menu

Tak było!

Rozmowa z Michałem Frydrychem
Michał Frydrych, 21 rzeczy na XXI wiek, Dwumowa, 2020, dzięki uprzejmości artysty

Z artystą Michałem Frydrychem o 21 obiektach na XXI wiek rozmawia Bogna Świątkowska

Czy stworzenie listy obiektów streszczających dwudziesty pierwszy wiek było dla ciebie trudne?

Inaczej. Miałem pewne pomysły, jak może wyglądać przyszłość. Jeśli ma się trzy czy pięć tropów to sprawa jest stosunkowo prosta, jeśli natomiast ma się ich dwadzieścia parę i potem dokonuje się ich selekcji, to rzecz już się bardziej komplikuje. Najtrudniejsza jest ucieczka od własnego sposobu myślenia w kierunku tego, co jest możliwe, oraz odfiltrowywanie siebie i swoich chęci.

Spis zawiera wiedzę o tym, jak wyglądał XXI wiek, i sporządzony jest z perspektywy początku kolejnego stulecia. Jakie narzędzia sobie stworzyłeś, żeby osiągnąć ten efekt podróży w czasie?

Zastosowałem głównie trzy narzędzia. Pierwsze pochodzi ze sztuk wizualnych. Skoro umiejscawiam siebie jako narratora, który z lampką cyfrowego szampana patrzy na miniony wiek i mówi o tym, co się wydarzyło, to przede wszystkim muszę określić sposób prowadzenia opowieści. Ta narracja jest dwutorowa: prowadzona jest zarówno za pomocą tekstu, jak i za pomocą materializacji idei pod postacią cienia jakiegoś zdarzenia, którego dotyczy tekst. Przyjąłem, że skupiam się na śladach drugorzędnych. Wiadomo, technologie przyszłości są mi niedostępne i jedyne, na czym mogę się skupić, to UX i to, jak technologia współgra z ludźmi i ich fizycznością. Drugie narzędzie jest psychologiczne i oparte na założeniu, że ludzka natura na przestrzeni czasu jest raczej niezmienna niż zmienna. Jeśli następuje jej ewolucja, to zachodzi ona dużo wolniej, niż byśmy chcieli i bylibyśmy gotowi przyznać. Nadal pozostajemy istotą, która jest w pewien sposób polukrowana racjonalnością, ale pod spodem buzują różne procesy, które jeśli wypłyną, to będą przeobrażać wszystko, aż do momentu, w którym sytuacja się na nowo skonsoliduje. Trzecie narzędzie, które bazuje zarówno na wiedzy historycznej, jak i na prognozowaniu ekonomicznym, to założenie cykliczności zdarzeń. To, co zdarzyło się w przeszłości, może pojawić się w przyszłości pod inną – być może podobną, być może odmienną postacią. Złożenie tych trzech narzędzi pozwoliło mi uchwycić zdecydowaną większość obiektów, które pojawiły się w tej małej encyklopedii XXI wieku.

Michał Frydrych, 21 rzeczy na XXI wiek, Aureola, 2020, dzięki uprzejmości artysty

 

Przejdźmy w takim razie do tych zdarzeń, przedmiotów i zjawisk w niej zawartych. Trudno jest mi znaleźć odpowiednie słowo dla tej listy dwudziestu jeden obiektów, dlatego że właściwie każdy z nich reprezentuje bardzo złożony świat wielu różnych elementów tworzących życie społeczne. Reprezentują bardzo gęsty ekosystem współzależności, których końcową emanacją jest przedmiot fizyczny, którego fizyczność też jest dosyć problematyczna.

