menu

Pod dywanem

Rozmowa z Karoliną Balcer
Karolina Balcer: Panic, 2021, dzięki uprzejmości artystki

Temat zdrowia psychicznego jest jednym z najsilniejszych tabu. Mierzy się z nim w swoich pracach artystka Karolina Balcer, wyróżniona przez NN6T w tegorocznej edycji Biennale Malarstwa Bielska Jesień. O wielowątkowym Happy Family Project z artystką rozmawia Bogna Świątkowska.

 

Na stronie twojego Happy Family Project czytamy: „Z problemami psychicznymi często radzimy sobie, zamiatając je pod dywan. Depresję nazywa się chandrą, nerwice nerwowością̨. Na depresję cierpią głównie osoby w wieku od 35 do 55 lat. Powodem zaburzeń́ jest często niemożność pokonania stresu związanego z pracą, uznawanego przez WHO za jedną z najpoważniejszych przyczyn chorób cywilizacyjnych. Chociaż rocznie sprzedaje się 19 milionów opakowań leków o łącznej wartości 300 milionów złotych, a w Polsce antydepresanty zażywa ponad milion osób, to wciąż trudno nam przyznać się przed najbliższymi, że chcemy sobie pomóc. W samym zażywaniu leków czy suplementów nie ma wstydu, ale w głębi duszy nie chcemy być określani jako »wariaci«, którzy nie mogą sobie poradzić bez pomocy małej białej pigułki”. Dotykasz tematu wymagającego nie tylko uwagi i troski, ale też przełamania wielu stereotypów. Zdrowie psychiczne, bądź też ogólnie nasz dobrostan umysłowy, mają ostatnio ciężki czas. Co z twojej perspektywy jest tu ważne?

Punktem wyjścia dla mojego zainteresowania zagadnieniami związanymi ze zdrowiem psychicznym jest moja sfera rodzinna. Nasza rodzina, jak wiele innych, konfrontowała się z takimi trudnościami jak zaburzenia psychiczne, uzależnienia czy wynikające z tego wykluczenie społeczne. Poza tym wydaje mi się, że wciąż temat zdrowia psychicznego jest jednym z najsilniejszych tabu, co niestety powoduje wysoki poziom stygmatyzacji, a co za tym idzie – wstydu. No więc ja teraz czuję się trochę jak taka osoba, która się wyautowała ze swoich doświadczeń. Mój brat choruje na schizofrenię, był też okresami osobą bezdomną, właśnie z tego względu. Mój tata miał chorobę dwubiegunową, która została zdiagnozowana bardzo późno. To są bardzo ważne zdarzenia w moim życiu, które w znacznym stopniu wpływały i nadal wpływają na jego jakość. Zagłębianie się w te tematy w mojej pracy artystycznej pozwala mi je lepiej poznać i oswoić się z nimi, ale też w jakiś sposób zainspirować inne osoby – odbiorców projektu – które zmagają się z podobnymi problemami. Jeszcze jakiś czas temu po prostu nie wiedzieliśmy, co się dzieje z naszym bliskim. W czasach, kiedy ja czy mój brat dorastaliśmy, pewne zachowania były postrzegane nie przez pryzmat zaburzenia, tylko po prostu jako niewłaściwe zachowanie. Tematu na dobrą sprawę w ogóle nie było. Ani my, ani nasi rodzice nie byliśmy świadomi tego, z czym mamy do czynienia. Teraz pracuję w szkole publicznej i widzę różnice. Mimo wszystko nadal nasza świadomość jest bardzo mała. Pomoc społeczna w tym zakresie jest w opłakanym stanie. Ostatnio trochę się to zmienia – powstają pilotażowe programy centrów zdrowia psychicznego. Na te wszystkie zagadnienia, które wynikają z moich własnych przeżyć i doświadczeń, chciałabym w Happy Family Project zwrócić uwagę.

