menu

W 2019 zaczynamy nowy rok księżycowy

Agnieszka Polska: The Demon's Brain, 2018 © Agnieszka Polska, Courtesy ŻAK | Branicka, Berlin and OVERDUIN & CO., LA

Subiektywnie o tym, jak sobie radzić z życiem w ciekawych czasach

Witam serdecznie drogich czytelników w nowym roku! W 2019 zaczynamy także nowy rok księżycowy, co znacznie zwiększa szanse na świeże początki. Według horoskopów rok Świni, ewentualnie Dzika lub Lochy (co za ironia), oznacza domknięcie cyklu i koniec panującego porządku. Czy to możliwe, że w tym roku wyleczę się z depresji?! W to akurat nie bardzo wierzę, ale mam nadzieję, że przynajmniej na świecie coś się zmieni.
Poprzedni rok większość z nas kończyła rozpaczając nad tym, dokąd zmierza ludzkość, czy też ile konkretnie czasu zostało nam do śmierci planety Ziemia. Tymczasem Świnia, Dzik albo Locha, obiecuje nadejście wspaniałej wiosny. Dla mnie 2019 to powrót do szkoły, adopcja pieska (także z depresją), kształcące podróże i wielka chęć zaprzestania pracy w kulturze, dopóki stresujące warunki zatrudnienia trochę się nie polepszą. Moje postanowienia noworoczne to generalnie zdecydowanie ograniczyć ilość dramy. W tym celu niestety nadal muszę chodzić na terapię i łykać antydepresanty, ale w tych beznadziejnych czasach coraz więcej osób zwraca się w stronę ezoteryki i lajtowego okultyzmu. Typowe w trudnych sytuacjach poczucie, że te spadające na mnie krzywdy przecież muszą mieć jakiś sens, skłania ludzi do wkraczania na ścieżki umiarkowanego mistycyzmu. Mamy więc z jednej strony wiarę w horoskopy i przepowiednie, z drugiej w sukces mniej radykalnej polityki, no a z którejś tam innej niektórzy ciągle wierzą w czyste intencje i zbawczą moc sztuki.

Taką osobą na przykład jest Dan Gilroy, reżyser horro-satyry na artworld, „Velvet Buzzsaw”, do obejrzenia na Netflixie. UWAGA! BĘDĄ SPOJLERY, ale raczej nie dowiecie się niczego, co nie zostało już zdradzone w trailerze. Mamy taki oto zestaw osobistości prosto z Los Angeles: krytyk sztuki z ważnego magazynu, jego młoda kochanka, która marzy o tym, by stać się wpływową galerzystką i jej szefowa – stara wyjadaczka, dobijająca milionowych transakcji na Art Basel, dawniej punkowa artystka, która totalnie się sprzedała. To są postacie uosabiające zepsute elity, oślepione żądzą zysku, przebrzydłe handlary co się rozpanoszyły w świątyni sztuki. Po drugiej stronie są same czyste intencje, czyli jeszcze nieskalana zepsuciem 22-letnia stażystka, co i rusz odkrywająca kolejne sceny zbrodni, John Malkovich jako stary malarz, który przestał pić więc nie bardzo może już malować oraz tajemniczy twórca Vetril Dease – jego obrazy odnalezione pośmiertnie rozpętają piekło na losandżeleńskiej scenie artystycznej. A właściwie czystkę; „prawdziwa” sztuka w filmie Gilroy’a zostaje przedstawiona jako bezwględna zemsta, piekielna siła dokonująca egzekucji na wszystkim i wszystkich, którzy zdradzili szlachetne ideały. Obronną ręką z tej konfrontacji wyjdzie tylko Malkovich (znowu zacznie pić) oraz stażystka, która rezygnuje z marzeń o karierze w artworldzie.

Jednak wy, drodzy czytelnicy, wiecie dobrze, że nasza mała rzeczywistość nie jest taka czarno biała. W Polsce żadna piekielna siła nie zrobi w elitach porządku. Tutaj każdy musi dbać o siebie, a mimo to i tak większość z nas wierzy, że jakaś karma spadnie na konkretnie na mojego wroga jak grom z jasnego nieba.

