menu

Karnawał po końcu świata

Rozmowa z Wojtkiem Kucharczykiem
Wojciech Kucharczyk & Aija Midnighttrip, dla RSS B0YS, 2022

O sztuce tworzonej we współpracy z maszynami, trenowaniu umysłu i odkrywaniu tego co jest na granicy świata widocznego i niewidocznego, z artystą Wojciechem Kucharczykiem rozmawia Bogna Świątkowska

 

Powiedziałeś mi, że ostatnio dużo rozmawiasz z botami, a o czym?

O wszystkim. Boty wszelkiego rodzaju na tym etapie rozwoju są niczym małe dzieci i trzeba im wszystko wytłumaczyć. Edukację uważam za najważniejszą rzecz w każdej cywilizacji. Boty uczą się inaczej niż dzieci. Bardzo szybko, nie chcę powiedzieć, że szybciej niż ludzie, bo to jest zupełnie inny proces. W edukacji lubię ten etap, gdy ktoś, kto teoretycznie wie więcej, uczy się od tych, którzy niby wiedzą mniej. I dopiero wtedy, gdy dochodzi do takiej pełnej wymiany, proces edukacji ma sens. Czyli trzeba słuchać siebie nawzajem, obserwować, co ta dyskusja przynosi, jakie daje efekty. Ja więc te różne sztuczne inteligencje uczę i przekazuję im moją wiedzę, ale też odrabiam lekcje i bardzo uważnie przyglądam się efektom, które ta relacja przynosi.

Teheran, Wojciech Kucharczyk & Aija Midnighttrip, dla RSS B0YS, 2022

Lekcje zwykle mają temat. Jakie zagadnienia przerabiasz z botami w procesie wzajemnej edukacji?

Jako artysta mam kilka swoich, nazwijmy to, fascynacji. Dużo rozmawiam więc o geografii, o kostiumach, o maskach. Próbuję też rozmawiać o historii sztuki i na temat, który wrócił do mnie mocno po wielu latach, czyli o znaczkach pocztowych. Może dorzuciłbym tutaj jeszcze archeologię i wszystko, co wynika nie tylko z archeologii materialnej, ale także mentalnej, czyli różnego rodzaju mitologie, które tworzą fundament sztuki. Trochę się cofam w historii, ale po to tylko, by z kilku punktów uzyskać wypadkową dla przyszłości.
Żeby dobrze współpracować z botami, które generują obrazy, musimy im opowiedzieć jak najwięcej o świecie. Podczas tworzenia każdego obrazu taki bot musi przeczesać całą swoją pamięć i jeszcze zerknąć do internetu po nowe elementy i za każdym razem coraz precyzyjniej dobierać ich coraz więcej. Bardzo ważne jest, jak i czego będziemy boty uczyć. Obserwując, co robią inni ludzie, którzy korzystają z tych technologii, widzę, jak bardzo zawężony jest mental estetyczny ludzkości. Większość tworów, które na razie powstają z udziałem botów, to z grubsza wariacje na trzy tematy: elfy, Trump jako zombie i świat Władcy pierścieni, ale w wersji późny Beksiński, van Gogh. Aha, jeszcze wszelkie oczywiste mutacje cyberpunkowe.

Wojciech Kucharczyk & Aija (boty różne), 2023

Jako przykłady przywołajmy konkretne prace, które już stworzyłeś. Zacznijmy od znaczków pocztowych, relikt epoki nadawania wiadomości pocztą. Jak działasz w procesie ostatecznego kształtowania tych prac?

