menu

Emocjonalna praca zwierząt

Marta Bogdańska, Shifters (Zmiennokształtne), dzięki uprzejmości artystki

Z Martą Bogdańską, autorką projektu artystyczno-badawczego Shifters/Zmiennokształtne i książki pod tym samym tytułem, rozmawia Bogna Świątkowska

Co się takiego wydarzyło, że zapragnęłaś stworzyć ten projekt?

Kiedy mieszkałam w Libanie, zaczęłam trafiać w mediach na artykuły o zwierzętach oskarżanych o różne rodzaje szpiegostwa. Zaczęłam kolekcjonować te artykuły w 2015 roku. Niestety, nie znam na tyle dobrze arabskiego ani np. farsi, żeby móc czytać w oryginale, więc poznawałam je w wersji angielskiej czy francuskiej. Ton tych informacji w 95% był ironiczno-prześmiewczy, co także mnie zainteresowało, ale zdarzały się też ciekawe artykuły, w których autorzy robili własne rozpoznanie tematu i opisywali szerszy kontekst. Na przykład pisali o tym, że w historii zwierzęta wcześniej były podejrzewane o wrogą agenturę, że np. CIA miało programy szpiegowskie, które testowały wykorzystanie zwierząt do działań wywiadowczych czy militarnych. Jednak większość tych informacji w zachodnich mediach było w tonie „patrzcie na ten Bliski Wschód, na Azję, oni myślą, że jaszczurki mogą być szpiegami”. Na Bliskim Wschodzie mieszkałam przez 8 lat, widzę więc mocno nasz europocentryzm. Obserwuję, kiedy i w jakich sytuacjach dochodzi do głosu.

Marta Bogdańska, Shifters (Zmiennokształtne), książka wydana przez Fundację Sztuk Wizualnych i Landskrona Foto

Co z tego badania wyszło? Jakie są wnioski?

Powstało spore archiwum! Zarówno wizualne, jak i tekstowe. Znalazłam wiele historii, biografii konkretnych zwierząt, ale też większych opisów. Miałam wielki dylemat, co z tym zrobić, można z tych materiałów tekstowych stworzyć osobną książkę. Robiąc research archiwalny, zaczęłam sobie przypominać albo czytać nowe historie związane ze studiami nad zwierzętami i nowym myśleniem o podmiotowości pozaludzkiej, poza antropocentrycznym spojrzeniem na świat w ogóle. Natrafiłam na Érica Barataya, którego wcześniej, muszę przyznać, nie znałam, a który finalnie napisał wstęp do mojej książki. Jego książki, a szczególnie Zwierzęcy punkt widzeniaZwierzęta w okopach, otworzyły mi horyzonty i pokazały wiele sposobów myślenia. Koncepcja, którą Éric stworzył, czyli pisanie historii z perspektywy zwierząt, bardzo do mnie trafiła, bo przynależy do tych wszystkich historii peryferyjnych, które są od kilkudziesięciu lat przywracane, wyciągane z zapomnienia: herstories, czyli historie kobiet i z kobiecej perspektywy, historie niewolników, historie queer. Ogólnie dużo się mówi o pisaniu historii na nowo, z innej perspektywy, często poszerzającej czy pogłębiającej naszą ludzką opowieść. Próba opowiadania historii zwierząt oczywiście jest trudna, jak sam Éric Baratay pisze, bo mamy dostęp tylko do ludzkich dokumentów. Zwierzęta prawie nic nie pozostawiają po sobie takiego, co byłoby dla nas odczytywalne. Trzeba tak naprawdę zostać etiologiem, zoologiem, trzeba łączyć bardzo wiele dyscyplin – nie można być tylko historykiem, żeby móc tu coś zdziałać. Ja oczywiście korzystam trochę z metod naukowych, ale jednak jestem artystką wizualną, więc mogę sobie pozwolić, na działania, na które naukowiec, jak Éric Baratay, nie mógłby sobie pozwolić. Poznałam go w 2019 roku, kiedy zaczynałam pracę nad książką – miał dwa spotkania w Warszawie, dostałam od niego wizytówkę. Dwa lata później napisałam do niego i, o dziwo, odpisał! To jest właśnie wspaniałe w zachodnich naukowcach, że oni po prostu odpisują w przeciągu kilku godzin. Temat bardzo go zaciekawił i nawet mieliśmy fajną długą rozmowę w trójkę ze Stefanem Lorenzuttim…

…który jest?

Lubię działać partycypacyjnie, więc ten mój projekt zaczął wciągać różne osoby. Stefan na początku miał być tylko redaktorem książki. Już dawno miałam pomysł, żeby współpracować z pisarzami i nagle wszystko się zaczęło składać, bo Stefan zaproponował, że on, a potem jeszcze trójka innych pisarzy – napiszą teksty. Chcieliśmy, żeby te teksty pokazywały różne sposoby czytania. Robię parę dygresji w tej książce, które nie są do końca związane na przykład z wojną. Kiedy przyszedł mi do głowy tytuł Shifters, myślałam, że może będzie to projekt o przenikaniu się światów: roślinnego, zwierzęcego i ludzkiego. 

