menu

Złoto 3.0

NFT – co się właściwie stało? Rozmowa z Alek Sarną
Ulotka z 14 czerwca 2021 roku przedstawiająca obraz nastoletniego artysty FEWOCiOUS, zaplanowany do sprzedaży przez dom aukcyjny Christie's, dzięki uprzejmości Christie's Images Ltd. 2021

Według obliczeń Memo Aktena pojedyncza transakcja ethereum szacowana jest na średnio około 35 kWh. Jest to mniej więcej równowartość zużycia energii elektrycznej przez mieszkańca UE przez 4 dni. Z punktu widzenia osoby dokonującej takiej transakcji to ułamek sekundy.

Joanna Glinkowska: Spróbujmy odtworzyć chronologię. Jest początek roku 2021, Mike Winkelmann, znany jako Beeple, sprzedaje „jotpega” za 69 milionów dolarów w jednym z największych domów aukcyjnych na świecie – Christieʼs. Z dnia na dzień w świecie sztuki wybucha dyskusja o NFT. Co tu się właściwie stało?

Aleksandra Sarna: Ludzie zafascynowani historiami szybkiego wzbogacenia się inwestują, kopią krypto czy wybijają NFT, a media prześcigają się w clickbaitowych nagłówkach, nakręcając histerię. Wartość rynku NFT potroiła się w 2020 roku, osiągając ponad 250 milionów dolarów. Wtedy starzy gatekeeperzy, niezbyt zainteresowani dotychczas sztuką cyfrową, jak Christieʼs, postanowili wejść do gry. Po raz pierwszy wystawili w tradycyjnym domu aukcyjnym dzieło sztuki z wbudowanym NFT – Block 21 Roberta Aliceʼa, które zostało kupione za prawie 11-krotność początkowej wyceny (130 tysięcy dolarów). Ale prawdziwy hype w mediach zaczął się od bezprecedensowej sprzedaży przez nich pracy Beepleʼa, o którym wspominasz.

Polska sztuka współczesna NFT: SLUR, Rafał Dominik & Lubomir Grzelak, High definition video with audio, 2021, https://foundation.app/@lxr/slur-21822, dzięki uprzejmości artystów

Jednocześnie wiele mówi się o demokratyczności i bezpośredniości NFT.

Technologia NFT może być stosowana w każdej dziedzinie, w której istnieje nierównowaga sił pomiędzy twórcami a scentralizowanymi instytucjami, które pośredniczą w sprzedaży ich pracy. Demokratyzuje i decentralizuje ona obszar, z którego tradycyjnie korzystali pośrednicy, którzy są strażnikami (jak Christieʼs) stojącymi pomiędzy twórcami a ich odbiorcami. NFT pozwala na przesunięcie równowagi sił z niewielu do wielu, co oznacza, że twórcy mogą przechwycić więcej wartości, którą tworzą, i uniemożliwić innym zarządzanie ich społecznością. Jest to idea która według mnie wprowadza nadzieję w skostniałe fundamenty hermetycznego świata sztuki pięknej. Niestety historia sprzedaży pracy Beepleʼa pokazała drugą stronę NFT. Kupujący, przedsiębiorca kryptowalutowy posługujący się pseudonimem MetaKovan, zarobił krocie na sprzedaży, wykorzystując mechanizmy spekulacyjne. Miesiące przed wystawieniem dzieła na aukcję przez Christie’s, kupił prywatnie inne prace Beepleʼa, podzielił ich własność na tokeny oparte na blockchainie i sprzedał je publicznie. W miarę jak stawki za nowe prace rosły, rosła też wartość jego NFT. W dniu, w którym MetaKovan wygrał aukcję, wartość jego udziałów w tokenach artystycznych wzrosła o około 51 milionów dolarów, zgodnie z historycznymi cenami na stronie z danymi kryptograficznymi CoinMarketCap oraz opisem jego udziałów finansowych na stronie internetowej jego funduszu inwestycyjnego. Ta sytuacja pokazuje, że szał wokół sztuki cyfrowej i NFT może być w mniejszym stopniu oznaką artystycznej rewolucji niż gorączką złota w wysoce spekulacyjnej technologii blockchain.