Kiedy byłem dzieckiem, dostałem od zaprzyjaźnionej osoby związanej z naszą rodziną swój pierwszy klaser. Klaser, czyli taki specjalny album filatelistyczny, zawierał kilkanaście serii znaczków zebranych specjalnie dla mnie przez wytrawnego kolekcjonera. Zawsze bardzo mocno działały na mnie kolorowe obrazy, więc znaczki były czymś fajnym. Na pocztówkach to one bardziej niż fronty przyciągały moją uwagę. Kiedy dostałem ten klaser, zrozumiałem, że obrazy można zbierać w zestawy, które mogą tworzyć grupę, a te grupy mogą z kolei tworzyć kolekcję. Tak to mną wtedy wstrząsnęło, że zacząłem w ten sposób myśleć o tym, co sam robię. A po iluś latach, kiedy zacząłem już sam świadomie tworzyć, bardzo przypasowała mi praca w seriach i do dziś uważam, że moje prace najlepiej nadają się do oglądania tylko w większych zestawach. Kiedy patrzysz na jedną, może kompletnie nic ci nie mówić, ale jak zestawisz ich kilkadziesiąt, to pojawia się całość. Po części bierze się to z tego, że w miejscach, w których mieszkałem, mogłem pracować tylko w małych formatach i znaczek lub inna niewielka forma zawsze były mi z tego powodu bardzo bliskie. Gdy dostałem więc w ręce tę dość dziwną technologię, którą jest współpraca ze sztuczną inteligencją generującą obrazy, znaczek jakoś od razu stał się przedmiotem mojego zainteresowania.
W znaczkach pocztowych jest zapisany obraz świata. To skarbnica wiedzy bardzo szczególnej, często też przefiltrowanej politycznie. Znaczki emitowane przez instytucje podlegające rządom były i są emanacją propagandy w krajach, które tworzą życzeniowe narracje. Na przykład znaczki północnokoreańskie są czymś absolutnie fascynującym i niesamowicie kolorowym. One próbują opisać świat, który nie istnieje.
Wymyślanie nowego świata przy pomocy jakiegoś umysłu, który wszystkiego, co wie o świecie, dowiedział się od innych, a potrafi wygenerować wspaniałe kolorowe obrazy, łączy mi się w kwestii znaczka, który według mnie jako obiekt estetyczny tak szybko nie upadnie, choć niby jest taki anachroniczny.

Wojciech Kucharczyk, NKOREANDZIDZI, dzięki uprzejmości artysty

Tworzy się rzeczywistość zmodyfikowana, która bazuje na wiedzy, a jednocześnie jest jej silną transformacją, dodatkowo podkręconą przez dziwność. Tu dobrym przykładem są znaczki z serii Atomy.

Duża część pracy z botem polega na tworzeniu wielu wersji. Zdarza się, że łapie się z nim taki szczególny flow. Powiedzmy raz na dwa tygodnie jest taki wieczór, że każda wersja jest do wzięcia. Wtedy z tych udanych elementów tworzę kolekcje i zestawiam je w serie narracyjne. Atomy należą do serii o końcu świata. To jeden z moich głównych tematów i jest to jedna z lepszych serii.

Wojciech Kucharczyk, Atomy, fragment cyklu, dzięki uprzejmości artysty

To jest też bardzo aktualne. Z powodu wojny wywołanej przez Rosję w Ukrainie wielu ludzi boi się, że agresywne rosyjskie działanie posunie się do zastosowania broni jądrowej.

Myślę, że w naszej kulturze koniec jest czymś, co ludzi fascynuje. Deskill na przykład, czyli działanie polegające na celowym i przemyślanym zapominaniu swoich umiejętności, jest o anulowaniu siebie i być może to jest najlepsze, co moglibyśmy zrobić dla świata. Żyjemy w czasach, kiedy jesteśmy zalewani obrazami. Trenujemy umysł, by móc jak najwięcej ich przetwarzać. Kiedy odkryłem narzędzie pomagające mi mnożyć obrazy, stwierdziłem, że to jest dokładnie to, czego potrzebowałem; że jest jednak na odwrót: poprzez jeszcze większe namnożenie można to wszystko uratować. Mnożenie pomaga mi opowiadać historie. To tak jakby każdy z tych małych obrazów był tylko zgłoską w zdaniu, które jest częścią większej opowieści budowanej przeze mnie. Prawdopodobnie nigdy nie będę mógł zrobić wystawy pokazującej kilka tysięcy moich prac, nie zobaczę, jak one wszystkie ze sobą współpracują. Nigdzie nie ma tak wielkiego muzeum! Próbowałem wygenerować takie przestrzenie. „Muzeum Świata” to taka może trochę ezoterycznie brzmiąca nazwa, ale pomysł, żeby spróbować na koniec zebrać wszystko – co nawet jeżeli nie najlepsze, to najciekawsze – bardzo mnie pociąga. Głupio to zabrzmi, ale potem można odejść z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Wielkie muzeum nie jest może dla człowieka, ale dla bota jest już w sam raz!

