menu

Wielogłosowa relacja pokongresowa

Spacer szlakiem poziomkowym fot. Małgorzata Gurowska i Agata Szydłowska

Pierwszy Kongres postartystyczny – nowa odsłona festiwalu Konteksty, który już od dekady odbywa się w Sokołowsku. Zwołany przez Mariannę Dobkowską i Sebastiana Cichockiego, we współpracy z Krzysztofem Bieleckim, Mają Demską, Kubą Depczyńskim i Bogną Stefańską, Kongres trudno nazwać festiwalem, a jeszcze trudniej wskazać, że dotyczył sztuki performens. Chyba, że za performowanie uznamy spotkania, spacery, wykłady czy wspólne posiłki. Ostatnie dni lipca w sanatoryjnej miejscowości były natomiast z całą pewnością nauką uważnego bycia razem. Razem z innymi osobami i razem z naszym otoczeniem – zarówno tym lokalnym, zmagającym się z gentryfikacją, eksploatowanym przez przemysł kopalniany, jak i tym globalnym, które mierzy się z narastającymi skutkami katastrofy klimatycznej. Chcąc opowiedzieć o tym, co wydarzyło się w Sokołowsku, a jednocześnie zachować wielogłosowość i wspólnotowość – jedne z ważniejszych wartości, obecnych w czasie Kongresu, zaprosiliśmy wszystkie uczestniczki i wszystkich uczestników, do podzielenia się z nami swoimi odczuciami i przemyśleniami dotyczącymi tego wydarzenia. Nie narzucaliśmy formy, ani żadnych limitów. Przesyłane odpowiedzi publikujemy w NN6T jako wielogłosową relację pokongresową.

Ada Piekarska

Konteksty 2021, czyli awangarda wraca w krzaki* / Michał Suchora, od półtora roku mieszkający między Warszawą a Sokołowskiem

Konteksty 2021 zaczęliśmy od spektakularnej pomyłki. Zaproszeni przez nas, czyli BWA Sokołowsko, artyści i artystki zabookowali bilety do Polski na podstawie strony festiwalu z …. 2020 roku. Tak Angels Miralda, Carola Uelken i Josep Maynou, trójka krążących między Marokiem, Amsterdamem a Berlinem przyjaciół trafiła do Sokołowska o tydzień za wcześnie. Nasz plan musieliśmy więc zrealizować w okrojonym gronie sąsiadów i sąsiadek z miejscowości. Performance Josepa polegał na urządzeniu zbiorowego przyjęcia urodzinowego dla wszystkich, którzy i które ze względu na lockdown nie mogli świętować. Josep do końca utrzymywał, że tego dnia skończył 39 i zaczął 41. rok życia. Joseph zaproponował też wszystkim odwiedzającym podczas Kontekstów BWA Sokołowsko współtworzenie dziennika pod postacią „tatuowanego” pirografem stołu. Z zaproszenia skorzystali m.in. Witek Orski, Piotr Bujak czy Agnieszka Brzeżańska.

Po ich wyjeździe przestrzeń BWA Sokołowsko dalej służyła jako przechowalnia dla wszystkich, którzy i które nie zdołały znaleźć noclegu w innych pensjonatach. Przy okazji bardzo wiele osób zobaczyło też wystawę „Pokój gościnny” Joanny Concejo, otwartą w ramach Festiwalu Góry Literatury.

Same Konteksty były dla mnie, jako uczestnika, rodzajem materializacji książki Rebeki Solnit „Zew włóczęgi”. Większość wydarzeń przybrała formę spaceru (niestety tylko w założeniu kameralnych), podczas których przewodniczki i przewodnicy ćwiczyli naszą uważność na różne aspekty sokołowskiej rzeczywistości. Centrala pokazała nam mikroklimatyczne pozostałości po „ścieżkach zdrowia” zaprojektowanych 150 lat temu przez doktora Hermana Brehmera,  Ilona Witkowska poprowadziła nas „trasą śmierci”, która w XIX-wiecznym Gorbersdorfie była przecież jako element niepożądany skrzętnie ukrywana, a Krzysztof Maniak zabrał grupę śmiałków na wielogodzinny spacer Koroną Sokołowską, czyli trasą przez otaczające wieś szczyty. Kilka razy udało mi się też wypić herbatę z Agnieszką Brzeżańską, która swoje przenośne stanowisko do parzenia rozstawiała, gdzie tylko przyszła jej na to ochota.
Konteksty 2021 upłynęły pod znakiem cudownie niematerialnej, nienarzucającej się sztuki korzystającej wyłącznie niemal z lokalnych, skromnych materialnie, ale bardzo gęstych znaczeniowo zasobów. Co ciekawe, Sebastian [Cichocki] i Marianna [Dobkowska] zaproponowali formułę, którą nasi sąsiedzi i sąsiadki wprowadzają w życie właściwie codziennie (zbieranie ziół i runa leśnego, godzinny poranny spacer w drodze na śniadanie w schronisku na Andrzejówce). Najcenniejsze, czego nauczyłem się przeprowadziwszy do Sokołowska to uważność i świadome bycie w przestrzeni. Pierwszego roku stada muflonów uważałem tylko za legendę. Idąc po raz enty tę samą trasą, ale bardziej uważnie uczestnicząc w byciu w naturze, muflony, salamandry i czarne bociany nagle okazały się oczywistą częścią lasu.