Agnieszka Polska: The Demon’s Brain, 2018 © Agnieszka Polska, Courtesy ŻAK | Branicka, Berlin and OVERDUIN & CO., LA

O tym poniekąd opowiada nowa wideoinstalacja Agnieszki Polskiej, „The Demon’s Brain” w muzeum Hamburger Banhof w Berlinie. Na czterech równoległych projekcjach możemy obejrzeć historię posłańca, których na drodze do bliżej nieokreślonego celu gubi konia i w lesie, w środku nocy, spotyka Demona. Pikanterii całej opowieści dodaje fakt, że nadawcą listów jest Mikołaj Serafin, prawdopodobnie pierwszy polski kapitalista, właściciel kopalni soli w Wieliczce. Z tekstów towarzyszących instalacji możemy wywnioskować, że jest to człowiek bezwzględnie dążący do bogactwa, wykorzystujący surowce i ludzi z niższych warstw społecznych bez względu na pustoszącą wioski zarazę, który po trupach – dosłownie – zmierza po zysk i władzę.

Chociaż Demon twierdzi, że jeszcze nie jest za późno, żeby zmienić bieg historii, patrząc z dzisiejszej perspektywy już wiemy, że na chciwość i znieczulicę nie ma za bardzo lekarstwa. Czy mimo to nie powinniśmy choć trochę poczuwać się do odpowiedzialności za obecny stan rzeczy albo los przyszłych pokoleń?

Demon przychodzi do posłańca z przyszłości, w której powietrze płonie, mięśnie spalają węgiel, a nędza i znój gwarantują rozwój. W przeciwieństwie do „Velvet Buzzsaw”, gdzie prawdziwa sztuka w końcu obroni się sama, „The Demon’s Brain” to poetycka, urzekająca wręcz konceptualizacja procesu formowania się poczucia odpowiedzialności i świadomości społecznej. Tym zjawiskom towarzyszą realne uczucia, takie jak strach, zagubienie, bezradność, potrzeba działania przybiera jednak na sile; posłaniec, cały we łzach, w końcu spali listy Serafina, ale to nie oznacza, że znalazł z tej sytuacji wyjście. Jego historia zapętla się, trwa bez końca, the struggle is real!

Dobra wiadomość jest taka, że bez względu na to, w co wierzysz, gdzieś na świecie lub w internecie jest dla ciebie miejsce. Jeszcze w zeszłym roku, chyba najgorszym dotychczas, trafiłam na kilka grup, gdzie wirtualnie odbywają się sesje wsparcia. Ponadto w Polsce powstają różne wspólnoty walczące o sprawiedliwość klimatyczną, jak na przykład frakcja Extinction Rebellion. Są też zloty, a raczej sabaty dla początkujących czarownic, gdzie robi się maseczki z krwi menstruacyjnej, widziałam to na własne oczy. Proponuję więc założyć grupę wsparcia dla ofiar artworldu, bo mega ciężko jest być częścią tego świata i nie rozkminiać po godzinach, że traci się czas na bzdury. Do takiej grupy przykładowo mogłaby dołączyć stażystka z „Velvet Buzzsaw”, ale także ja i kilkoro znanych mi ofiar mobbingu warszawskich galerzystów. Byłaby to przestrzeń wsparcia dla osób, którzy tracą poczucie sensu i sprawczości, dla takich artystów, którzy nie mogą się wyzwolić z estetyki postinternetowej albo zrozumieli, że wszystko już było, albo początkujących kuratorów, którzy nie mają komu zadać pytania na czym właściwie ten zawód polega. No shame, sama prawda, bezpieczne miejsce do poruszania najdziwniejszych tematów. I mottem tej grupy wsparcia anonimowych pracowników byłby cytat z „The Demon’s Brain” – You are the one, who can change the future. It is not too late.

Marta Królak – felietonistka, kuratorka, współpracowniczka NN6T

Ten serwis korzysta z cookies Polityka prywatności