurować tak zwaną krytyczną teorię ras – pogląd wedle którego rasizm nie jest tylko kwestią złych jednostek, lecz systemowym problemem Stanów Zjednoczonych. Wszelkie treści, które kojarzyły się republikanom z tą teorią, zostały wykasowane z programów nauczania.

Dlatego zawsze, gdy pada oskarżenie o poprawność polityczną, cancel culture czy wokizm, warto pytać o szerszy kontekst. Jak ma się dana sytuacja do podobnych przypadków? Czy rzeczywiście jest taka wyjątkowa? Na ile przypomina inne sytuacje opisywane za pomocą tej samej nazwy? Pomaga to nabrać dystansu i rozbroić argumenty o niebezpiecznym przewrocie kulturowym.

Tomasz S. Markiewka

Małgorzata Mycek, Dzieci i ryby głosu nie mają, 2022

Tomasz S. Markiewka – Filozof, absolwent Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, tłumacz, publicysta. Autor książek Język neoliberalizmu. Filozofia, polityka i media (2017), Gniew (2020) i Zmienić świat raz jeszcze. Jak wygrać walkę o klimat (2021). Przełożył na polski między innymi Społeczeństwo, w którym zwycięzca bierze wszystko (2017) Roberta H. Franka i Philipa J. Cooka.

Michał Kozłowski – Filozof, pracuje na Wydziale Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Jest autorem m.in. książki Znaki równości. O społecznym konstruowaniu stosunków egalitarnych, a także członkiem redakcji „Le Monde Diplomatique Edycja Polska”.

Biuro Usług Postartystycznych – jednostka funkcjonująca w ramach struktury Fundacji Nowej Kultury Bęc Zmiana, której celem jest wspieranie działaniami artystycznymi ruchów społecznych i politycznych oraz wzmacnianie różnych form aktywizmu.

Projekt „Jak rozmawiać o antyfaszyzmie przy wspólnym stole” jest realizowany z dotacji programu Aktywni Obywatele – Fundusz Krajowy finansowanego przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię w ramach Funduszy EOG.

Ten serwis korzysta z cookies Polityka prywatności