menu

Antyk, prostota, chwila

Rozmowa z Marcinem Kozłowskim
Marcin Kozłowski, Sentyment 9: Wielcy kąpiący się, olej na płótnie, 150 cm x 200 cm, 2021 r.

Z Marcinem Kozłowskim, wyróżnionym przez redakcję NN6T w 30. Ogólnopolskim Przeglądzie Malarstwa Młodych Promocje 2021 w Legnicy, rozmawia Joanna Glinkowska.

Dużo dyskutuje się o konkursach dla młodych artystów i artystek, ich znaczeniu, roli, formułach. Jak ty na to patrzysz jako artysta?
To pierwszy konkurs, w którym brałem udział. Na pewno to jakiś sposób na zaistnienie w tym światku. Wszyscy są teraz w internecie. Każdy jest tak samo widoczny, co znaczy jednocześnie, że każdy jest tak samo niewidoczny.

Ty na przykład nie jesteś bardzo widoczny. Sam w trakcie naszej wymiany maili napisałeś, że dopiero zaczynasz prowadzić konto na instagramie. Poddałeś się presji?
Nie, zwyczajnie wcześniej o tym nie myślałem. Podczas studiów skupiałem się na studiach. Wielu moich znajomych promowało swoje prace w internecie już w trakcie studiów, co teraz ma swój pozytywny oddźwięk w postaci zainteresowania czy wystaw. Ja przyjąłem inną taktykę, bo traktuję sztukę osobiście. Robię to, bo po prostu to lubię, a nie żeby coś osiągnąć. Jeśli nigdy nikt nie zauważyłby mojej sztuki, to nadal bym tworzył.

Marcin Kozłowski, Sentyment 2: Karty, olej na płótnie, 70 cm x 60 cm, 2020 r.

Twój dyplom, a zaznaczmy, że ukończyłeś Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie kilka miesięcy temu, składał się z fresku, mozaiki oraz dwóch cyklów – obrazów i rysunków – zatytułowanych Sentymenty. Skąd ten tytuł? Sentyment zwykle odnosi się do czegoś bardzo osobistego. Każdy ma jakieś swoje sentymenty. Ty używasz tego słowa w znaczeniu bardziej uniwersalnym jako mitów czy relacji.
Jeśli mam być szczery to musiałem wymyślić jakiś tytuł dyplomu no i… [śmiech]. Często jest tak, że rzeczy przychodzą do głowy nie wtedy, kiedy nad czymś intensywnie myślisz, ale w momencie totalnego zmęczenia, kiedy odpuszczasz. W takiej sytuacji pojawiło się w mojej głowie to słowo i uznałem, że jest odpowiednie. Te obrazy przedstawiają tęsknotę za idealnym, a może raczej prostym światem. Bo nie wszystko, co maluję jest idealne. W moich obrazach jest przemoc, brutalność, ale zawsze jest tam też prostota.

To prostota związana z antycznymi ideałami?
Lubię antyk i sztukę klasyczną, ale też sztukę nowoczesną, która, jak w przypadku Henriego Matisse’a czy Pabla Picassa, czerpała z antyku garściami. Widzę wpływy klasyczne, w kompozycji, w kolorze, w szukaniu piękna w otaczającej naturze, nawet u współczesnych, na przykład u Davida Hockney’a. W antyku impulsem do tworzenia było szukanie piękna, proporcji, czegoś, co jest wspólne, uniwersalne. W tym sensie można powiedzieć, że obrazowana przeze mnie prostota nawiązuje do antyku. Trzeba jednak pamiętać, że antyk był bardzo różnorodny. Ja mówię tu o tym antyku, przetrawionym przez późniejszą kulturę europejską.

Nie jest to popularne podejście. Co cię pociąga w antyku?
Nie odnajduję się w sztuce zaangażowanej czy krytycznej. Zamiast coś zmieniać, szukam raczej tego, co możne łączyć. Tego, co może być pomostem między epokami, ale też między różnymi środowiskami.

W tym jak piszesz o swoich pracach również odwołujesz się do pojęć związanych z antykiem.
Może wynika to z tego, że jestem katolikiem i na rzeczywistość patrzę przez pryzmat filozofii chrześcijańskiej. W swojej pracy magisterskiej pisałem o tym jak różne idee mogą przekładać się na inne systemy, jak filozofia może wpływać na budowanie obrazu. U mnie to jest wpływ tekstów świętego Franciszka, który pisał o ubóstwie. Prostota i ogołocenie odbijają się w tym jak maluję. Oczyszczam obrazy z tego, co niepotrzebne. Dążę do jak najgęstszego zawarcia emocji z użyciem jak najmniej złożonych środków formalnych.