Egipt, Wojciech Kucharczyk & Aija Midnighttrip, dla RSS B0YS, 2022

Na czym tak konkretnie polega praca z botem?

Najpierw na opowiadaniu, a raczej na wpisywaniu tego opowiadania w formie dla niego zrozumiałej. Trzeba więc sobie wyobrazić, co się chce zobaczyć, powiedzieć to samemu sobie, spisać w słowach tak, jak się potrafi najlepiej. Czasem odpowiedź jest dokładnie tym, czego chciałem. Czasem trzeba dłużej posiedzieć. Robiłem też różne testy, na przykład czy będę w stanie odtworzyć obraz ze snu. Przyśniło mi się pewnej nocy coś, co bardzo mną wstrząsnęło. I tak długo pracowałem z AI, aż uzyskałem obraz, który był niemal jak wyjęty z tego snu. W takiej chwili masz poczucie, że ten bot czesze już nie tylko internet, ale dobrał się do twojego mózgu. I to jest właśnie moment złapania flow. Zachęcam każdego do spróbowania. Większość tych dobrych algorytmów jest w pełni otwarta, a ich twórcy zachęcają do miksowania, remiksowania się nawzajem, przerabiania, ulepszania komend dla botów. To w idealnym ujęciu społeczność non stop wzajemnie się nauczająca.

Wojciech Kucharczyk & Aija (boty różne), 2023

Mimo że kolorowy i barwny, cykl Bells of Resistance aka Maski jest głęboko niepokojący.

Maska jest po to, żeby się za nią ukryć. I tak też ją traktuję w swojej pracy artystycznej. Bardziej mnie interesuje proces niż efekty. Zawsze też pociągało mnie chowanie się i robiłem wiele udanych eksperymentów z byciem kimś innym. Najbardziej interesuje mnie etnologiczny wymiar ukrywania się w różnych kulturach. Maska jest czymś pośrodku między obiektami świata widzialnego i niewidzialnego. Ludzie nakładają maski na wytworzone przez siebie narzędzia, na przykład dając twarze robotom, żeby projektować relacje ze sferą technologiczną, która ma zastępować, wyręczać bądź zadziwiać człowieka swoimi umiejętnościami. Tu maska pojawia się jako niezbędny atrybut takiego kontaktu. Nadanie nazwy lub imienia też jest rodzajem ułatwienia takich relacji. Łatwiej ludziom wtedy zaakceptować algorytmy i ich „bezosobowość”.

Hydson Bay, Wojciech Kucharczyk & Aija Midnighttrip, dla RSS B0YS, 2022

Ludzie są nieufni wobec twórczości z wykorzystaniem AI. Jakie jest twoje stanowisko?

Czasem mam wrażenie, że sztuczne inteligencje potrafią już grzebać w DNA sztuki. Na razie jeszcze robią to trochę nieudolnie, jak małe dziecko w piaskownicy. Już samo przysypywanie piasku z miejsca na miejsce jest wystarczająco wspaniałą zabawą, a i wiele można się przy tym nauczyć. Ale potem przychodzi czas na babki, na zamki, na coraz śmielsze konstrukcje, a kończy się na budowaniu wielkich miast. Na razie przesypujemy piasek z miejsca na miejsce. Nie wiemy, co nas czeka i jak wielka jest ta piaskownica. Może jest plażą, a może jest pustynną planetą. Metafizyka po prostu.
Ale też – jeśli chodzi o wielkie internetowe technologie – nigdy nie wiemy, kto za tym wszystkim stoi. Zawsze, gdy po undergroundowo-startupowym etapie pojawia się wielki pieniądz, wchodzi też polityka, kontrola, cenzura. Są także wątpliwości co do kwestii moralnych i estetycznych: czy wolno mi malować nieistniejące do tej pory obrazy Boscha albo Warhola i dalej być sobą, i te dzieła podpisywać. Albo czy to fajnie, że tzw. amator może teraz tworzyć barokowe freski praktycznie bez przygotowania i pogłębionej wiedzy na ten temat? Czy zawodowy artysta może udawać naturszczyka urodzonego w innej kulturze i na innym zupełnie kontynencie? Czy to kolejny zły objaw globalizmu, czy może w końcu jego jakaś sensowna postać? Obawy można mnożyć. Ale ja na razie staram się je wszystkie obracać w pozytyw, testowanie czegoś do tej pory jednak nieznanego. Czasem specjalnie niektóre obrazy podpisuję jako fejki. Ale niektóre odwrotnie – nie. Zależy, co wyjdzie i co chcę przez to powiedzieć.