Karolina Balcer: Help, 2020, dzięki uprzejmości artystki

To, co mówisz, jest bardzo ważne dla wielu osób, które dopiero nabierają odwagi, by otwarcie rozmawiać o swoich problemach psychicznych, nie tylko z najbliższymi, ale także w szerszym otoczeniu, na przykład w pracy czy w gronie znajomych. Nie jest to w ogóle łatwe – to temat, który generuje strasznie dużo blokad.

Tak, jest to po prostu wstydliwe. To, co pokazujemy na co dzień, choćby w mediach społecznościowych, jest właśnie głównie o tym, jak nam się powodzi, jak jest nam fajnie, jak jest nam dobrze. A jeżeli mówimy o doświadczeniach, które niekoniecznie są szczęśliwe – często są ciężkie – to może to wywołać u kogoś zakłopotanie. Proces stygmatyzacji osób z problemami ma źródło w nas.

 

Odnosząc się bardzo wprost do wszystkich tych kwestii, używasz form i środków, które działają na zasadzie kontrastu. Kolorystyka jest – no, śmiało użyję tego słowa – wesoła. Technika, którą się posługujesz – zwłaszcza w tych pracach, w których wykorzystujesz włóczkę – wymaga cierpliwości i opanowania. Co chcesz uzyskać tą metodą?

Obiekty, które tworzę, można nazwać dywanami lub obiektami malarskimi, ale faktycznie aktualnie posługuję się włóczką. Problematyka, którą podejmuję, często determinuje media, które wykorzystuję. Sam temat chodził mi po głowie od lat. W ubiegłym roku otrzymałam stypendium ministra kultury, i to w pewnym stopniu zmusiło mnie do konfrontacji z tym tematem. Tym razem więc technika oparta jest na skojarzeniu z zamiataniem problemów pod dywan. Taki tradycyjny i trochę rzemieślniczy sposób wydał mi się stosowny. Każdy ma dywan, jest to obiekt bardzo domowy, więc występuje w naszym architektonicznym anturażu. Używam wesołych kolorów, żeby ująć tematowi ciężaru, ale też po prostu żeby przyciągać uwagę, oswajać z problematyką, aby odbiorcy poczuli się bezpiecznie w obcowaniu i z pracami, i z samym zagadnieniem. Prace, które sukcesywnie powstają, są czymś w rodzaju instrukcji, taką linią czasu pokazującą, co aktualnie przerabiam. Powstają na bieżąco wraz z postępem, można powiedzieć, mojej terapii.

 

Oprócz prac włóczkowych są też takie, które odnoszą się, nie wiem, czy do architektury, ale z pewnością do kwestii różnego rodzaju obiektów przestrzennych. Na przykład w cyklu Zdrowie psychiczne/Mental Health znajdują się prace, które mocno odwołują się do geometrii, do brył i do codziennego doświadczenia. Z tego budujesz opowieść, w której jest element labiryntu.

Od dłuższego czasu zajmuję się tematem architektury, którą klasyfikuję jako narzędzie do budowania życia społecznego, ale też jako swojego rodzaju schronienie. Wiele moich wcześniejszych prac wynikało właśnie z tego zagadnienia. Poza tym, że malowałam właśnie te obrazy czy obiekty malarskie, powstawały też różnego rodzaju instalacje w przestrzeni publicznej, jak ogrodzenie na Krakowskich Błoniach z napisem „Teren prywatny”, wielometrowy labirynt z parawanów na plaży w Sopocie czy Dom z cukru – duża instalacja, którą sukcesywnie budowałam, a potem topiłam w galerii BWA (wówczas jeszcze Awangarda) we Wrocławiu. Wszystkie te prace powstawały w wyniku moich obserwacji, ale też z biegiem czasu stawały się coraz bardziej osobiste. Aż doprowadziły do momentu, kiedy jakoś tam to autuję i teraz jesteśmy na tym, a nie innym etapie.