Rzeczywiście bardzo dużo tu umowności, czasem aż trudno się oprzeć wrażeniu „niedomalowania”. Przyznajesz się też do inspiracji prymitywizmem i realizmem magicznym. Taka szkicowość, w połączeniu z dużą wagą, jaką przykładasz do technicznej strony pracy, owocuje bardzo charakterystycznym stylem.
Technologiczna prezycja nie musi przekładać się na wizualną dokładność. Lubię wiedzieć na czym i czym maluję, właśnie po to, żeby czuć się swobodnie.

Marcin Kozłowski, Wielkie starcie, fresk suchy, 6 m x 5,2 m, 2021 r.

Swoboda przekłada się na skalę prac? Mam na myśli zarówno rysunki, które są zaskakująco duże, jak i, przede wszystkim, fresk…
Fresk ma 6 metrów wysokości na 5 m z kawałkiem. To chyba największa ściana na ASP. Taka forma wymusza inny sposób myślenia, bo trzeba myśleć całym wnętrzem. Jak to działa w stosunku do innych ścian, do sufitu czy podłogi. Bo fresk jest częścią architektury. Ale rozmach skali nie jest tu równoznaczny ze swobodą pracy. Trzeba co chwilę odchodzić, żeby zobaczyć całość. Zejść z rusztowania, odsunąć je i zobaczyć to, co się namalowało z perspektywy. Nie można namalować całego obrazu na raz, a potem dopiero się ocknąć i zobaczyć co tu właściwie powstało.

Czy ten fresk można nadal zobaczyć?
Tylko górną połowę [śmiech]. Dolna jest już skuta pod ćwiczenia dla kolejnego roku.

O nie!
Miałem tego świadomość. To jest ściana do ćwiczeń. Ja zamalowałem pracę kolegi, a ktoś zamaluję moją. Ale jeśli tylko byłaby okazja chciałbym wykonać kolejne freski.

Wróćmy do malarstwa. Mówisz, że nie próbujesz uchwycić historii, a jednak twoje obrazy są bardzo narracyjne. Często mają też tytuły sugerujące dzianie się. Co zatem malujesz, jeśli nie historie, opowieści?
Maluję moment, który nie ma przed ani po. Jest taki obraz Hockney’a, Picture emphasizing stillness, na którym widać dwie rozmawiające postaci i lamparta, zawieszonego u góry nad nimi. Na obrazie, w miejscu pomiędzy zwierzęciem a osobami, Hockney napisał „They are perfectly safe, this is still…”. Nie ma żadnego po, jest tylko to, co widać. Ja maluję jakąś chwilę, moje postaci są zawieszone w miejscu, w punkcie jakiegoś napięcia, właśnie po to, żeby to napięcie skumulować i zatrzymać. W tym sensie te obrazy nie mają treści w znaczeniu kryjącej się za nimi opowieści, tylko mają treść, którą jest ten moment. Moimi historiami są ruch, przemoc, radość.

To kategorie czy emocje bliskie wszystkim ludziom. Może dzięki temu na pierwszy plan wychodzi uniwersalizm?
Chciałbym, żeby w moich obrazach mogło odnaleźć się jak najwięcej ludzi.

Człowiek zdaje się być głównym tematem twoich prac, ale te przedstawienia są bardzo umowne. Ich schematyczność sprawia, że trudno postrzegać je jako konkretne osoby. Kogo malujesz?
Trudne pytanie. W dużym stopniu na pewno siebie…

Może ciała ludzkie służą tylko za elementy kompozycji?
Dużo moich rysunków powstaje, żeby pobawić się kompozycją, rytmem. I tam postaci to po prostu elementy, którymi się bawię, deformuję, odkształcam po to, żeby wypełnić kadr. Ale nie umiem odpowiedzieć na pytanie kogo maluję, tak samo jak nie umiałbym powiedzieć dla kogo maluję.