Zrzut ekranu ze strony akcji NFT Beeple’a, źródło: www.christies.com

Z założenia idea jest piękna: artystki i artyści tworzący prace cyfrowe w końcu mogą je łatwo spieniężyć. Co więcej, dzięki przypisaniu niezmienialnego kodu w blockchainie wszystkie dalsze transakcje są monitorowane, a od każdej kolejnej odsprzedaży 10% wędruje do twórcy. Brzmi fair, jaki jest haczyk?

Przede wszystkim nie nazwałabym spieniężania prac cyfrowych przy pomocy NFT łatwym. Mamy mnóstwo barier, które stoją na drodze. Oprócz technicznych trudności są też problemy natury etycznej czy kompletnie niezależne od nas spekulacje na rynku kryptowalut. Trzeba zaznaczyć, że NFT to nie tylko sztuka, ale ogólnie cyfrowe pliki, które każdy może wystawić na sprzedaż. Artyści, muzycy i pisarze z pewnością mogą używać NFT jako środka do budowania trwałego dochodu, ale technologia NFT może być też wykorzystywana w wielu różnych branżach. Dobrym przykładem są Top Shot od graczy NBA, czyli krótkie filmiki z najważniejszymi momentami z historii ligi koszykówki. Wideo przedstawiające Lebrona Jamesa wykonującego slam dunk sprzedało się za 208 tysięcy dolarów. Świadczy to o tym, że inwestorzy poszukują plików od rozpoznawalnych nazwisk, które teoretycznie będą z czasem akumulować wartość. Podobnie jak w przypadku innych społeczności inwestycyjnych, liczy się status sprzedawcy. Aby czyjeś NFT stały się wartościowym aktywem kryptowalutowym, twórcy muszą się odpowiednio wypromować. Artyści, którzy nie są w tak uprzywilejowanej sytuacji mogą skorzystać z formy crowdfundingu do sprzedaży NFT, dzięki budowaniu wartościowej sieci relacji społecznych z odbiorcami i innymi artystami, na przykład poprzez social media. Co więcej, wybicie (minting) samego NFT na platformie transakcyjnej jest łatwe jak wrzucenie pliku na YouTube’a, nie wszyscy mają demokratyczny dostęp do każdej strony. Jedne platformy funkcjonują trochę jak starzy gatekeeperzy, selekcjonują artystów z nadesłanych formularzy aplikacyjnych. Inne wymagają zaproszenia od kogoś już funkcjonującego na danej platformie, co z kolei wyklucza artystów z Globalnego Południa. Jeszcze inne pozwalają każdemu na wystawienie swojej pracy, ale tam ilość treści praktycznie uniemożliwia bycie dostrzeżonym.

Załóżmy, że jestem w uprzywilejowanej pozycji: mam odpowiedni budżet i zaproszenie do jednej z platform, na przykład dosyć ekskluzywnej Foundation – jak będzie wyglądał proces sprzedaży mojej pracy? Jakimi zasadami rządzi się ten sektor rynku – jeśli w ogóle możemy tu mówić o oddzielnym sektorze, a nie części rynku sztuki bądź rynku kryptowalut?

