Czarna wektorowa pojedyncza palmy sylwetka ikona odizolowywająca
IMPERIUM DUCHA PRZEDSTAWIA:
Łukasz Podgórni
Czarna wektorowa pojedyncza palmy sylwetka ikona odizolowywająca
Magia to znaleźć 5 złotych na chodniku albo bitcoina w zipie. Mówią tak ludzie o usposobieniu materialnym, zwykłe groszoroby. Wśród czytelniczek pism kulturalnych dominują osoby, dla których znaleźć pieniądz byłoby potwarzą. Co innego – znaleźć zrywek papieru z naskrobanym tekstem. Taki fant, wyciągnięty z rynsztoka albo wyskrobany z kosza, może zmienić każde muliste popołudnie w karambol intrygujących domysłów, wśród których kawa stygnie nietknięta. Na potrzeby tego tekstu stoję na stanowisku, że napis stanowi formę wyższą niż obraz. Napis to wolność myślenia, podczas gdy obraz to więzienie zmysłu. Przeczytacie o tym więcej u kontynentalnych filozofów.
Z powodów, których nie będziemy dociekać, współczesne nam firmy sięgają po tzw. obrazy stockowe, przygotowane przez firmy na potrzeby firm. Obrazy te opisane są zestawem słów kluczowych, które mają ułatwić potencjalnym nabywcom znalezienie adekwatnej dla siebie ryciny. Jest w tym pewna nierównowaga. Powiedzenie „obraz wart jest tysiąc słów” nie aplikuje się do przesyłu danych, bowiem większość plików graficznych zajmuje znacznie więcej pamięci niż proste pliki tekstowe. W tysiącu znaków (nie licząc spacji)można zawrzeć doświadczenie urlopu, czego nie odda grubo ciosana z czarnych kropek palma.
Oto dowód:
Utwór „czarna wektorowa pojedyncza palmy sylwetki ikona odizolowywająca” to kawałek czekolady znaleziony przez Łukasza Podgórniego na dywanie. Niezły skarb! Zarazem jednak niepokojąca sprawa. Podchodzimy doń z ostrożnością tygrysięcia widzącego pierwsze w życiu antylopy. Nie jest to jednak antylopa, lecz palma ulepiona z liter. Tekst zawiera obraz, albo przeciwnie: to obraz zawarł się w tekście. Oczna przebieżka po znakach rozpala wyobraźnie, rozgrzewa lica jakby prażone południowym słońcem. Z czarnego tuszy albo takiż pikseli wyziewa panorama wakacyjnej egzystencji, jakże potrzebna w tych zadusznych, pełnosmożnych dniach. Otwieram okno na oścież, wlatujcie rajskie ptaki, przynoście sezonowe nuty! Chciałbym wylać w piach plaży zgazowane piwo i wskoczyć do wody! Siedzę jednak w domu, w Warszawie, i piję gorący napój na grypę przed osiwiałym laptopem. Wciąż lepsze to od znalezienia pieniążka.
Łukasz Podgórni – użytkownik życia.
Interpretował: Piotr Puldzian Płucienniczak