Chcesz swoimi obrazami wywrzeć w odbiorcy jakieś określone wrażenia?
Chciałbym, żeby wywołały pozytywne emocje, może jakoś pomogły. Jak maluję to nie myślę o tym, co kto będzie myślał, kiedy będzie na to patrzył. Dla mnie malowanie jest pewną reakcją na rzeczywistość. Tak, jak niektórzy słyszą muzykę i zaczynają tańczyć. To sposób wyrażania siebie, ale nie po to, żeby ktoś to odbierał potem. Jeśli ktoś odczuje spokój, albo przeciwnie, jakiś twórczy niepokój, to będzie mnie to cieszyć. Ale nie myślę o tym w trakcie malowania.

W swoim dyplomie analizujesz pojęcie cytatu. Mnie szczególnie zainteresował wątek nieświadomego cytatu. Czy myślisz, że każdy tworząc nieświadomie cytuje innych? Czy to jakieś wewnętrznie zakorzenione w nas obrazy, archetypy, do których nie mamy dostępu, a ujawniają się w malarstwie?
Często odnoszę wrażenie, że cała twórczość jest cytatem. Bardziej lub mniej bezpośrednim. Bardziej bądź mniej świadomym. Zawsze obecny jest wpływ kultury, miejsca i czasu, w którym się żyje. Zastanawia mnie napięcie między oryginalnością a cytowaniem. Może oryginalnością można nazwać sposób, w jaki dana osoba komponuje kolaż wrażeń kulturowych? Jeśli wymyślę nowe słowo, to będzie ono zlepkiem już istniejących liter. W danym momencie może wydawać się, że dzisiejsza sztuka jest zróżnicowana, ale jestem przekonany, że za sto lat z łatwością rozpoznamy w niej spójną całość. Będzie w niej wyczuwalny duch naszych czasów.

Czyli nie tylko antyk? Czy w ogóle czerpiesz ze współczesności?
Nie da się uciec od czasów, w których się żyje. Gdybym próbował na siłę robić coś, co było kiedyś, to byłbym nieautentyczny, byłoby to kiczem. Jeśli dzisiejsza sztuka ma odwoływać się do dawnych nurtów, to albo bawiąc się estetyką, albo czerpiąc inspiracje filozoficzne. Ale cofanie sztuki do form, które już dawno wybrzmiały jest zwyczajnie nieautentyczne. I to od razu widać. Jak ktoś tworzy w oderwaniu od współczesności, to odstaje od całości aktualnej sztuki, którą uznajemy za dobrą.

Marcin Kozłowski, Sentyment 3: Radość życia, olej na płótnie, 120 cm x 80 cm, 2021 r.

Marcin Kozłowski, Sentyment 8: Anioł, olej na płótnie, 120 cm x 160 cm, 2021 r.

Marcin Kozłowski, Sentyment 4: Odpoczynek, olej na płótnie, 70 cm x 160 cm, 2021 r.

Wystawę pokonkursową tegorocznego przeglądu Promocje oglądać można w Galerii Sztuki w Legnicy do 23 stycznia.

Marcin Kozłowski (ur. w 1994 roku) – obronił licencjat z grafiki użytkowej w WIT Szkole Wyższej pod auspicjami Polskiej Akademii Nauk pod opieką dr Anety Jaźwińskiej. Dyplom magisterski z wyróżnieniem rektorskim uzyskał w pracowni prof. Andrzeja Rysińskiego na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie (aneksy z rysunku oraz technologii i technik malarstwa ściennego u dr. hab. Piotra Wachowskiego i dr. hab. Sylwestra Piędziejewskiego, zaś część teoretyczna pod nadzorem dr. Olafa Kwapisa).

Ogólnopolski Przegląd Malarstwa Młodych Promocje – jedna z najstarszych tego typu imprez w Polsce. Przegląd organizowany jest od 1991 roku w Galerii Sztuki w Legnicy. Adresatami konkursu są absolwenci pracowni malarskich wyższych uczelni plastycznych dwóch ostatnich lat. Celem przeglądu jest wsparcie młodych artystów na początku ich drogi twórczej, prezentacja oraz dokumentacja ich poszukiwań twórczych, a także ukazanie szerokiego spektrum najciekawszych zjawisk, trendów i kierunków rozwoju współczesnego malarstwa polskiego.

Marcin Kozłowski, Sentyment 9: Wielcy kąpiący się, olej na płótnie, 150 cm x 200 cm, 2021 r.

Ten serwis korzysta z cookies Polityka prywatności