Marta Bogdańska, Shifters (Zmiennokształtne), książka wydana przez Fundację Sztuk Wizualnych i Landskrona Foto

Powiedziałaś, że trudno było wybrać główne wątki do książki. Które ostatecznie do niej trafiły?

Kiedy zaczęłam mój research, bardzo interesowało mnie, jak z wiedzy internetowej – która jest rozproszona i chaotyczna i której jest bardzo dużo – można złożyć spójną narrację. Szłam więc internetowym free flowem, który mnie prowadził w bardzo różnych kierunkach. Odkryłam, że zdjęć jest mnóstwo, że są bardzo kiepskiej jakości, rozsiane po różnego rodzaju kolekcjach, bardzo często nie są podpisane i nie mają źródeł pochodzenia. Tematy, które się wyłaniały, zaczęły układać się w rozdziały książki. Znalazłam też dużo bardzo ciekawych i ważnych dla mnie materiałów w archiwach wojennych czy w wielu archiwach narodowych. We wrześniu 2019 roku CIA odtajniła większość swoich dokumentów związanych z programem Animal Partners. Nie ma tam zbyt dużo zdjęć. Myślę, że fotografowali, ale z jakiegoś powodu nie chcą na razie udostępnić tego materiału. Udostępnione zostały dokumenty, raporty, notatki i trochę zdjęć, będących częścią tych tekstów.

Twój projekt to znakomity przykład badań artystycznych. Jednym z głównych problemów, z którymi musiałaś się zmierzyć – poza dotarciem do wartościowych dokumentów – była selekcja i wybór. I widać, że sobie z tym chyba słabo poradziłaś, bo 850 stron książki to jest ogromny materiał!

A nie, widzisz, ja właśnie dokładnie odwrotnie chciałam. Od początku czułam, że to nie będzie piękny 60-stronicowy album fotografii świetnej jakości. Niezwykle ciekawe było dla mnie budowanie historii z tych słabych jakościowo obrazów, które Hito Steyerl nazywa terminem „obrazy-bękarty”, czyli takie, które są kopiami, kopiami kopii, nie ma w ogóle już ich oryginałów, ale funkcjonują w internecie. Zastanowiło mnie, czy z tego nagromadzenia, z tej wielości można zbudować coś sensownego, co opowie o czymś więcej w sposób krytyczny. Moim zamysłem, bardzo świadomym, było nierobienie dużej selekcji, zależało mi raczej na powtarzalności obrazów, bo mam wrażenie, że tylko przez ten zabieg zaczynamy docierać do doświadczenia zwierzęcego. Był pomysł, żeby to była z jednej strony taka wielka powieść, jak z czasów Stendhala, że masz po prostu XIX-wieczną grubą księgę, a z drugiej – trochę taka pulp fiction, zła książka, którą się czyta, a potem się ją wywala, bo jest na złym papierze. Taka transparentna historia zwierząt. Jest przejmująca, czytamy ją z wypiekami na twarzy, ale potem znowu o niej zapominamy. No i w końcu z trzeciej strony – musi być wielka, ciężka i gruba, bo tyle tego jest po prostu, a przecież to jest tylko fragment tej historii, tylko wycinek związany ze światem zachodnim i z fotografią.

Marta Bogdańska, Shifters (Zmiennokształtne), książka wydana przez Fundację Sztuk Wizualnych i Landskrona Foto

W swoim działaniu wykorzystujesz rozmaite narzędzia i wcześniejsze doświadczenia, na czele ze studiowaniem filozofii, która pewnie daje ci też swobodę stosowania różnorodnych metod analizy materiału. Stworzyłaś coś w rodzaju archiwum społecznego, które – jak powiedziałaś – nie może być powołane przez samych bohaterów tych zdjęć. Jak sobie radziłaś z tym, żeby to była opowieść nie-człowieka? Czasem nasze wybory są determinowane przez rzeczy, które wypieramy albo których istnienia po prostu nie chcemy uznać.