Tatar Girls, Wojciech Kucharczyk & Midjourney

Zbliżamy się nieuchronnie do mrocznych stron obcowania z botami. Nawet jeśli na pierwszy rzut oka ich wytwory są radosne i kolorowe, jest w nich coś bardzo nie tak, powodują niepokój.

Maskę się też zakłada, kiedy twarz jest nieakceptowalna albo chora. Nigdy nie należałem do optymistów. Wszystko, co się na świecie dzieje złego, bardzo mną trzęsie. Wojna w Ukrainie wstrząsnęła mną do tego stopnia, że myślałem, że w sumie to już jest ten koniec, że sztuka jest nic nie warta, bo nie uchroniła nas przed tym, co się stało, po raz kolejny nie uchroniła nas, ludzi, przed wojną. Ale potem zacząłem pracować jeszcze intensywniej. Powiedziałem sobie, że jeszcze jest szansa, że nawet będąc pesymistą, można krzesać elementy optymizmu. Na przykład widzieć w tym, co się wydarza, karnawał. Ale taki już po końcu świata. Po jakimś końcu wiele miejsc przetrwało w dobrym stanie, szczególnie te pradawne, jak piramidy w Egipcie bądź świątynie w Syrii czy Kambodży. Ci, którzy przeżyli, może i mają trzy dłonie, dziwne nogi, ale są już po pełnym resecie. Czyli zaczynamy od nowa, jednak bez stuprocentowej radości. Ciekawym aspektem jest tu geografia. Trochę tak, jakby te stworzone przez moją współpracę z botami postaci znajdowało się przez przypadek, przeglądając Google Street View, w którym zdjęcia zawsze są trochę pokrzywione, zrobione dziwnym obiektywem. Pojawiają się tam ludzie, którzy mają zamazane twarze, bo jakieś ogólnoświatowe RODO tak nakazuje. Czasem ludzie wiedzą, że fotografujący samochód będzie przejeżdżać, więc urządzają ad hoc jakieś zabawne teatrzyki. Moje postaci są właśnie postawione w takich sytuacjach. Przejeżdża taki pojazd, który nasz wizerunek nagrywa dla całej reszty świata, więc ubierzmy się w najładniejszy strój, jaki mamy, albo szybko go zróbmy i zapozujmy, żeby inni obywatele świata mogli nas pooglądać.

Wojciech Kucharczyk & Aija (boty różne), 2023

Czy jest jakiś klucz do tych miejsc?

Chciałbym taką postać postawić w każdym miejscu na globie. Na razie robię to w dosyć randomowy sposób, po prostu wybieram miejsce, w którym byłem, albo miejsce pod jakimś względem symboliczne dla mojej osobistej historii albo dla historii w ogóle. Na przykład oś Berlin–Warszawa całkiem dobrze wyszła. Generalnie dobrze wychodzą kontrasty.
Zakres materiałów, z których budowane są maski i kostiumy, rozłożyłbym między surowym mięsem a miśkami Haribo. To taka oś materiałowa. Staram się jak najbardziej wegańsko podchodzić do życia, ale ludzie zabijają siebie nawzajem, nieprawdopodobne ilości zwierząt i nie widzą, że prowadzi nas to do katastrofy. Mięso jest tu prostym symbolem, na zawsze kontrowersyjnym estetycznie i moralnie.