Karolina Balcer: Współuzależnienie, 2021, dzięki uprzejmości artystki

Twoje prace dotyczą też dużo bardziej złożonych kwestii: projektowania przestrzeni, w której wszyscy się poruszamy, odnoszą się do jakości świata, który sobie sami konstruujemy. Bardzo śmiało działasz w przestrzeni, zagarniasz ją, właściwie twoje obiekty często nie poddają się grawitacji. Albo wręcz zachęcasz różne elementy w twoich pracach, żeby wychodziły z ram czy też skręcały w jakąś stronę, która jest nieprzewidziana i jakaś taka zaskakująca. Czy to jest taka zamierzona gra właśnie z tym, czego byśmy się spodziewali?

Bardzo cieszy mnie to, że osoba, która nie przyjdzie galerii – no, umówmy się, dużo osób wstydzi się wejść do galerii, jakoś to nie są miejsca, które by odwiedzili – może się spotkać ze sztuką w przestrzeni publicznej. Tam możemy porozmawiać, możemy nawet wpłynąć na szerszą publiczność. Może elementy prowokacji faktycznie występują w moich pracach. Ale zawsze mam dobre intencje, więc wszystko jest OK.

 

Czy nie korci cię czasem zaprojektowanie – być może we współpracy z jakimś architektem lub architektką – miejsca, w którym ludzie dochodzą do równowagi? Czy myślałaś w ogóle o tym?

Oczywiście, bardzo chętnie podjęłabym się zaprojektowania od strony wizualnej takiego miejsca sprzyjającego zdrowieniu, aczkolwiek nie jestem terapeutką, nie jestem osobą aż tak doświadczoną, żebym mogła samodzielnie wykonać tego typu projekt. Takie miejsca zresztą właśnie powstają – na początku wspomniałam o pilotażowym programie centrów zdrowia psychicznego, które mają być wsparciem czy w przyszłości może nawet i alternatywą dla szpitali psychiatrycznych, w których w obecnych warunkach niestety, ale nie da się wydobrzeć. Odwiedzałam wiele razy i mojego brata, i mojego tatę, kiedy byli hospitalizowani – to są okropne miejsca i w ogóle niesłużące zdrowieniu. Centra zdrowia psychicznego mają mieć zupełnie inny charakter. Mają przede wszystkim sprzyjać zdrowieniu, wspierać terapię, a nie tylko przetrzymywać chorych. Wprowadzono tam również program asystentów zdrowienia, w którym osoby, które już uporały się z danym schorzeniem, na bazie swojego doświadczenia pomagają innym pacjentom dojść do zdrowia. Na szczęście więc coś takiego już powstaje, co prawda powoli i dostępność nie jest jeszcze taka, jakiej moglibyśmy sobie życzyć, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach. Oczywiście na tego typu programy brakuje pieniędzy i wiadomo, że na zdrowie psychiczne dzieci i dorosłych przeznacza się bardzo mało środków z kasy państwa. Na razie jedyne, co zaprojektowałam tak naprawdę, to moja kuchnia, z czego jestem bardzo dumna.

Karolina Balcer: Więzy rodzinne, 2020, dzięki uprzejmości artystki

No i jak ci poszło? Jak ta kuchnia wygląda?

Wygląda jak mój obraz, więc uważam, że poszło mi bardzo dobrze. Jest i ładna, i funkcjonalna. Mój mąż bardzo dobrze się w niej czuje, więc jest OK.

 

Tworzenie miejsc to następny temat, o którym chciałam z tobą porozmawiać, bo jesteś współzałożycielką Galerii Wykwit, co prawda już nieistniejącej, ale ważnej inicjatywy artystycznej.