No, to jest ciekawe pytanie. Tak, w tym projekcie miałam swobodę łączenia różnych swoich aktywności, i na pewno filozofia była tu bardzo pomocna. Ten projekt nie był robiony na żadne zamówienie. Miałam zupełną swobodę, robiłam go bez kasy i nie musiałam się z niczego tłumaczyć. Mogłam sobie pozwolić na początku na wszystko. I może przez to nie czuję, żebym dawała jakimś zdjęciom pierwszeństwo dlatego, że były ładniejsze, lepsze kompozycyjnie… Pewnie za takim, a nie innym wyborem przemawiało to, że musiały być jednak dosyć wyraźne. Na pewno pomógł mi fakt, że nie musiałam robić selekcji (z tysiąca zdjęć na przykład do stu). Wiem też, że nie jest to praca „skończona”, że ten projekt nie wyczerpuje tematu. Może jestem mało świadoma swoich ograniczeń. Nie chcę tu mówić, że ich nie mam. Ważne dla mnie było wydobycie cielesności i obecności tych zwierząt, żeby one były jak najmniej dla nas metaforyczne czy symboliczne. To nie my mamy przypisywać im znaczenia, tylko to one mają na nas patrzeć ze stron tej książki. 

Marta Bogdańska, Shifters (Zmiennokształtne), książka wydana przez Fundację Sztuk Wizualnych i Landskrona Foto

Projekt ten prezentowany był po raz pierwszy w formie wystawy w ramach wrocławskiego TIFF Festival w 2020 roku. Co cię najbardziej zaskakuje w reakcjach, które twój projekt wywołuje?

Na przykład Eva Clifford, która przeprowadziła ze mną wywiad do miesięcznika „Whynow” w Londynie, po raz pierwszy wyartykułowała coś, co czułam, ale sama tego nie powiedziałam, a co teraz jest już dla mnie oczywiste i ważne. Eva w naszej rozmowie skupiła się na rozdziale o zwierzętach, które żołnierze adoptują jako maskotki – od ptaszków, węży, żółwi, po dzikie koty, kozy itd., wszelkie możliwe zwierzęta. Tak bardzo skupiałam się na tym, że wykonywały ciężką pracę fizyczną, że tyle dla nas zrobiły, że to dźwiganie, te różne czynności fizyczne wykonuwane dla ludzi i za ludzi były dla mnie pierwszoplanowe. A ona nagle mówi: „No, a ta praca emocjonalna, to przecież też jest jakiś dodatkowy element!”. To było jedno z ciekawych zaskoczeń, którego sama nie wyartykułowałam. Bardzo cieszy mnie też to, że ludzie się angażują, że jest coś takiego w tym projekcie, że wciąga. Widać to na warsztatach dźwiękowych, we współpracy z kuratorkami, w rozmowach. To jest wspaniałe!

Marta Bogdańska, Shifters (Zmiennokształtne), książka wydana przez Fundację Sztuk Wizualnych i Landskrona Foto

Zapytam o coś naprawdę bardzo trudnego dla wszystkich, którzy są adwokatami zwierząt i w ogóle wspólnoty międzygatunkowej. Dlatego że rozmowa staje się trudna, kiedy na scenę wkraczają insekty.

Mhm?

Powiedz – jaką rolę one odgrywają w twojej książce?

Trudne pytanie. W swoim researchu natrafiłam na kilka historii związanych z insektami. Książka obraca się wokół pojęcia agenta. Słowo „agent” w języku angielskim przekłada się na „agency”, co w polskim tłumaczy się jako „sprawczość”. Historyczną opowieść o zwierzętach – żołnierzach, agentach, szpiegach itd., wzbogaciło to o współczesne myślenie o sprawczości, podmiotowości zwierząt. I właśnie to splecenie przeszłości z teraźniejszością i przyszłością jest jak supeł czy złącze. No, ale właśnie o insektach nie ma tu za dużo. Wiemy na przykład o tym, że karaluchy są wykorzystywane w więzieniach przez więźniów do przenoszenia wiadomości, że na przykład w czasie drugiej wojny światowej Włosi prawdopodobnie próbowali użyć zarażonych malarią komarów gdzieś na Sycylii, gdzie stacjonowali alianci. Może trzeba dopisać nowy rozdział Shiftersów o insekto-agentach?

Archiwum zwierząt jest więc zbiorem cały czas otwartym i falującym?

Wręcz nie chcę, żeby było zamknięte! Rozmawiałam ostatnio z Sergiem Valenzuelą Escobedem, kuratorem z Francji. Powiedział, że z tego powinna powstać platforma internetowa, która to zainicjowane przeze mnie archiwum społeczne otworzy, udostępni do dalszych badań, opracowań i użytkowania. To jest pomysł, tylko na razie nie miałam czasu ani funduszy, żeby się tym zająć. Są też historie mówione, pisane, które mam zebrane, a które próbujemy na każdej wystawie włączyć.

Marta Bogdańska, Shifters (Zmiennokształtne), książka wydana przez Fundację Sztuk Wizualnych i Landskrona Foto

Kto opowiada historie mówione?