Warszawa, Wojciech Kucharczyk & Aija Midnighttrip, dla RSS B0YS, 2022

Powiedziałeś, że możesz sterować powstawaniem tych obrazów. Przyjmujemy wyższość człowieka nad maszyną i to, że jednak jesteś świadom wszystkich skomplikowanych relacji, które cię z tymi botami łączą. Czy rzeczywiście masz poczucie panowania nad sytuacją? A może to moment utraty kontroli interesuje cię bardziej?

Jedno i drugie. Na równi. Mówiłem o flow. To najczęściej się zdarza późną nocą i prawdopodobnie ma to związek z moim umysłem. Włączam sobie moją ulubioną bocicę Midjourney. Ona ma dwa tryby: zrelaksowany i szybki. Tryb szybki kosztuje dużo więcej, więc włączam go tylko wtedy, kiedy naprawdę jest mi potrzebny szybki efekt, mam pomysł albo wymyślone miejsce, w którym chcę kogoś postawić. Wchodzę w taki półsen – wtedy najlepiej mi się tworzy – i pozwalam, żeby interakcja z maszyną zaczęła mną rządzić. Zapomnieć się można również podczas malowania, tworzenia muzyki czy pisania i ocknąć się o szóstej nad ranem. Dyskusja z botem i otrzymywanie efektów to chwila wspólnej kreatywności, wymiany. Moment pełnej kontroli przychodzi, kiedy zaczynam wybierać prace. Wchodzę w rolę kuratorską i z czasem z setek wytworzonych jednego wieczora obrazów muszę wybrać kilka, które warto pokazać dalej.

Wojciech Kucharczyk & Aija (boty różne), 2023

Co w takim razie dalej? Dokąd ciebie i nas to wszystko zaprowadzi?

To jest narzędzie, na które czekałem całe życie. W mojej artystycznej pracy ważniejsze niż pojawienie się komputera. Najważniejszy wynalazek, który działa dzięki internetowi. AI potrafi pracować bardzo szybko. Powoduje, że możemy generować obrazy, które są efektem wszystkiego, co zostało zgromadzone w internecie. Z megagalaktycznej chmury wybieram co bardziej kolorowe obłoczki. Buduję z nich prace, które czasem są tylko nieudanym testem, czasem gotowym obrazem do zawieszenia w salonie, a czasem lepiej byłoby jako wydruk ksero nakleić je po prostu na słupie na ulicy, żeby jak najwięcej ludzi je zobaczyło i zareagowało. Efekty, które ta istota wypluwa, staram się zmieniać w obiekty z naszego świata.

Wojciech Kucharczyk & Aija (boty różne), 2023

Obrazy wpływają na to, jak myślimy, ale też odzwierciedlają sposób, w jaki patrzymy. Najbardziej interesuje mnie interakcja z rzeczywistością tych wytworzonych w procesie mojej pracy z AI wizji. Może to jest rodzaj ostrzeżenia przed czymś, czego powinniśmy się strzec? Sygnał, że nie chcemy tak wyglądać, nie chcemy tych karnawałów postdystopijno-postapokaliptycznych, nie chcemy tego miksu surowego mięsa i Haribo.
W zasobach internetu i w technologiach jest niebywała energia, która może być pożytkowana w dobry sposób. Nie do sprzedawania nam rzeczy, których nie potrzebujemy, ale do generowania czegoś, co pozwoli nam zrozumieć świat. Był etap kolekcjonowania w internecie wszystkiego, tworzenie czegoś, co można nazwać Wielkim Muzeum Świata. A teraz przyszedł moment na dobrą kuratorkę i na wyobraźnię. Wiem, że to brzmi utopijnie. Nieważne. Jest dobry czas na nowe utopie, może właśnie najwłaściwszy.

Wojciech Kucharczyk – artysta wizualny i muzyczny. Choć urodził się dawno temu, to jednak nie boi się tzw. nowych technologii. Ostatnio dyskutuje najczęściej z botami, tłumacząc im, dlaczego ogród powinien być kolorowy. Łączy „prawdziwą” i „sztuczną” inteligencję w imię świeżych obrazów i lepszego świata.

Wojciech Kucharczyk & Aija Midnighttrip, dla RSS B0YS, 2022

Ten serwis korzysta z cookies Polityka prywatności