Galeria Wykwit działała od 2015 do 2019 roku we Wrocławiu, w poniemieckiej willi przy ulicy Kochanowskiego. Współtworzyły ją osoby, które albo jeszcze studiowały, albo już właśnie ukończyły akademię i które mieszkały w tej willi. Sama galeria mieściła się w piwnicy, ale na wydarzenia udostępniliśmy też pomieszczenia w domu oraz wielki ogród. Skład osobowy w trakcie nam się mieszał, rozdzielaliśmy się i łączyli. Było bardzo dużo emocji wokół tego, bardzo się wspieraliśmy, ale też dochodziliśmy do kompromisów i pewnych wniosków. To był czas, kiedy bardzo dużo się nauczyłam – przede wszystkim jak z ludźmi współpracować, a jak nie współpracować. Nawiązałam przyjaźnie, ale też oczywiście wiele znajomości się zweryfikowało. Swój charakter w dużej mierze szlifowałam właśnie dzięki temu doświadczeniu.

Karolina Balcer: Day, after day and it’s Monday again, 2020, dzięki uprzejmości artystki

A czym się tak naprawdę zajmowaliście w Wykwicie?

„Wykwit” to metafora stanu tej willi, bo była po prostu cała zagrzybiona. Nie ukrywajmy, mieszkało się tam dość okropnie, zwłaszcza zimą. Natomiast latem mieliśmy do dyspozycji wielki ogród, i to umilało nam życie. A poza tym – no właśnie – robiliśmy wystawy, które były umieszczone w kontekście samego domu czy naszej oddolnej działalności. Miało tam miejsce wiele wydarzeń, była nawet rezydencja artystyczna. Nawiązaliśmy współpracę ze środowiskiem lokalnym, instytucjonalnym. Otrzymaliśmy nagrodę „Warto” od prezydenta Wrocławia, dzięki której mogliśmy wspólnie pojechać na targi sztuki Supermarket w Sztokholmie. Byliśmy jako Wykwit na triennale w Orońsku, więc nasze działania zostały zauważone również poza Wrocławiem. Naprawdę działo się wiele, może w pewnym okresie wręcz zbyt wiele. Z perspektywy czasu się zastanawiam, jakim cudem miałam na to wszystko energię.

Jakie ma dla ciebie dziś znaczenie to doświadczenie współtworzenia instytucji czy inicjatywy?

Bardzo istotne, wręcz kluczowe. Poza tym przy Wykwicie powstała grupa artystyczna Wykwitex, która funkcjonowała przez 3–4 lata i w której skład wchodziły osoby już niekoniecznie związane z samą Galerią. W tamtym czasie bardzo dużo działałam kolektywnie, co było dla mnie bardzo dobrym doświadczeniem na wielu poziomach. Nadal bardzo sobie cenię współpracę.

Wasze działania były odpowiedzią na mocno stawiane w tamtym czasie i nadal właściwie aktualne pytanie o to, dlaczego w Polsce jest tak mało inicjatyw tworzonych oddolnie przez artystki i artystów, którzy mogliby na tej bazie budować swoją niezależną pozycję? Wasze działania pokazały, że takie inicjatywy mają miejsce, tyle że mają charakter pulsujący.

Tak, mają po prostu swój termin przydatności. Myślę, że inicjatywa dorasta wraz z jej uczestnikami i – jak to w życiu – po prostu drogi się rozchodzą i trzeba ruszyć dalej, zabrać te doświadczenia ze sobą. To nie jest tak, że jest mało inicjatyw oddolnych. Mam wrażenie, że jest właśnie na nie wielki boom. Tego typu inicjatywy często wywodzą się z chęci wzięcia losu w swoje ręce i osiągnięcia niezależności lub z chęci działania kolektywnego. W naszym przypadku wystąpiły wszystkie powyższe punkty, ale przede wszystkim mieliśmy dodatkową przestrzeń w domu – piwnicę, która się wręcz prosiła o naszą ingerencję.
Kiedy obserwuję, co się dzieje w mediach społecznościowych, bo pandemia nie pozwalała na odwiedzanie tego typu kryjówek, to wydaje mi się, że w tej kwestii jest w Polsce całkiem nieźle.

Karolina Balcer przy pracy nad Anxiety, 2021, fot. dzięki uprzejmości artystki

Projekt, nad którym teraz pracujesz, Happy Family Project, wygląda na bardzo pracochłonny, rozrastający się i właściwie nie do zakończenia – czy tak go wymyśliłaś?