Zacznijmy więc od „aureoli”, ponieważ dzięki niej można zobrazować wizję pewnego społeczeństwa. Co się dzieje z huśtawką naszego funkcjonowania ekonomicznego w świecie, czyli balansem pracy oraz długu? Z tym że jako dług rozumiem nie tylko kredyt w banku, ale wszystkie te zobowiązania, które są nieustannie zaciągane wobec rzeczywistości pod postacią rachunków do opłacenia, jedzenia, opieki zdrowotnej itd., całej infrastruktury, z której musimy korzystać i którą musimy opłacać, żeby funkcjonować w społeczeństwie. Podstawowym założeniem jest to, że w toku XXI wieku znaczna część ludzkiej pracy staje się niepotrzebna, w tym sensie, że w tańszy i łatwiejszy sposób jest wykonywana przez różnego rodzaju roboty, maszyny, sztuczne inteligencje, przez różnego rodzaju nie-ludzkich agentów, którzy przejmują role ludzi. Zdecydowana większość ludzkości zostaje wyalienowana z ekonomii rozumianej jako podstawa ogarniania równowagi własnego życia społecznego. Powstaje więc pytanie, co się dzieje w kwestii długów w momencie, kiedy możliwość pracy zarobkowej niemalże zanika. Przyjąłem, że nie następuje rezygnacja z długu jako narzędzia, ponieważ jest to narzędzie nie tylko ekonomiczne, ale też polityczne, policyjne, porządkujące społeczeństwo, stratyfikujące, więc dlaczego rezygnować z czegoś, co działa i można to przy pewnym koszcie utrzymać. Mamy więc społeczeństwo, w którym zdecydowana większość ludzi nie jest w stanie spłacać długu wytwarzanego przez samo to, że żyją, i wąską grupę rentierów, stanowiących niecały procent ogólnej populacji, którzy żyją z posiadania różnego rodzaju środków produkcji i usług oraz zgromadzonego kapitału. Mamy też ludzi znajdujących się pomiędzy, których praca jest niezbędna do funkcjonowania społeczeństwa. W wielu społecznościach, w których praca uosabia poczucie godności, taka sytuacja oznacza przede wszystkim kolaps osobowościowy pod względem godności osobistej oraz własnego i społecznego uznania. Godność tych, którzy mają możliwość pracy i ewentualnego niepracowania, siłą rzeczy zostaje wystrzelona w kosmos, a społeczeństwo zmienia swoją strukturę na kastową, zachowując jakiś rodzaj demokratycznej fasady. Ludzie, jako zwierzęta hierarchiczne, lubią się odróżniać i zaznaczać, kto na której gałęzi siedzi. Pojawia się przy użyciu jakiejś nanotechnologii możliwość tego, żeby te dwie górne kasty, które dość szybko stają się jedną główną kastą rządzącą, miały stworzony rodzaj realnej aureoli dookoła głowy, odróżniającej je od pozostałej szerokiej kasty peońskiej. Funkcjonują różnego rodzaju zakazy odnośnie do bezpośredniego imitowania aureoli, ponieważ wyróżnia ona tych, którzy mogą, względem tych, którzy nie mogą. Pojawia się równolegle drugi element związany z naturą ludzką, czyli mimesis. Jeśli nie można mieć torebki Dolce Gabbana, to może można mieć torebkę Bolce Dabbana. Pojawia się mnóstwo różnego rodzaju konstrukcji takich jak fryzury, broszki i inne, które mogą delikatnie sugerować świetlistość aureoli, może niedokładnie, ale jakoś jednak tę aureolę imitują. Jest również jeden dzień lub tydzień w roku – jak w dawnym karnawale weneckim, w czasie którego następowało zrównanie wszystkich stanów – kiedy te kasty zostają zrównane, wszyscy stają się równi i kasta peońska może zakładać imitacje aureol. Dlatego taka straganowa namiastka aureoli reprezentuje materialnie to zjawisko.

Michał Frydrych, 21 rzeczy na XXI wiek, Empatyna, 2020, dzięki uprzejmości artysty

Tego rodzaju spostrzeżenia pojawiły się w momencie pojawienia pandemii, można bowiem zaobserwować nowe podziały społeczne: na tych, którzy mogą się zamknąć w mieszkaniach i pracować online, i na tych, którzy nie mają żadnego wyboru i muszą wychodzić z domów pomimo lockdownu i zagrożenia chorobą, dlatego że ich praca polega na tym, żeby służyć tym, którzy mogą się izolować. Ale idąc dalej, są tutaj również inne narzędzia. Taka na przykład empatyna.

Empatyna jest efektem pojawienia się w pewnym momencie XXI wieku substancji chemicznej i opartego na tym ruchu religijnego. Ta substancja chemiczna znacznie zwiększa zdolności neuronów lustrzanych, nie powodując przy tym takiego wyrzutu serotoniny, jaki powoduje MDMA. Empatyna to nie MDMA, ale obie te substancje wiąże idea empatii, choć każda z nich wydobywa empatię inaczej. Kiedy naprawdę zaczyna się traktować bliźniego swego jak siebie samego, powoduje to wywrotkę porządku społecznego. Wydaje mi się to interesujące jako koncept, ze względu na to, że impuls religijny jest głęboko osadzony w zbiorowej naturze ludzkiej. Mamy więc tu do czynienia z przeżyciem pewnej komunii społecznej. Bardzo realnej, ponieważ im więcej ludzi jest pod wpływem empatyny, tym więcej osób naraz może siebie nawzajem przeżywać. Można powiedzieć, że duch wspólnoty jest przez to większy. Jednocześnie jest to pierwsza religia ery wodnika, oparta na braterstwie i siostrzeństwie z jednej strony, a z drugiej jest pozbawiona istot metafizycznych. Jest to taka religia bez bogów, można powiedzieć: innych niż duch wspólnoty stwarzany przez tłumy uczestniczące w rodzaju takiej empatycznej komunii.