I jeszcze dwie rzeczy: wspaniały otwierający wykład aleatoryczny Kuby Szredera, który w pozornie przypadkowy/losowy sposób nakreślił pole tematów, z którymi uczestniczki i uczestnicy festiwalu mocowali się estetycznie i intelektualnie przez kolejne dni. Oraz pożegnalne i pełne mądrości i prawdziwej czułości wystąpienie Agnieszki Tarasiuk, która opierając się na swoim bardzo osobistym doświadczeniu wezwała każdego i każdą do dalszej pracy nad budowaniem lepszego, bardziej sprawiedliwego i harmonijnego świata. Mam nadzieję, że oba teksty zostaną gdzieś opublikowane, bo mogą okazać się ogromnie ważne dla zadających sobie pytania i teraźniejszość i przyszłość osób.

Największym jednak odkryciem i przyjemnością było dla mnie obserwowanie przy pracy Bogny Tęczynopol i Kuby Depczyńskiego, producentów festiwalu. Rzadko zdarza się, by para ludzi miała dla siebie tyle miłości, szacunku i zrozumienia.

*Tytuł nawiązuje do terminu stworzonego lata temu w Ośrodku Pracy Twórczej w Wigrach przez Agnieszkę Tarasiuk

Michał Suchora – współprowadzący BWA Warszawa, w Sokołowsku prowadzi przestrzeń rezydencyjną i wystawienniczą BWA Sokołowsko. Tak samo nazywa się podcast, którego gościniami i gośćmi są osoby pracujące na styku sztuki, polityki i ekologii. 2021 roku upływa w BWA Sokołowsku pod patronatem Josepha Beuysa, który w tym roku obchodziłby 100 urodziny. Beuys jest jednym z założycielem Partii Zielonych, której Michał jest dumnym członkiem.

fot. Urodziny Josepa Maynou w miejscowości Police, archiwum Michała Suchory

 

Tam, gdzie rosną poziomki / Małgorzata Gurowska i Agata Szydłowska

Spacer Szlakiem Poziomkowym nie był łatwy. Bo i góry wokół Sokołowska, mimo, że wyglądają niewinnie, potrafią zaskoczyć stromym zejściem lub niespodziewanie zarośniętą ścieżką, która jeszcze miesiąc wcześniej była odsłonięta. Obserwowanie wypatroszonej góry, jej lewej strony, której nikt nigdy nie powinien widzieć, też nie jest łatwe. Stromy spadek na tzw. przodku kopalni wyłaniał się co i rusz, kiedy nikt się go nie spodziewał, urywając nagle las. Spacer rozpoczął się pod schroniskiem Andrzejówka. W tym popularnym turystycznym miejscu nic nie zapowiada tego, że pejzaż tworzy fałdę, nie da się odróżnić spodu od powierzchni, krajobraz przenicowuje się. Jedynie hałas emitowany przez kopalnię zdradza, że za polaną i rzędem drzew dzieje się coś niepokojącego. Przewodniczką po historii długoletnich walk o zamknięcie kopalni była lokalna działaczka, pani Basia oraz dwie starsze panie zaangażowane w protesty przeciwko wydobyciom. Głos został oddany miejscowym aktywistkom, osobom na co dzień uczestniczącym w nierównej walce z wielką firmą i sprzyjającymi jej władzami. Do samej kopalni prowadziła wąska ścieżka wzdłuż zbocza. Trzeba było iść ostrożnie, gęsiego, jeden nieuważny krok dzielił od osunięcia się stromym zboczem. Zapowiadało ono punkt kulminacyjny, czyli stromiznę samej kopalni. Docierało się do niej przeciskając się między gęstymi gałęziami. Po wyjściu z lasu, tuż przed uskokiem, witały nas poziomki. Oznaczały one, że jesteśmy na miejscu, tam gdzie rosną poziomki. Czyli na szczycie kopalni, który porastają te drobne rośliny przypomniawszy sobie, że kiedyś tam był las. Dalej Szlak Poziomkowy prowadził raz wgłąb lasu, raz znów na zbocze kopalni. Trochę tak, jakby to las się z kopalnią zaplątał, a nie spacerowiczki meandrowały. Na koniec kolejne strome zbocze, które trzeba było pokonać schodząc w dół, kolejne przypomnienie o tym, że Bukowiec też się stromo kończy, ale nie tam, gdzie powinien.