Projekt jest otwarty. Nie jestem w stanie przewidzieć jego finału czy określić, że w ogóle taki nastąpi. Prace sukcesywnie się kumulują. Do projektu Happy Family Project stworzyłam osobną stronę internetową, która funkcjonuje jako rodzaj instruktażu – przedstawia definicje dotyczące zagadnień zdrowia psychicznego. Intymną częścią tego projektu jest opisywanie przeze mnie mojej rodziny. Bardzo ważny jest dla mnie jego edukacyjny potencjał – ta część jest dla mnie równie ważna jak część wizualna. Przy jej opracowaniu pomaga mi Wojtek Skibicki, który pracuje w MiserArt we Wrocławiu. Jest to „strefa kreatywna w labiryncie wykluczenia”, która zajmuje się osobami w kryzysie bezdomności i obok części pomocowej organizuje też m.in. warsztaty artystyczne. Od początku wykluwania się projektu wspiera mnie także Paweł Jarodzki, który był moim promotorem. Bardzo zależy mi, żeby nagłośnić tę część edukacyjną Happy Family Project, stworzyć bezpłatną publikację, w której głos zabiorą osoby doświadczone, terapeuci, psycholodzy, psychiatrzy. Na rok 2022 mam zaplanowane dwie wystawy w instytucjach sztuki. Chciałabym, żeby w ich przestrzeni odbywały się warsztaty edukacyjne i oprowadzania po wystawach przez osoby, które nie są związane ze sztuką, ale zajmują się terapią i mogą podejść do mojego projektu od innej strony. Pod koniec tego roku na zaproszenie Marty Gendery z Fundacji „Salony” w Zielonej Górze będę miała okazję na pierwszą konfrontację z publicznością. W ramach startującego tam programu Na zdrowie stworzę użytkową instalację odnoszącą się do stygmatyzacji tematu zdrowia psychicznego, głównie z zakresu języka, w której odbędą się pierwsze warsztaty. Zależy mi, żeby podejść do tematu odpowiedzialnie, a nie tylko tak egoistycznie, artystycznie.

Jak można wesprzeć twój projekt?

Na tym etapie potrzebuję wsparcia specjalistów – terapeutów, psychologów, psychiatrów, osób zaznajomionych z tematem, którzy mogliby odnieść się do podejmowanych przeze mnie zagadnień i przyczynić się do powstania publikacji.
Kontakt przez stronę: http://happyfamilyproject.com

 

Karolina Balcer (ur. 1988 r.) – absolwentka Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu (2014) oraz międzywydziałowych studiów doktoranckich na tej samej uczelni (2017). Stypendystka MKiDN (2020) oraz uczestniczka rezydencji artystycznych m.in Kukturkontakt w Wiedniu (2018) Zajmuje się malarstwem, wideo, tworzy instalacje w przestrzeni publicznej, ostatnio pracuje w technice dywanowej (tufting). W jej projektach często pojawia się wątek rodzinny, kiedy członkowie rodziny aktywnie angażują się w przedsięwzięcia. Świadoma współpraca z rodziną to dodatkowy i bardzo ważny aspekt tego typu realizacji, który pozwala zachować realny kontekst. Prywatne historie i doświadczenia stają się pretekstem do dyskusji o problemach społecznych, takich jak choroby psychiczne, uzależnienia czy bezdomność. W latach 2015–2019 współtworzyła galerię Wykwit. W latach 2017–2020 była członkiem zarządu Wytwórni Wykwitex. Od 2019 roku wraz z Iwoną Ogrodzką współtworzy nomadyczną inicjatywę Why Quit. Aktualnie pracuje nad rodzinnym projektem poruszającym zagadnienia zdrowia psychicznego. Mieszka i pracuje w Warszawie.
http://karolinabalcer.com

Transkrypcja: Janina Zakrzewska

Ten serwis korzysta z cookies Polityka prywatności