I tu wprowadzasz ciekawy pomysł. Powołujesz, czy też przeczuwasz pojawienie się policji synchroniczności mającej zapobiegać nadużyciom, która ma porządkować… ale właściwie co?

Jest taka idea w neurobiologii, że niektóre elementy umysłu są w stanie odbierać różnego rodzaju stany splątania kwantowego, stąd takie zjawiska jak synchroniczność i możliwość ingerencji w zdarzenia występujące pozornie bez związku przyczynowo-skutkowego. Idea więc jest taka, że w ramach technologicznej supremacji ludzkości pojawia się urządzenie lub możliwość, które zwiększają te zdolności umysłu. Innymi słowy, możliwe staje się wywoływanie skutków bez takiego, można powiedzieć, newtonowskiego, bezpośredniego związku w rzeczywistości, czego efektem może być np. ogranie całego kasyna. Albo drastyczny przykład: wszystkie osoby, których nie lubimy, nagle padają na zawał serca. Inaczej mówiąc, wola staje się ciałem, zachodzi taka realizacja myślenia magicznego, którego skutki przy pewnym zwiększeniu zdolności umysłu stają się realne. Szybko się okazuje, że aby zachować ramy porządku społecznego, potrzebny jest rodzaj służb pilnujących kwantowego pola relacji społecznych albo pola synchroniczności. Trzeba wyławiać zbyt często zdarzające się mało prawdopodobne wydarzenia, izolować je i pacyfikować. Innymi słowy, wraca polowanie na czarownice i czarowników.

Michał Frydrych, 21 rzeczy na XXI wiek, Kodowana dopamina, 2020, dzięki uprzejmości artysty

Kodowana dopamina jest natomiast czymś, co już dziś właściwie w pewnym stopniu istnieje, natomiast ty ją dodatkowo podkręcasz.

Kodowana dopamina jest dodatkiem do idei seksodromu, nowego przybytku rozrywki zbiorowej, gdzie ciała fizyczne, genetycznie perfekcyjne, ale pozbawione własnego jestestwa, za pomocą różnych urządzeń i uprzęży są w stanie doświadczyć pełnej gamy analogowej rozkoszy. I jedynym ograniczeniem tego rodzaju rozrywki (bo w seksodromie światło nigdy nie gaśnie, jest to rodzaj gry dla dorosłych albo tych, którzy się tam dostaną) jest ilość własnych neuroprzekaźników i ich zużycie. Organizm ludzki jest ograniczony, ilość substancji, jaką może wyprodukować, też jest ograniczona, więc powyżej pewnego poziomu neuroprzekaźników: serotoniny i dopaminy, użytkownik jest po prostu wyłączany, żeby się zregenerował. I tu rodzi się przeczucie, że jednak znajdą się użytkownicy, którzy będą chcieli korzystać z tego rodzaju rozrywki na okrągło, więc pojawią się czarnorynkowo dostępne neuroprzekaźniki. Wydzielanie dodatkowej ilości neuroprzekaźników, czego innym sposobem nie można byłoby osiągnąć, jest uwalniane za pomocą kodu dostępu. Kod jest szyfrowany, więc bez końca można oddawać się rozkoszy. Bez końca, o ile się z tej rozkoszy nie umrze – to jest jedyne niebezpieczeństwo.

To ciekawa dywagacja na temat gospodarowania dobrami rzadkimi.

Dobra rzadkie mają tendencję do stawania się powszechnymi. Wszystko, co jest niedostępne, jeśli tylko jest możliwe do zmultiplikowania i sprzedania w większej ilości, zostanie powielone i zmonetyzowane.