Shifters to nie jest tylko książka. To jest też film, a może bardziej esej wideo, warsztaty dźwiękowe, podczas których zapraszam różne osoby do współudziału w rozwijaniu tego projektu i wykorzystywania dźwięku. Dźwięk otwiera jakieś inne klapki w mózgu. Bo kiedy patrzysz na zdjęcie, to najczęściej masz już nałożoną silną kliszę, a kiedy pojawia się dźwięk… to zaczynasz się zastanawiać: „ojej, to nie jest jednak miły osiołek, który sobie leży na hamaku – on tak naprawdę jest na wojnie”. Historie mówione pojawiły się więc jako jeden z pomysłów, żeby wydobyć biografie zwierząt. Jest to kolejny koncept Érica Barataya, żeby opowiadać indywidualne biografie zwierząt. W badaniach naukowych przekazywana wiedza dotyczy zawsze całego gatunku, a Baratay wprowadza indywidualne historie czy wręcz biografie zwierząt. 

Fragment tego projektu prezentowałaś w tym roku na wystawie podczas Miesiąca Fotografii w Krakowie pod tytułem Zmiennokształtne. Który z wątków ten tytuł akcentuje?

To słowo zawsze najbardziej mi pasowało w polskiej wersji. Termin shifters to mój wymysł wyprowadzony od shape shifters. Po angielsku jest to termin z jednej strony z mitologii, a z drugiej strony ze świata filmów fantasy, w których postaci potrafią zmienić swoją formę, kształt, istotę. Ale nie chodzi tylko o wilkołaki, bo pojęcie shape shifters jest szersze. Mogą się oni przemieniać w różne zwierzęta, potem wracać do postaci człowieka. Podobnie jest w mitologiach – shapeshiftersów jest mnóstwo wśród bogów różnych kultur: greckich, rzymskich itd. Chciałam zwrócić uwagę na to, że mimo tego, co nam się wydaje, zwierzęta robią swoje, działają na własną korzyść, są takimi agentami, może nawet podwójnymi. Nam się wydaje, że one robią coś dla nas, a one jednak mają swoją agendę i przemycają coś swojego.

Można też odczytać ten projekt jako zaproszenie do rozmowy o naszej własnej tożsamości.

No, to jest o naszej tożsamości jak najbardziej, W końcu, choć uporczywie staramy się o tym zapomnieć, jesteśmy zwierzętami. To nie jest jakiś tam obcy nam świat z innej planety. Wszyscy należymy do jednego królestwa. Pracę magisterską pisałam o biopolityce Foucaulta, a nie ma chyba bardziej biopolitycznej sytuacji jak ta, którą my wytwarzamy w oddziaływaniu na zwierzęta. Ich ciała są formowane, stwarzane są całe gatunki, rasy zwierząt udomowionych, a potem są zostawione, by wymrzeć. Tak było z niektórymi gatunkami krów na przykład we Francji – Baratay o tym pisze – bo się jednak jakoś nie sprawdziły. Czasem tworzymy sobie cielesność tych zwierząt wyłącznie dla celów estetycznych, jak to się dzieje z różnymi rasami psów czy kotów. Różnego rodzaju formowania, o których pisze Foucault, dzieją się tu non stop. Tożsamość, podmiot, i biopolityka zawsze dotyczą relacji człowiek–zwierzę. Może tak naprawdę, by to podkreślić, trzeba powiedzieć: człowiek-zwierzę–zwierzę nie-ludzkie.

Marta Bogdańska, Shifters (Zmiennokształtne), dzięki uprzejmości artystki

Marta Bogdańska – artystka wizualna, fotografka, menedżerka kultury, reżyserka filmów dokumentalnych, m.in. Next Sunday. Ukończyła filozofię na Uniwersytecie Warszawskim. Studiowała z A. Vidokle w Homeworkspace Program w Bejrucie oraz na gender studies w Warszawie. Absolwentka Akademii Fotografii, Szkoły Patrzenia oraz Instytutu Otwartego. Realizowała międzynarodowe projekty artystyczne i kulturalne, m.in. w Libanie, gdzie mieszkała przez osiem lat. Należy do Futures Photography i Archiwum Protestów Publicznych. Laureatka Spojrzeń 2021, Stypendium Konrada Pustoły 2021 i Stypendium Selmy Lagerlöf 2021 oraz konkursu Talent Roku 2020. Prace Marty pokazywano na międzynarodowych wystawach, festiwalach i w wielu publikacjach. Jej książkę artystyczną Shifters (Zmiennokształtne), wydaną przez Fundację Sztuk Wizualnych i Landskrona Foto, nominowano do Kassel Dummy Award 2020, Luma Rencontres Dummy Book Award Arles 2020 oraz MACK First Book Award 2020. www.martabogdanska.com

ZAMÓW KSIĄŻKĘ: https://sklep.beczmiana.pl

Transkrypcja rozmowy: Janina Zakrzewska

Ten serwis korzysta z cookies Polityka prywatności