Podstawowe waluty używane na platformach transakcyjnych NFT to ether, WAX oraz flow. Na większości platform transakcyjnych, użytkownicy są odpowiedzialni za płacenie za energię obliczeniową wymaganą do przetwarzania i zatwierdzania transakcji na blockchainie – gas. Opłaty za gas zmieniają się w zależności od pory dnia. Chociaż dodatkowe opłaty różnią się w zależności od witryny, wiele popularnych platform pobiera od użytkowników opłatę za gas, za wybicie tokena, a także opłatę za sprzedaż i kupno. Niestety bywa, że opłaty mogą przewyższyć kwotę sprzedaży i kończymy ze stratą. Opłaty za gas mogą stanowić spore ryzyko finansowe dla nowych użytkowników. Większość platform wymaga również cyfrowych portfeli (wallet), więc użytkownicy muszą brać pod uwagę zarówno opłaty za konwersję pomiędzy różnymi formami kryptowalut, jak i ich wahania cen na rynku. Trzeba tu przytoczyć majowy krach na rynku kryptowalut, kiedy spadki wyniosły około 50%. Ceny krypto zmieniają się z godziny na godzinę, trzeba być czujnym i zdawać sobie sprawę z ewentualnych konsekwencji. Nie zapominajmy też o hakerach i kradzieżach wirtualnych pieniędzy, które sięgają miliardów rocznie.

Mimo że na większości platform dominują prace, powiedzmy wprost: słabe, krzykliwe, nieciekawe, to nie zniechęca wielkich graczy jak domy aukcyjne czy instytucje. Przykładem, oprócz wspomnianego wcześniej Christieʼs może być muzeum NFT w Pekinie.

Dyskusja na temat jakości czy obiektywnej wartości NFT pokrywa się z dyskusją o jakości dzieł sztuki w ogóle. W pewnym sensie tradycyjny rynek sztuki zawsze był bańką stworzoną przez człowieka. Wartość przypisuje się w oparciu o abstrakcyjne korzyści, takie jak prestiż czy rzadkość, a nie walory estetyczne czy ocenę umiejętności twórcy.

Także osoby zajmujące się innymi dziedzinami, jak twórczyni muzyki Holly Herndon czy Auriea Harvey – współwłaścicielka Tale of Tales, jednego z popularniejszych studiów produkujących gry komputerowe, sprzedają NFT.

Cieszę się, że wspominasz dwie zdolne artystki, bo to jest obszar zdominowany przez mężczyzn. Każdy posiada swoje sumienie, ale ma też i swoje powody. Pandemia sprawiła, że muzycy z dnia na dzień stracili zaplanowane gigi, nie dziwię się, że coraz więcej z nich wystawia NFT.

To chyba dobry moment, żeby ustalić, czym właściwie jest NFT – czy to nowe medium, czy tylko translacja pracy wideo lub renderu na kod, którym w gruncie rzeczy każda praca cyfrowa i tak jest? I czy w związku z tym NFT odnosi się do dzieła sztuki, czy do metody jego spieniężania? Krótko mówiąc, czy NFT to analogiczna nazwa rodzaju użytego „materiału”, jak klasyczny olej na płótnie?

Sztuka cyfrowa ma historię sięgającą lat 60. XX wieku. Łatwość powielania sprawiała, że przypisanie wartości pracom cyfrowym było prawie niemożliwe. Do czasu aż Kevin McCoy i Anil Dash opracowali podczas jednonocnego hackathonu pierwszą wersję opartego na blockchainie sposobu na potwierdzenie własności oryginalnego cyfrowego dzieła. Małe bity danych blockchain są dołączane do cyfrowego obrazu lub wideo, czyniąc z niego niepowtarzalny obiekt poprzez nadanie mu jedynego w swoim rodzaju znacznika autentyczności. Ze względu na ograniczenia techniczne nie można przechowywać rzeczywistego cyfrowego dzieła sztuki w blockchainie, dlatego postanowiono posługiwać się matematyczną kompresją pracy i użyć jej do odwołania się do dzieła sztuki w innym miejscu. I to właśnie jest NFT – non-fungible token, czyli niezbywalny token. Tak naprawdę nie kupujemy rzeczywistego cyfrowego dzieła sztuki, a jedynie link do niego, który zapewnia właścicielowi dowód własności, odrębny od praw autorskich.