Michał Frydrych, 21 rzeczy na XXI wiek, Hibernacja, 2020, dzięki uprzejmości artysty

Na twojej liście znalazło się też zjawisko, które odnosi się do zarządzania deficytem i niedogodnością. Chodzi o hibernację, ale tym razem nie jako stan organizmu, który może być wykorzystany do odbywania podróży międzygwiezdnych. Ty odwołujesz się do pierwotnego jej znaczenia, to znaczy: jak dla zwierząt hibernacja jest sposobem na przetrwanie trudnego czasu zimowego, tak według ciebie jest wykorzystywana do przetrwania czasów gorszych pod względem ekonomicznym.

Głównym zastosowaniem po umasowieniu się hibernacji byłaby optymalizacja życia i rzeczywistości – po co być aktywnym zimą, kiedy można aktywność życiową przenieść na ciepłe lato. Po drugie ma ona aspekt finansowy poprzez ograniczenie kosztów własnych w gorszych ekonomicznie momentach. W okresie niedoboru ludzie decydowaliby się hibernować w oczekiwaniu na lepsze czasy, na przykład wykorzystując różnicę pomiędzy swoimi wydatkami i kapitałem, który przyrasta w jakichś funduszach inwestycyjnych, w których mają ulokowane środki, Można też myśleć o hibernacji w sytuacjach dotyczących dzielenia się dobrami niepomnażalnymi. Kiedy ja śpię – ktoś inny może z nich korzystać.

To zjawisko symbolizuje pusty pojemnik.

Po płynie pielęgnacyjnym do skóry hibernusa. Człowiek nie jest przystosowany do hibernacji – naczelne nie hibernują. Ta zdolność powiązana jest ze starszymi ewolucyjnie obszarami mózgu, ciało za tym nie nadąża, trzeba więc zadbać o skórę, żeby w tym czasie nie pękała, nie wysychała.

Michał Frydrych, 21 rzeczy na XXI wiek, Delfinokoder, 2020, dzięki uprzejmości artysty

Ciekawe, że na swojej liście umieszczasz delfinokoder, który umożliwia komunikację z innymi mieszkańcami Ziemi, z którymi człowiek współdzieli planetę.

W 2013 roku Indie uznały delfiny za „osoby niebędące ludźmi”, co oznacza, że mają status osób prawnych i jako istoty inteligentne traktowane są inaczej niż reszta zwierząt. W późniejszych latach XXI wieku następuje bardzo duży przełom w dziedzinie ksenolingwistyki, delfiny stają się pierwszym gatunkiem, z którym ludziom udaje się porozumieć. Komunikacja z nimi polega nie tyle na zrozumieniu ich języka, ile na poznaniu tego, co stoi za tym językiem, ponieważ język odzwierciedla strukturę społeczeństwa, a w szczególności wartości, na jakich się ono opiera. Życie emocjonalne delfinów jest ponoć o wiele bogatsze niż nawet ludzkie, mają bardzo rozbudowany świat emocji i uczuć, silnie je przeżywają i potrafią je wartościować. Ich język, jako istot żyjących w społeczeństwie horyzontalnym, jest inaczej skonstruowany niż nasz – społeczny, ale wertykalny. Podstawą zrozumienia delfinów jest poznanie ich społeczności. Kiedy to się osiągnie, pada bariera językowa i pozostaje jedynie znalezienie sposobu wygenerowania odpowiednich dźwięków. W tym celu powołuję do istnienia urządzenie będące połączeniem sitara i thereminu. Dźwięki tego instrumentu są generowane za pomocą specjalnej trójpalczastej rękawicy, w której każdy z palców ma swój potencjał elektromagnetyczny, co umożliwia tworzenie dźwięków podobnych do delfinich. Tak jak vocoder służy do syntezy dźwięków, tak delfinokoder wykorzystywany jest do tworzenia głosów delfinów. Zrozumienie ich języka rozszerza świadomość ludzką i prowadzi do wzajemnego uznania się gatunków.

Michał Frydrych, 21 rzeczy na XXI wiek, Dwumowa, 2020, dzięki uprzejmości artysty

Zbliżamy się do konkluzji rozmowy o przeczutej przyszłości. Twój pomysł na dwumowę jest poruszający, bo przy paradoksalnie ogromnym zasobie narzędzi, dzięki którym możemy się porozumiewać, coraz mniej możemy powiedzieć.