W Górach Suchych szlaki spacerowe pojawiają się i znikają. Po części wydeptanych przez niegdysiejszych kuracjuszy trasach pozostał jedynie ślad w postaci ledwo widocznej ścieżki. Po ścieżce, którą szły spacerowiczki też pewnie nie ma już śladu, a gałęzie porosły tak gęsto, że nie udałoby się już przedrzeć tam, gdzie rosną poziomki. Podobnie jak szlaki, znikają też góry. Na przykład Bukowiec, wysadzany i zabierany po kawałku by wejść w skład dróg asfaltowych i torowisk budowanych daleko stąd. Góry Suche mają pecha. Składają się z melafiru, surowca cennego dla współczesnej gospodarki opartej na transporcie. Jest on twardy i wytrzymały, idealny pod koła ciężarówek i między tory, po których kursują pociągi. Nowy Szlak Poziomek wprowadził w kruchą obecność Bukowca i jego znikanie. Poprowadził przez półkę do siodełka zwróconego ku Sokołowsku, do szczytu kopalni melafiru. Siodełko oddziela Bukowiec od Granicznej. To tam rosną poziomki. Była to wędrówka po pejzażu materialnym i dźwiękowym, gdzie nasze uszy nastrajały się na wyłapywanie odgłosów napotkanych istot zamieszkujących trzy obszary chronione: Park Krajobrazowy Sudetów Wałbrzyskich, Obszar Natura 2000 „Góry Kamienne” i Obszar Specjalnej Ochrony Ptaków Natura 2000 „Sudety Wałbrzysko-Kamiennogórskie”. Spotkałyśmy: Buki, Góry Suche, Potok Rybna i Sokołowiec, Ślimaka Winniczka, Trawę, Maliny, Wiatr i innych. Jedni byli tam na moment, inni na dłużej. Okazuje się, że Buki i Góry Suche także są tam chwilowo. Po Bukach zostają ślady i blizny. Mijane podczas spaceru polany z wycinką drzew były znakiem pierwszego etapu przygotowań do rozbudowy kopalni. Najpierw wycinane są drzewa, potem zdejmowana gleba, następnie patroszona góra. Podczas każdego kolejnego spaceru Szlakiem Poziomek góry będzie coraz mniej.

Małgorzata Gurowska – artystka wizualna, autorka książek, wykładowczyni i kuratorka. W swoich pracach skupia się na kwestiach politycznych i społecznych krytycznie opisując relacje ludzi i nie-ludzi. Tworzy z myślą o uwzględnianiu perspektywy innych gatunków, zwłaszcza tych eksploatowanych i dyskryminowanych przez człowieka.

Agata Szydłowska – kuratorka, badaczka, autorka książek. Absolwentka historii sztuki na UW, Szkoły Nauk Społecznych przy IFiS PAN, doktorka etnologii. Kierowniczka Katedry Historii i Teorii Designu na Wydziale Wzornictwa ASP w Warszawie. Interesuje się społecznymi i politycznymi kontekstami dizajnu. Poprzez działania kuratorskie i refleksję humanistyczną bada projektowanie poza antropocentryzmem.

 

Igor Kubik

Rysunki powstały bezpośrednio w odniesieniu do tegorocznej edycji Kontekstów. Działania delegatek i delegatów, zainspirowały mnie do stworzenia, przy pomocy rosnących w okolicy ziół, zdrowotnych naparów. Były one częścią naszych wspólnych śniadań. Podczas poszukiwań ziół zbierałem też inne rośliny, które wykorzystałem do stworzenia antropomorficznych portretów Sokołowskiej flory.

Igor Kubik – artysta wizualny, projektant. Absolwent warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych w Pracowni Ilustracji Grażki Lange i Moniki Hanulak. Autor książek artystycznych, ilustracji prasowych i komercyjnych. Od kilku lat związany z kwartalnikiem Przekrój. W swojej twórczości skupia się na obserwacji relacji, cyklów oraz wzorów mogących posłużyć za wyraz synergii pomiędzy rzeczywistością zewnętrzną i wewnętrzną.

Ten serwis korzysta z cookies Polityka prywatności