Mam wrażenie, że w Polsce wciąż jesteśmy na etapie pierwszego zachłyśnięcia się nowością. Brakuje krytycznej dyskusji i analizy tematu, który przecież z wielu względów (między innymi ekologicznych, klasowych) jest kontrowersyjny. Jako artystka podejmujesz temat NFT w swojej pracy dyplomowej na łódzkiej Akademii Sztuk Pięknych. Jakie jest twoje podejście? O czym będzie ta praca?

Swój pecet wykorzystuję do twórczej pracy. Jestem wręcz zażenowana, kiedy widzę, jak wzrosły ceny kart graficznych przez gorączkę złota spowodowaną możliwością kopania krypto. Obecnie mam zbyt wiele dylematów, które powstrzymują mnie przed wybiciem swoich prac jako tokenów. Staram się krytycznie patrzeć na presję wywieraną na artystów, związaną z wybijaniem i kupnem NFT. Nie chcę nikogo oceniać i rozumiem, że dla niektórych możliwość utrzymania się z własnej twórczości bez pracy zarobkowej może być priorytetem, a NFT może dać taką możliwość. Oczywiście moje stanowisko może się zmienić, w zależności od sytuacji, w jakiej się znajdę w przyszłości, i od tego, jak rozwinie się kwestia kosztów ekologicznych przemysłu sztuki kryptowalutowej. Co do pracy dyplomowej, to pomysł powstał jeszcze jesienią zeszłego roku, kiedy jechałyśmy razem autem i wspominałam ci o NFT. Uznałam, że warto jest przepuścić temat przez własną wrażliwość, ale też w metaforyczny sposób potraktować problematykę technologicznego rozwoju, jego wpływu na artystów i ich twórczość, a także kwestie samej natury materialności/niematerialności cyfrowej. Render powstał kilka miesięcy temu w skróconej wersji, ale wersję finałową będzie można zobaczyć dopiero jesienią.

Polska sztuka współczesna NFT: SLUR, Rafał Dominik & Lubomir Grzelak, High definition video with audio, 2021, https://foundation.app/@lxr/slur-21822, dzięki uprzejmości artystów

W jednym ze spotkań na Zoomie, poświęconym NFT, w którym razem uczestniczyłyśmy, padło stwierdzenie: Digital is no different from real. Dla mnie to szczególnie obrazowe, w kontekście nie tyle uprawomocnienia cyfrowych prac jako pełnowartościowych dzieł sztuki, ile umocowania niematerialnych działań w ich rzeczywistym wpływie na materialny świat. Przecież każdy nasz ruch w internecie, każde wczytanie strony, wgranie filmu na YouTube, ma swoją energetyczną wartość. W takim sensie kolejną realną konsekwencją w szerszym polu jest wspomniany przez ciebie wzrost cen kart graficznych spowodowany szukaniem zarobku przy kopaniu kryptowalut. Wytłumaczysz tę zależność?

Kopanie kryptowalut odbywa się w tak zwanych mining farms, czyli pomieszczeniach lub magazynach przeznaczonych do wydobywania kryptowalut przy użyciu kart graficznych z dostępem do internetu i oprogramowaniem podłączonym do blockchain. Kopanie jest procesem weryfikacji transakcji, niezbędnej do dodania jej do księgi publicznej znanej jako blockchain. Proces ten jest dochodowy ze względu na ceny rynkowe krypto, ale jest też bardzo energochłonny. Z tego właśnie powodu rząd Iranu obwinia krypto za przerwy w dostawie prądu i ogłosił zakaz wykopywania.

Data farms, minting, ethereum, tokens… to brzmi jak zaklęcia Slytherinu, albo co najmniej jak hasła w całkiem nowym słowniku, którego znajomość jest niezbędna do sprawnego poruszania się w świecie NFT. Czy to nie kolejna bariera, trudna do przeskoczenia dla artysty/artystki?