Idea dwumowy jest rozwinięciem tego, co w kwestii wolności wypowiedzi istnieje już w świecie korporacyjnym i w świecie publicznym. Polega na tym, że w grupach interesów – czy jest to korporacja, czy jakieś społeczeństwo – pojawiają się sprawy, o których nie wolno mówić w określony sposób, i myśli, których nie wolno wypowiadać. Z rozmaitych powodów. Te kwestie są zróżnicowane w zależności od społeczności czy bytów, których dotyczą. Mówię o różnych rodzajach politycznej poprawności, cancel culture zmieszanej z systemem oceny social score, który już funkcjonuje w Chinach, a który prędzej czy później będzie działał także u nas. Już jest obecny w szczątkowej formie, kiedy na przykład wyliczana jest zdolność do spłaty kredytu. Jest to rodzaj oceny ekonomicznej zdolności jednostki. Politycznych poprawności jest wiele – inne są w Korei Północnej, inne na Białorusi, inne we Francji, a inne w firmach takich jak na przykład Google. Działa tu mechanizm ostracyzmu – ludzie powstrzymują się przed mówieniem tego, co myślą, z dwóch względów. Po pierwsze, praktycznie wszystkie przestrzenie mogą być współdzielone w mediach społecznościowych, więc są rejestrowane, a po drugie, jeśli takie wypowiedzi się pojawią, osoby te mogą się spotkać z różnego rodzaju ostracyzmami społecznymi czy ekonomicznymi. Mogą stracić zdolność zarobkowania, przyjaciół, czasem rodzinę. Ponieważ jednak konieczność wypowiedzenia się na temat świata oraz potrzeba możliwości wyartykułowania tych wszystkich zakazanych treści tkwią mocno w ludzkiej naturze, pojawia się chimera biologiczno-cyfrowa – usznik pospolity. To grzybowa narośl porastająca ściany, przypominająca kształtem ucho. Została zaprojektowana w nawiązaniu do idei haktywizmu, dającego możliwość anonimowego wypowiedzenia tego, co się uważa o wszystkich i o wszystkim, przy jednoczesnym ukryciu tożsamości mówiącego. Jest to grzyb i rozproszony hub podłączony do wi-fi, który – tak jak sieć TOR – anonimizuje wszystko, co do niego wpada. Początki tego jak najbardziej funkcjonują w dzisiejszym świecie.

 

Na koniec pytanie zasadnicze. Co właściwie zrobiłeś? Czym to jest?

To jest prognostyk na XXI wiek. Myślałem o tym, do czego można by to porównać, i z jakiegoś powodu przyszły mi do głowy Bardzo bogate godzinki księcia de Berry – kalendarz z XIV wieku przedstawiający aktywności dworu i pospólstwa na dany miesiąc. Wytworzyłem zestaw potencjalnych cieni rzucanych przez przyszłość na bardzo płynne i bardzo nieoczywiste czasy, wskazujących na to, co może się zdarzyć. Jednocześnie można powiedzieć, że jest to powrót do idei obrazowania przyszłości przez artystów. Były okresy, kiedy pojawiało się więcej takich prognostyków, jak w końcu XIX wieku, kiedy przewidywano, jak będzie wyglądał wiek XX, albo jak w połowie XX wieku, kiedy po II wojnie światowej nastąpił wysyp optymistycznych scenariuszy dotyczących przyszłości. Rozwijały się zwłaszcza w latach 60., by zniknąć pod presją kryzysów lat 70. i ucieczki przed nową, dystopijną przyszłością do teraźniejszości. We mnie zaś pojawiła się chęć, żeby opowiedzieć o przyszłości, wychodząc od sztuk plastycznych i nie deklarując się ani po stronie dystopii, ani po stronie utopii. Starałem się stanąć pomiędzy jednym i drugim.

 

Michał Frydrych (ur. 1980) – jest absolwentem malarstwa na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Studiował także na berlińskim Universität der Künste, a także filozofię na Uniwersytecie Warszawskim. Jest malarzem, twórcą rzeźb, obiektów oraz akcji artystycznych. Jego indywidualne wystawy, projekty oraz prace pokazywane były m.in. w CSW Zamek Ujazdowski, Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, Miejscu Projektów Zachęty, Bunkrze Sztuki, CICC Tabakalera w San Sebastian. Uczestnik Biennale de La Biche (Illet la Biche, Gwadelupa, 2017) i 57th Venice Biennale (Wenecja, 2017, pawilon Malty, udział epizodyczny), JCE Biennale (Paryż, 2015). Stypendysta MKiDN 2014, 2020 i m.st. Warszawa 2018. http://michalfrydrych.com

Ten serwis korzysta z cookies Polityka prywatności