Zrozumienie tematu jest ważne w świadomym poruszaniu się w świecie blockchainowym. Domyślam się, że dla większości artystów jest to zbyt skomplikowane, a wystawienie NFT to zbyt duży wysiłek. Polecam zerknąć na Reddit czy Twitter i poczytać historie osób, które dzielą się swoimi doświadczeniami, zanim zaczniemy cokolwiek wybijać czy też kupować. Istnieje też bariera etyczna.

No właśnie. Dlaczego sprzedając jedną pracę, zostawiamy ślad węglowy porównywany do podróży samolotem (około 90 kg CO2) lub – sięgając po porównanie bliższe światu sztuki – do energii zużywanej przez dwa lata pracy w studio?

Według obliczeń Memo Aktena pojedyncza transakcja ethereum szacowana jest na średnio około 35 kWh. Jest to mniej więcej równowartość zużycia energii elektrycznej przez mieszkańca UE przez 4 dni. Z punktu widzenia osoby dokonującej takiej transakcji to ułamek sekundy. Pojedyncze kliknięcie myszką uruchamia reakcję łańcuchową i wysyła sygnał do farm wydobywczych (mining farms) na całym świecie, które w przypadku „przeciętnej” transakcji zużywają 35 kWh energii, a emisja gazów cieplarnianych wynosi blisko 20 kg CO2. Dla porównania przeciętny e-mail szacuje się na ślad kilku gramów CO2, a oglądanie przez jedną godzinę Netflixa na około 36 gramów CO2. Mówię tu o transakcjach walutowych. Sprzedaż NFT na blockchainie jest o wiele bardziej emisyjna. Pojedynczy NFT może obejmować wiele transakcji – wybicie, licytację, anulowanie, sprzedaż i przeniesienie własności. Taki pojedynczy ślad powstały przy transakcji kupna NFT jest równoważny całkowitemu zużyciu energii elektrycznej przez mieszkańca UE przez ponad miesiąc, a emisje są równoważne przejechaniu samochodem 1000 km lub lotowi samolotem przez 2 godziny.

Krytycy cały boom na NFT nazywają formą neokolonializmu, ostrzegają przed konsekwencjami Web 3.0, bazującej na uczeniu maszynowym i Big Data, wskazują na niebezpieczeństwo wykorzystywania mechanizmów sprzedaży NFT do prania pieniędzy. Z kolei zwolennicy mówią o powrocie do społecznościowego charakteru sieci z czasów początków internetu i o godziwej płacy dla artystek i artystów. Powiedz na koniec, jakie jest twoje stanowisko?

Tym, co najbardziej dzieli środowisko, jest dyskusja na temat wpływu blockchainów na ekosystem. Opinie są mocno spolaryzowane pomiędzy prokryptowaluowcami, którzy wierzą, że wydobycie jest w większości ekologiczne i bez wątpienia pozytywne dla klimatu i świata, a antykryptowalutowcami, którzy wierzą, że jest to marnowanie zasobów. Ja sama przyglądam się, analizuję i staram się działać i komentować poprzez sztukę.

 

ALEK SARNA (ALEKSANDRA SARNA) – jest artystką tworzącą wirtualne światy site-specific, performanse wykorzystujące technologię VR/gaming i spekulacyjne filmy CGI, często w formie instalacji multimedialnych zawierających obiekty fizyczne. Jej wizualne narracje budowane są w oparciu o subiektywną percepcję, organizację i interpretację osobistych wrażeń w celu zrozumienia otoczenia w epoce, w której natura, człowieczeństwo i technologia nakładają się na siebie. Jej prace pokazywane były m.in. w Muzeum Sztuki w Łodzi, Zachęcie Narodowej Galerii Sztuki, Galerii Labirynt, TRAFO Trafostacji Sztuki, Obrońców Stalingradu 17, Agora Arts Circle London, Punkcie Odbioru Sztuki, LOOPHOLE Berlin czy Stroboskop Art Space, oraz podczas Formatova Intercultural Visual Form #, 9. Triennale Młodych w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku i Patchlab Digital Art Festival.

Ten serwis korzysta z cookies Polityka prywatności